poniedziałek, 16 listopada 2015

Peter's Pecare Cassis Marc de Champagne biała z kremem z porzeczek, winem i szampanem

Zawsze, jak kupię jakąś serię czekolad i pierwsza spróbowana jest rewelacyjna, to kolejne są otwierane jak najszybciej, nieważne, czy lepsze, czy gorsze od tej pierwszej. Gorzej, kiedy pierwszy wariant zupełnie mi nie posmakuje. Wtedy reszta (bądź na szczęśćie tylko druga sztuka, tak jak w tym przypadku) może leżeć miesiącami w szufladzie ze słodyczami i choćby nie wiem, jak dobrze się prezentowała, to nie mam na nią ochoty. Tak właśnie stało się z tymi czekoladkami, które w dodatku miały być czekoladą, na co narzekałam już przy okazji pierwszego spróbowanego smaku wiśnia-chili Peters Pecare.

Dziś wreszcie przyszła kolej na Peter's Pecare Pecarée Cassis - Marc de Champagne, czyli białą czekoladę (w końcu uznałam, że to czekolada, tylko z podziałek na kostki, jak np. Schogetten) z kremem z wina, czarnych porzeczek i szampana. Jest ona podzielona na 6 kostek, o uroczych zdobieniach: winogrona od razu kojarzą mi się z czymś dobrym, a bąbelki... hm, czyżby zapowiadało się bardzo alkoholowo?

Otworzyłam eleganckie, metalowe opakowanie, by poczuć... zatęchłą woń mleka w proszku. Ładne kostki waliły tym, i cukrem, na kilometr. Już sam zapach przytłoczył mnie zupełnie. 
Zniechęcona, wzięłam pierwszą kostkę i pocieszyłam się, że przynajmniej nie rozpuszcza się w palcach, a jest normalnie twarda, i odgryzłam kawałek samej czekolady. Kiedy znalazła się w ustach, natychmiast zmieniła konsystencję. Zmieniła się w tłustą, miękką, plastelinową grudkę. Całe szczęście, że chociaż ta tłustość była nieco maślana, a nie margarynowa. Smakowała tak, jak śmierdziała, czyli starym mlekiem w proszku i cukrem. Sprawiła, że przypomniałam sobie, jak jako dziecko, takie nieco starsze, władowałam całą łyżkę białego cukru do buzi i myślałam, że zwymiotuję (od tego momentu niczego nie słodzę, nie używam cukru w ogóle - nie lubię go; słodycze, które nim nie walą to inna sprawa). 

Wyłuskałam trochę samego nadzienia i... ono przynajmniej nie waliło zatęchłym mlekiem, ale, oprócz cukrowości, było po prostu tłuste. Takie wręcz ślisko-rzadkie. 
Na określenie smaku nie potrafię znaleźć lepszego słowa, jak mdłe. Czułam tu posmak owocowy, łączący się z czymś... ja wiem? Buraczanym? A może to miało być wino? Szampan? Niee... Coś tam się przebijało, ale w natężeniu równie silnym, jak barwa tego, jakże czarno porzeczkowego, nadzienia. 

Włożyłam całą kostkę do ust i... zamuliło mnie totalnie. Ten przytłaczający, mdlący smak mleka w proszku i starego cukru, mieszający się z obleśnie tłustym nadzieniem i posmakiem... nie wiadomo czego. Nie czułam tu żadnego alkoholu, a porzeczki... w stopniu naprawdę minimalnym, ale gdybym nie czytała opisu czekolady, nie umiałabym stwierdzić, że to właśnie te owoce. Lekka owocowość równie dobrze mogła pochodzić od wina. O szampanie nawet nie ma co mówić. I tak nie jest to nic równie silnego jak np. wódka czy whisky, więc w ilości, jaką dodano do czekolady jest zupełnie nie wyczuwalny. 

Całość jest słodko-mdląco paskudna. Po dwóch kostkach nie miałam siły nawet patrzeć na resztę. Obiecany smak nadzienia zawiódł zupełnie. Nic, z podanych składników, nie było tu nawet "nieźle" wyczuwalne. Sama biała czekolada, mimo, że nie wali margaryną, i tak jest okropna. Nie ma tu za grosz smaku śmietanki. 
Takie coś w tej cenie? To jest skandal... Widzę, że zapłaciłam tylko za wygląd tej czekolady, ale... liczyłam na chociaż przyzwoity smak, a nie na coś, po czego dwóch kostkach, tak mnie mdliło, że resztę bez skrupułów wyrzuciłam. 


ocena: 2/10
kupiłam: frisco.pl
cena: 19.99 zł (za 63 g)
kaloryczność: 540 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy 29%, pełne mleko w proszku, śmietanka, syrop glukozowy, substancja utrzymująca wilgoć: syrop sorbitolowy; wino, Marc de Champagne 0,5%; koncentrat soku owocowego z: czarnej porzeczki 0,8%, buraków; lecytyna sojowa, naturalny aromat waniliowy, regulator kwasowości: kwas cytrynowy

32 komentarze:

  1. charlottemadness16 listopada 2015 05:44

    Tylko image samej "okładki czekolady jest kuszący i zwodzący, o czym można było się przekonać na własnej skórze.Szczerze ten wariant smakowy nie dla mnie, bo nie przepadam za alkoholowymi słodyczami.Jedynie krem porzeczkowy brzmi zachęcająco, bo kocham porzeczki ale na pewno nie jest on smakowo szczytem marzeń w tej czekoladzie.I... 20 zł za taki shit?!, który nie ma nawet 100 g..Nie przeżyłabym tego, gdyby mnie takie coś spotkało :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko opakowanie wygląda ładnie, po opisie sądzę, że musi być okropna! Z resztą ja i tak za alkoholoeymi słodyczami nie przepadam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jedna z najgorszych czekolad, jakie w ogóle jadłam!

      Usuń
  3. Nie, nie, nie tylko zapłaciłaś za wygląd. Zapłaciłaś też za opakowanie. ;) Dziękuje niebiosom, zę nie zdecydowałam się kupić żadnej tabliczki z PiP. Tyle kasy w marną jakość czekolady :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo, chodziło mi o wygląd całości, także opakowania (swoją drogą... przecież nie jest jakieś super!).
      Przynajmniej ktoś skorzysta dzięki mojemu "udanemu zakupowi".

      Usuń
  4. Nie dziwota że nie posmakowała.... ale w sumie co za dużo to niezdrowo (wino szampan porzeczki a do tego biała czekolada), dla mnie zabójcze połączenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie połączenie można było dobrze wykonać, tylko niestety... tu już trzeba kogoś, kto się na tym zna.

      Usuń
  5. Cena mocno wygórowana jak za taki beznadziejny produkt. Nie kupie ;)

    Podziwiam z tym cukrem. Ja nigdy go nie jadłam od tak bezpośrednio. Kiedyś jak miałam ok 7 lat to mi zbrzydł i od tamtej pory nie słodzę ;) z reszta chyba nigdy nie słodziłam, ale tego już nie pamietam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co podziwiać... to była po prostu ciekawość, z którą się już chyba urodziłam. ;P

      Usuń
  6. A po cenie, opisie i prezentacji zapowiadala sie tak pieknie...:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż co Ci mamy powiedzieć? Dobrze, że Ty się na ten wygląd dałaś złapać a nie my :P Bo pierwsze co pomyślałyśmy jak ją zobaczyłyśmy to "fajna na prezent Mikołajkowy dla naszej siostry " ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też tak mam, że jak się do jednej zrażę, to potem reszta leży i kwitnie. Ta mi się wyjątkowo podoba, bo... no, po prostu jest piękna. I smakowo przypomina mi opublikowaną dziś przeze mnie tabliczkę :) Zapachowa niespodzianka kojarzy mi się za to z Heidi Creme Brulee, którą jak otworzyłam, to poczułam zapyziałą piwnicę pana Zbigniewa. O co chodzi z tymi smrodami? Współczuję wydanej kasy. 2 dychy to naprawdę bardzo dużo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie... ja od razu przeliczam na Zottery i aż mi serce pęka.
      Rzeczywiście są dość podobne, z tą różnicą, że Twoja mogła by mi posmakować...

      Usuń
  9. No nie... z czekolad moja ulubiona to biała, z alkoholi właśnie szampan i wino. Dlaczego oni mi to zrobili tworząc tak cudowne połączenie smakowe, które okazało się tak niedobre................. Jeszcze do tego takie to ładne. Nie robi się takich rzeczy! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale opakowania nie wyrzuciłaś chyba? :) Współczucia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrzuciłam, bo bardzo źle mi się kojarzyło. :P

      Usuń
  11. Opakowanie i zawartość prezentuje się pięknie, wino i szampan uwielbiam, ale w kieliszku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta czekolada do jakieś barbarzyństwo względem wina i szampana!

      Usuń
  12. Wygląda ślicznie, ale płacić 20zł za nawet nie 100 g przecukrzonej, niedobrej czekolady, włożonej w metalowe pudełko... Przynajmniej mamy ostrzeżenie xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Co za zdzierstwo! Jak były w Piotrze i Pawle, to o mało się nie skusiłam... Jak dobrze, że tego nie zrobiłam! Przerost formy nad treścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego zawsze ja muszę się na coś takiego naciąć? :(

      Usuń
  14. Wygląd ma piękny, ale tu zdecydowanie sprawdza się powiedzenie ''nie oceniaj książki po okładce'' :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po spróbowaniu jej, już nawet wygląd mi się nie podobał. :P

      Usuń
  15. Biała czekolada w tej cenie z takim wyglądem ,z takim nadzieniem a tu taka porażka a mogło być tak miło ehh. Ja sobie wczoraj kupiłam tą białą z nadzieniem migdałowym z Lidla :) . Później muszę się nią pokrzepić bo od piątku jestem w nerwach Jasio ma rotawirusa :(,ja wczoraj zapomniałam zadzwonić do szpitala potwierdzić zabieg ,ale dziś się udało i nie krzyczeli na mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście dobra biała czekolada jak najbardziej wskazana przy takich nerwach!
      Dobrze, że i w szpitalach można na wyrozumiałych ludzi trafić. ;)

      Usuń
  16. 20 złoty za tak małą tabliczkę! Toż to zdzierstwo! no wiecie co... Szkoda mi twoich pieniążków :<

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.