sobota, 19 grudnia 2015

Lindt Weihnachts-Chocolade mleczna z kremem orzechowym, cynamonem i kolendrą

Wiecie, że przy każdej kupionej czekoladzie mam teraz wyrzuty sumienia? Zgadnie ktoś, zanim doczyta dalej, dlaczego? Nie, nie chodzi o wagę, o pieniądze... nic z tych rzeczy. Czuję się po prostu jakbym kupowała ciągle o wiele więcej czekolad, niż jestem w stanie zjeść. To z kolei poniekąd prawda, bo... nie należę do osób, na których głód działa pogoda. Nie zaczynam obżerać się zimą, ani nie jem mniej niż zwykle podczas upałów. Właściwie, pogoda w ogóle nie robi na mnie wrażenia. Ludzie poznają jesień po tym, że ubierają się w coraz cieplejsze ubrania, a na dworze jest mokro, szaro, a ja? Ja chyba po tym, że moja kuchnia już dosłownie permamentnie przesiąkła aromatem korzennych przypraw i dynią. Gdyby nie brak czasu i lenistwo w czasie wolnym, pewnie cały czas siedziałabym w kuchni z dynią, albo chociaż piekarnik ciągle by chodził włączony.
Tutaj dochodzimy do momentu, w którym stwierdzam... że byłabym świetnym politykiem. Długa przemowa, wstęp, tak naprawdę o niczym. Przejdźmy więc do czegoś, właściwie nawet na temat, także jesiennego (albo już nawet zimowego) z jednymi z bardzo cenionych przeze mnie przypraw.

To druga z trzech tabliczek, które zakupiłam na allegro, o czym pisałam już przy wariancie z ciemną czekoladą. Lindt Weihnachts-Chocolade czekolada mleczna z kremem z orzechów laskowych (44%) z cynamonem i kolendrą. Znów wspomnę, że zakochałam się w opakowaniach tej serii i to także sobie zatrzymam.


Po rozerwaniu sreberka, ujrzałam czekoladę podzieloną w inny, niż zazwyczaj sposób. Wypukłe kostki były bardziej okrągłe, beczułkowate, niż kapsułkowate, ale... w ogólnym rozrachunku, to nie miało znaczenia. Liczył się zapach. A ten zaskoczył mnie... swoją delikatnością. Spodziewałam się korzennej bomby, a przywitała mnie dobra mleczna czekolada z akcentem kakao, silnym motywem orzechów laskowych i szczyptą kolendry i, mniejszą szczyptą, cynamonu. 

Połamałam na kostki i spróbowałam samej czekolady. Jak zwykle poczułam silny smak świeżego, tłustego mleka, otoczony w pełni przyjemną słodyczą, z drobną sugestią kakao. Jest tłusta, jednak, jak zawsze w przypadku Lindt'a, w kontekście pozytywnym. Nie będę się po raz kolejny o Lindt'cie rozpisywać, ale dodam jeszcze, że sama czekolada wydała mi się minimalnie mniej słodka, niż alkoholowa seria czy linia Creation.

We wnętrzu każdej kostki znajduje się duża ilość kremu z orzechów laskowych. Jest on zbity, ale ma w sobie coś po prostu kremowego. Był tłusto-gładki (nie było tu mowy o "niedomielonych" kawałkach orzechów), momentami sprawiał wrażenie wręcz oleistego, ale jako, że pierwsze skrzypce grały tu właśnie orzechy laskowe, odebrałam całość jako smakowity kąsek (w końcu orzechy same w sobie są tłuste). Krem był słodkawy, choć nie było to typowo zasłodzone pralinowe nadzienie. Czułam w nim jeszcze maślaną-mleczność i, oczywiście, przyprawy korzenne.
A dokładniej kolendrę i cynamon. Momentami kolendra wydawała mi się łatwiejsza do wyodrębnienia. Ten jej charakterystyczny, słodkawy smak, łącząc się z, także słodkim, charakterkiem cynamonu tworzyły ciepłą, stonowaną kompozycję o dość wyraźnym i zarazem subtelnym smaku. Nie była to korzenna ostrość, tylko taki lekki i smaczny motyw. 

Nadzienie bardzo dobrze łączyło się z samą czekoladą. O tym, że orzechowy krem i czekolada świetnie się komponują, byłam przekonana już wcześniej, a fakt, że nawet mały dodatek kolendry i cynamonu, diametralnie zmienia wydźwięk czekolady, ta tabliczka tylko potwierdza.
Jest zrównoważona i przystępna. Mimo tego, że jest słodka, nie jest przesłodzona.
Bądź co bądź, nawet niewielka ilość tych przypraw, wpływa na ten właśnie lekko rozgrzewający charakterek korzenności. 
Czekolada smakowała mi, strasznie się cieszę, że mogłam ją spróbować i nie żałuję żadnego wydanego na nią grosza, ale nie była na tyle rewelacyjna, powalająca, bym miała do niej wrócić. Ta była po prostu ciekawsza od ciemnej. Wiele bym dała, by krem z niej przenieść do wersji ciemnej.


ocena: 8/10
kupiłam: allegro
cena: 17.99 zł
kaloryczność: 580 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, masło kakaowe, orzechy laskowe (10%), pełne mleko w proszku, masa kakaowa, glukoza, olej palmowy, laktoza, odtłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, słód jęczmienny, aromaty, ekstrakt z przypraw

36 komentarzy:

  1. Nie martw sie, ja tez mam duzo slodyczy, ktorych nie kestem w stanie przejesc. No i z drugiej strony -taka rola recenzjenta slodyczy /blogera ;D.
    Czekolada wydaje mi sie bardzo, bardzo ciekawa. Nie dosc, ze te pelne, ladne kapsulki i oleisty, ale orzechowy krem, to jeszcze zaintrygowala mnie kolendra, bo chyba nigdy jej nie probiwalam (nie wiem, czy to wstyd sie przyznac xdd). niemniej jednak, sporbowalabym tej czekolaady z przyjemnoscia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Wolę mięć za dużo, niż za mało słodyczy (o, zgrozo!).
      Warta spróbowania, to pewne.

      Nie wiem, czy taki wstyd, ale znam jeszcze parę osób, które nie znają smaku kolendry. Jest ciekawa, więc też warto kiedyś zwrócić na nią uwagę. ;)

      Usuń
  2. charlottemadness19 grudnia 2015 06:08

    W dniu, kiedy opublikowałaś recenzję ciemnej wersji, zobaczyłam właśnie w PiP jej koleżankę -mleczną.Oczywiście zrezygnowałam z zakupu,ze wzgl. na niezbyt dobrą recenzję ciemnej wersji.
    Mleczna wersja wydaje się być smaczniejsza, aczkolwiek i tak nie zmobilizowała mnie do rychłego zakupu.Musiałabym baaardzo się zastanowić, czy warto "zainwestować" w nią pieniądze :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że smakują Ci głównie ciemne tabliczki, więc nawet nie wiedziałabym, co Ci doradzić. Ta jest po prostu ciekawsza, a myślę, że mleczna z migdałem w ogóle będzie bardzo smaczna (jeszcze przede mną). Szkoda, że nie pomyśleli o ciemnej z orzechowym kremem (z przyprawami!) i migdałem... byłabym w niebie.

      Usuń
    2. charlottemadness19 grudnia 2015 07:52

      Racja, preferuję bardziej ciemne tabliczki, ale i te "niegorzkie" też dobrej jakości zjadam ze smakiem i nie zawaham się spróbować.Tyle,że po tych ostatnich nieudanych nadziewańcach Lindta mam mętlik w głowie,co wgl. sadzić.

      Usuń
    3. Też widziałam, choć w Almie. Jednak stwierdziłam, że cena pewno nie jest adekwatna do zawartości...

      Usuń
    4. charlottemadness19 grudnia 2015 17:30

      Kupiłam dziś mleczną z migdałem za całe 10 zł w PiP :P Zobaczymy jak się spisze ^_^

      Usuń
    5. Liczę, że nam posmakuje. :D
      Ja po prostu stwierdziłam, że Lindt'owi owocowe czekolady nie wychodzą, inne według mnie wciąż są dobre.

      Usuń
  3. Ten konkretny wariant smakowy jadłam dawno temu w formie dużej tabliczki i do dziś pamiętam ten boski zapach. Rok temu sięgnęłam po podobny wariant, tylko, że z migdałem w środku każdej kostki. Wydawało mi się, że aromat nie był już tak zniewalający, ale nadal to była przepyszna czekolada. Chyba jedne z lepszych wariantów od Lindta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta 300 g ma chyba inny skład (przyprawy zamiast ekstraktu?), więc wydaje mi się, że jest bardziej aromatyczna. Ta aż tak nie daje przyprawami (a szkoda). Liczę, że wersja z migdałem bardziej mnie oczaruje.

      Usuń
    2. Migdały same w sobie wiele dają ;).

      Usuń
  4. Widziałam tą tabliczkę w PiP ale jej nie kupiłam, bo nie spodobał mi się mały dział przypraw. Teraz żałuje i chyba będę musiała naprawić błąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Pyszna czekolada, mimo że nie na 10-tkę.

      Usuń
  5. No i tego Lindt'a już z wielką chęcią chciałybyśmy mieć :D Szkoda, że w sklepie ich nigdzie nie ma, ciekawe czy byłyby dużo droższe od tych kupionych na allegro ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w Almie czy PiP cena byłaby dość podobna. :P

      Usuń
  6. Jadłam taką ale z migdalem w środku i była pyszna:) tą też rok temu ale stwierdzam że z migdałami jest znacznie lepsza:) ta jest jak Ferrero Rocher bez orzecha laskowego;) pozdrawiam Gwiazdeczka* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego z migdałem zostawiłam sobie na koniec. Założę się, że będzie to "perełka" tej serii. :D

      Usuń
  7. Ciekawe przyprawy mniam mniam

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje zeszłoroczne marzenie. Skoro piszesz, że taka dobra to kupię się wreszcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Też czasami mam takie wyrzuty, eh... no ale co poradzić że dookoła jest tyle różnych czekolad które chciałabym mieć w posiadaniu ^^

    Czekolada wygląda świetnie! Myślę, że by mi bardzo posmakowała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że te wyrzuty znikają w momencie otwierania i próbowania którejś z pysznych tabliczek. :D

      Usuń
  10. Cynamon kocham we wszystkim, w czekoladzie nie jadłam więc... znowu to u Ciebie pisze, nie jestem oryginalna ani nie będę przebierać w słowach po prostu: chcę to. Zaraz już. Co prawda jak zwykle muszą być problematyczne dla mnie kostki, ale dobra dałabym radę. Z korzennymi przyprawami ostatnio zapoznałam się bliżej i polubiłam więc jestem pewna, że całość zjadłabym do samego ostatniego czekoladowego kawałeczka. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyprawy korzenne to prawdziwy skarb ludzkości! A jeszcze w czekoladzie... mm. Jak ją gdzieś zobaczysz, bierz bez względu na cenę. :D

      Usuń
  11. Coś czuję, że muszę wybrać się do Almy po tą panią.. Nie wiem kiedy bym ją otworzyła, wypadałoby jeszcze w zimie xD Choć z taką pogodą (na dwór w swetrze, rly?) to zima tylko z nazwy :P *hejt*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam ostatnio strasznie wielką ochotę na dobre lody, ale... ciągle trzymają mnie jesienne przeziębienia. :P Wszystko pokręcone i coś tak czuję, że wiele jesienno-zimowych smaków u mnie się do wiosny przeciągnie. ;P

      Usuń
  12. Nie cierpię kolendry... a czekolady z kremem innym niż jakiś owocowy są odrzucające. Za to 1 raz widzę taki kształt :-P. Ale rzadko jem czekolady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba pierwszy raz słyszę, żeby właśnie kogoś odrzucały kremy inne niż owocowe - zazwyczaj jest odwrotnie. :P Jak dobrze, że jest taki wybór; każdy coś sobie znajdzie.

      Usuń
  13. Ja kocham wszystkie czekolady tej firmy, ta musi być Boska :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że po własnej nieudanej wyprawie po Lindty pod choinkę musiałam trafić na tak cudowną czekoladę na Twoim blogu. Normalnie bym się ucieszyła, ale dziś mi smutno. A pod choinkę w zastępstwie wybrałam sobie Hity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie Lindt'y planowałaś?
      Hity też smaczny kąsek. :D

      Usuń
    2. Hello, które jadłam w formie batoników.

      Usuń
  15. Kolejne cudo z tej serii...normalnie chyba sobie zamówię wszystkie 3!
    Ja też mam wyrzuty, bo kupuję więcej niż jestem w stanie zjeść właśnie, a terminy gonią...jednak to jest silniejsze ode mnie. Ja po prostu jak zobaczę coś nowego, to nie ma przebacz, kupuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Mogę nawet całych tabliczek nie jeść, ale to sama chęć kupowania i próbowania!
      Warto zamówić i tyle.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.