wtorek, 1 września 2015

Vivani Cappuccino mleczna kawowo-śmietankowa

Vivani Organic Chocolate to niemiecka marka, produkująca organiczne czekolady z naturalnych składników. Oprócz tego, że można ją zakupić w sklepach ze zdrową żywnością i może jeszcze faktu (subiektywnie patrząc), że charakteryzuje się ładnymi, wręcz artystycznymi i prostymi grafikami na opakowaniach, nie wiem o niej w zasadzie nic. Nie zmienia to jednak tego, że przykuła ostatnio moją uwagę bardzo skutecznie. Kupiłam cztery czekolady, z zamiarem recenzowania każdej jako przerywnik od Zotterów i Lindtów, jednak po ostatnim zachwycie, jaki wywołała biała z wanilią, stwierdziłam, że kolejna degustacja nastąpi znacznie szybciej, niż myślałam. 

Pewnego dnia po prostu obudziłam się z przekonaniem, że muszę zjeść tę właśnie konkretną czekoladę. Kiedy przyszedł moment prywatnej degustacji, wiedziałam dokładnie, że sięgnę po Vivani Cappuccino, czyli po czekoladę, na której skład nawet nie zerknęłam. Po prostu, zobaczyłam słowo "cappuccino" i kupiłam. Trzymając, już w domu przy moim degustacyjnym stoliku, ją w rękach dowiedziałam się, że czekolada mleczna cappuccino stanowi 80 % tabliczki, a pozostałe 20 % - to czekolada biała. Masa kakaowa w czekoladzie mlecznej to 42 %, a kawa to całe 3 %. 
Swoją drogą, mamy czekoladę podobną do kawowo-śmietankowej Merci, opisywanej parę miesięcy temu.
Skoro liczby mamy już omówione (dokładniejszy skład wklejam na dole), przejdźmy do samej czekolady. 

Rozerwałam papierek i wzięłam się za sreberko. Zapach był nieziemski. Dotarł do mnie, jeszcze zanim sreberko odsłoniło czekoladę. Kawa - w pełnej okazałości. Wtedy też dostrzegłam czekoladę. Wydała mi się ładna, jednak wcale nie przypominała czekolad, kojarzących się od razu z ekskluzywnością. Ona była po prostu... skromna. Jednak zapach uczynił ją, podzieloną na prążkowane kostki, nieziemską. Zamknęłam oczy i pozwoliłam aromatowi przenieść się do drogiej kawiarni, gdzie na stoliku przede mną stała kawa ze śmietanką w towarzystwie kosteczki, może nawet dwóch, czekolady. Zewsząd aromat mielonych ziaren kawy... 

W końcu otworzyłam oczy i zaczęłam łamać czekoladę. Przyjemny, całkiem głośny trzask umilał mi to zajęcie. Znacie zasadę "nie baw się jedzeniem"? Ja też, ale zdecydowanie wolę "zasady są po to, żeby je łamać". Zaczęłam więc skrupulatnie oddzielać część białą od mlecznej. Graniczyło to z cudem. Moja pomysłowość nie zna granic, więc zaczęłam po prostu obgryzać brązowe brzegi, a potem resztę dołu. 
Czekolada mleczna od początku wydała mi się przyjemnie słodka. Od samego początku rozchodził się przy tym coraz silniejszy smak kawy. Wyraźnie czułam jej goryczkę, spotęgowaną przez lekką cierpkość kakao. 
Była słodka w kategorii... leciutko karmelowej słodyczy. Mleko zajęło odpowiednie miejsce w szeregu i podkreślało resztę, dodając swojej naturalnej tłustawości. Ta czekolada miała wszystko, czego szukam w mlecznych czekoladach - smak świeżego mleka, goryczka kakao, nie za silna słodycz. A w dodatku kawa! Ona przewyższała wszystko inne, ale nie zabiła żadnego z poszczególnych składników. 

Przyszedł czas na odkrycie tego, co ma do zaoferowania czekolada biała. Włożyłam kawałeczek białej części do ust. Już od pierwszego momentu wyczułam, że jest ona słodsza od mlecznego dołu, ale również nieprzesłodzona. Jej słodycz wydała mi się dość głęboka, w dużej mierze waniliowa. 
Jest o wiele bardziej śmietankowo-maślana, niż mleczna. Przypomina mi wiejską śmietankę, z dawką przyjemnego tłuszczyku, który wcale nie jest za silny. Ta część także nie była idealnie gładka. 

W końcu nadszedł długo wyczekiwany moment umieszczenia w ustach całej kostki. Najpierw to czekolada mleczna zaczęła się rozpuszczać. Była gładka, ale minimalna pylistość się uchowała. Odebrałam ją jako nieco wilgotną, kiedy rozpływała się w ustach w trochę zaklejający sposób. Kawa od samego początku dawała o sobie znać - to się nie zmieniło, jednak teraz była to znacznie słodsza kawa. Efekt był taki, że czułam wyraźnie goryczkę zarówno kawy, jak i kakao, ale w akompaniamencie słodziutkiej, tłuściutkiej śmietanki. Słodycz była wyrazistym muśnięciem, jednak nie przypominała tej, znanej z większości czekolad. Tu była jakby lekko przyćmiona, albo raczej po części poskromiona, jak dzikie zwierzę w zoo, które nigdy nie stanie się domowym pupilkiem. Niczym tygrys, ale najedzony i ospały. Ewidentnie czuć, że to cukier trzcinowy nierafinowany, który wynosi czekolady na nowy poziom surowej słodkości. 

Biała część znika o wiele szybciej (trzeba brać pod uwagę to, że jest jej znacznie mniej), więc po chwili od włożenia kostki do ust, słodycz słabnie. Kierownictwo przejmuje kawa i kakao, a ich walory są w pełni odsłonięte i wydobyte przez śmietankę, po której zostało tylko wspomnienie. 
Na końcu, przez moment, to kawa jest najbardziej wyczuwalnym elementem. W ustach pozostaje po niej przyjemny posmak.

Mimo, iż poszczególne warstwy są dobre osobno, to resztę tabliczki zjadłam oczywiście nie bawiąc się w rozdzielanie. Biała i brązowa część każdej kostki tworzą wybitne połączenie, w którym wszystko ma swoje miejsce i jest doskonale wyważone. Nie ma tu ani jednej nutki, która umiejscowiłaby się nie tam, gdzie trzeba. 
Powiem tak: jest to najlepsza czekolada kawowo-śmietankowa, jaką jadłam. Kawa jest bardzo dobrze wyczuwalna, w mlecznej części czuć także kakao, a mimo, że całość jest słodka - to do przesłodzenia daleko. 
Coś czuję, że właśnie odkryłam nową firmę, która wywalczyła sobie miejsce na liście czekoladowych ulubieńców.


ocena: 10/10
kupiłam: Zdrowa Spiżarnia
cena: 11.60 zł
kaloryczność: 585 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią

Skład: czekolada mleczna cappuccino 80 %: cukier trzcinowy nierafinowany, tłuszcz kakaowy, masa kakaowa, mleko w proszku pełne, kawa (3%); biała czekolada 20 %: cukier trzcinowy nierafinowany, tłuszcz kakaowy, śmietana w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, serwatka w proszku, ekstrakt z wanilii bourbon
Masa kakaowa min. 42 %

30 komentarzy:

  1. charlottemadness1 września 2015 05:52

    Tego wariantu smakowego jeszcze nie spotkałam. Wygląda i brzmi pysznie. Jadłam z tej firmy białą, z chilli, deserową z migdałami i gorzką z pomarańczą, jednak te dwie ostatnie mnie nie zachwyciły. Wyszły przeciętnie, a chyba najgorzej "z pomarańczą",gdyż ma w sobie tylko olejek pomarańczowy, przez co wyszła jakaś taka plastikowa.W migdałowej migdały przyjemnie chrupały ale 'smak czekolady miał w sobie coś dziwnego..Słodycz przeplatana z dziwną suchością.Jakby czasem wkraczała do akcji mydlaność? dziwna bardzo była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwidoczniej Vivani robi rewelacyjne mleczne i białe, a ciemne... są tą słabą stroną, chociaż i tak chcę się o tym przekonać na własnej skórze.
      Biała z chili? Nie wiedziałam, że taka istnieje!

      Usuń
    2. charlottemadness1 września 2015 08:48

      Niee :D biala- chodzi o tą z dodatkiem wanilii . Tam jest przecinek :P Może to tak składnie, ładnie nie wyszło :D

      Usuń
    3. Oj... czytałam z samego rana, popijając kawę i jeszcze się nie rozbudziłam. Szkoda, bo już się nastawiłam na coś niezwykłego. :P

      Usuń
  2. Wygląda jak kawowa czekolada Bellarom. Ten sam podział kostki na białą i ciemną część. I co by tu nie powiedzieć, smakowo również brzmi podobnie, tylko lepiej niż Bellarom. Muszę dokupić parę czekolad i Viviani na pewno znajdzie się w koszyku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei niedawno zaopatrzyłam się właśnie w ten smak Bellarom. Jestem pełna nadziei, chociaż wiem, że nie dorówna tej dziś opisanej.

      Usuń
  3. Wreszcie czekolada kawowa, która nie jest ani trochę mdła, przesłodzona. Jeśli chodzi o kawę to mam wysokie oczekiwania wobec czekolad, ale ta na pewno da radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby taki prosty smak, a tak rzadko wychodzi prawdziwie kawowo... Rzadko kiedy kupuję dwa razy tę czekoladę, ale do tej kiedyś wrócę.

      Usuń
  4. bardzo mnie zaciekawiła ta czekolada i z chęcią ją wypróbuję

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerywnik od Lindtów i Zotterów.. No błagam :D:D

    Opakowanie faktycznie bardzo ładne, takie różowo-babowe. Środek również zacheca. Mimo całkowitej niechęci do czekoladki Merci o tych wojennych barwach, tę - czuję to - zjadłabym ze smakiem. Kawa, śmietanka.. Słodycz. Zdecydowanie to, czego mi trzeba :)

    Najlepsza Twoja recenzja ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opakowanie ani trochę nie jest różowe; to beżowy i... dopiero zauważyłam, że na zdjęciu rzeczywiście coś dziwnie to wygląda.

      Dziękuję. ;)

      Usuń
  6. Czekolada bardzo kusząca bo lubię kawę w słodyczach:). Jak wybiorę się do siostry jeszcze w tym roku to postaram się coś kupić z tych czekolad:) . Jak zwykle wrócę obładowana jak słoń a mąż będzie gderał,że co to słodyczy w Polsce nie ma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to pytanie powinnaś mieć dla niego jakiegoś truskawkowego Wedla na podorędziu - się przekona, dlaczego słodycze kupuje się zza granicy. :D
      A za tą czekoladą można rozejrzeć się w ekologicznych sklepach w Polsce, ja właśnie w takim ją kupiłam.

      Usuń
    2. Mój mąż nie docenia słodyczy je ich dużo ,ale ja np dałam mu ta Lindt o smaku mrożonej kawy i mówię spróbuj najlepsza białą czekoladę jaką jadłam on je i mówi dobra bo słodka i widzisz jaki z niego smakosz

      Usuń
    3. Znam kilka osób, których wskaźnik zadowolenia czekoladą rośnie wraz z zawartością cukru... Nie rozumiem, jak tak można, zwłaszcza, gdy pod cukrem kryje się jeszcze margaryna i inne dziwne i okropne posmaki.

      Usuń
  7. Zanim zapomnę, w Almie jest teraz promocja na nie.
    Co do tej konkretnej czekolady: już dziś wiem, że u mnie również miałaby maksik. Kochałam śmietankowo-kawowego Bellaroma (tu przy okazji wyczytałam z komentarza, że też go zakupiła), pokochałabym i Vivani. W ciemno więc mogę uznać, że jesteśmy zgodne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo... dlaczego najbliższa Alma jest kilka godzin jazdy ode mnie? :(

      Tak, to czekolada, przy której nawet nasze gusta się pokrywają. Jestem ciekawa tego Bellaroma, jak mało czego!

      Usuń
  8. Bardzo lubimy połączenie mlecznej czekolady z białą :D I czekamy na taką właśnie tabliczkę ale bez dodatku kawy :D Wtedy na pewno będziemy zachwycone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można wkładać do ust kostkę mlecznej z kostką białej. xD Ale taak... taka czekolada, dobrej jakości, byłaby i u mnie mile widziana.

      Usuń
    2. Robiłyśmy tak, oczywiście! :D Ale to nie to samo :P

      Usuń
    3. Wieem, wiem, ale lepsze coś, niż nic. :P

      Usuń
  9. Do niedawna nie przepadałam za słodyczami kawowymi sądząc, że słodycze jak to słodycze mają być po prostu słodkie. Jednak niedawno totalnie się to zmieniło i właśnie mając do wyboru pralinki chociażby Merci o wielu smakach, chętnie bym chwyciła właśnie za połączenie kawy z białym, czekoladowym spodem. Jestem pewna, że czekolada smakowałaby mi ogromnie - obie te części lubię i fantastycznie, że tak się ze sobą przenikają. Nie jest ani za dużo goryczy, ani za dużo słodyczy pochodzącej od wersji ,,biało-śmietankowej". Ja akurat tej nie widziałam w swoich eko sklepach, ale będę się rozglądać. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uu, co ja czytam! Założę się, że od kawowych słodyczy to już łatwe przejście do także tych gorzkawych i ciemnych. :D

      Usuń
  10. Uwielbiam zestawienie ciemnej czeko i białej, a jak już mają być dobre kawowe smaczki...spróbowałabym ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. O, muszę ją nabyć - wraz z białą. Jestem przekonana, że zasmakują mi bardziej niż wersja z chili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chili dopiero przede mną, więc nie strasz. :P Ciągle liczę, że może akurat mi posmakuje.

      Usuń
  12. Nie jadłam, ale muszę ją kupić!

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.