poniedziałek, 14 grudnia 2015

Menakao Dark Chocolate 72 % Deep & Fruity ciemna z Madagaskaru

Wyjadając czekolady z szuflady z uwzględnieniem terminów ważności, czasami odkładam niektóre "tematy" na bok. O co chodzi? Powiedzmy, że mam trzy czekolady, które chciałabym ze sobą jakoś porównać, więc muszę znaleźć czas, by zjeść je dzień po dniu... I tutaj zaczyna się problem, bo tych wolnych dni wiecznie mało, a po drodze zawsze wyskoczy jakiś Zotter czy Domori.
To wszystko nie zmienia faktu, że czekolady Menakao wydają mi się straszliwie interesujące i egzotyczne. Wszystkie składniki używane do ich produkcji są naturalne, rzecz dzieje się na Czerwonej Wyspie, jak jest nazywany Madagaskar, i również tam, lokalnie na przedmieściach stolicy, wyrabiane są tabliczki. Ich opakowania po prostu mnie zachwycają... są po prostu artystyczne i takie... "tamtejsze". Czysty Madagaskar.

Menakao Dark Chocolate 72 % Deep & Fruity to po prostu ciemna czekolada z zawartością kakao 72 %., rzekomo głęboka i owocowa. 
Zdecydowałam się właśnie na nią, bo wydała mi się najzwyklejsza, a żeby mieć punkt odniesienia dla tabliczek z dodatkami, czy zwiększoną zawartością kakao - po prostu doskonała. Dwie co prawda już próbowałam, ale... tamte to zupełnie inna bajka. ;) Możecie poczytać o nich tu.

Kiedy wydobyłam wreszcie tabliczkę z uroczego opakowania i rozwinęłam papierek... poczułam wyraziście cytrusowy zapach. To były cytryny i grejpfruty - bez dwóch zdań! Oczywiście czuło się przy nich typową kakaową nutę.
Kiedy przyjrzałam się tabliczce o delikatnie rdzawym kolorycie, wydała mi się strasznie sucha. Przy łamaniu i gryzieniu odkryłam, że także niezwykle twarda. A jak trzasnęła! Cudo, kawałek bardzo szybko znalazł się w moich ustach.

Z początku czekolada jakby wcale nie chciała zacząć się rozpuszczać, ale i tak puściła lekki, wyraziście cytrynowy, kwaśny smak. Powoli zaczęła rozchodzić się delikatna gorycz, przywodząca na myśl tę białą część cytrusów, która znajduje się pod samą skórką.

Kawałek sprawiał wrażenie nieoszlifowanego, co potęgował sposób rozpuszczania się. Szorstko-chropowata konsystencja może wiele osób odstraszyć, ale dla mnie niezwykle przypadła do gustu.
Przebłysk leciutkiej cierpkości wbrew pozorom nie zwiastował żadnej ciężkości, a przyniósł wręcz... soczysty, orzeźwiający kwaskowaty smak grejpfruta, który zaliczyć można do owoców o specyficznej goryczce.
Słodycz zaczęła się nasilać, albo właściwie dopiero pojawiać się.

Wraz z minimalną goryczką zaczęła przypominać jeżyny. To był także moment, w którym stała się nieco delikatniejsza także w konsystencji, chociaż jej chropowatość nie zmalała.

Po tym akcencie raz jeszcze powróciły słodko-kwaśne cytrusy, z przewagą grejpfrutów, cytryn i pomarańczy, niosące lekką, owocową bryzę.
Posmak po czekoladzie stał się typowo kakaowy; gorzko-słodki i bardzo grejpfrutowy.
Potem pozostał już tylko suchy efekt.

Ta czekolada była bardzo, bardzo owocowo-orzeźwiająca, taka lekka i soczysta, jak tylko soczyste mogą być dojrzałe cytrusy. Słodycz, akcent jeżyn... i to wszystko zamknięte w charakternej, szorstkiej konsystencji... To się nazywa głębia kakao! Ja się po prostu zakochałam. Na pewno znów ją kupię.


ocena: 10/10
kupiłam: Świeżo Palona
cena: 8 zł (za 25 g)
kaloryczność: 594 kcal / 25 g (podane na stronie internetowej)
czy kupię znów: tak

Skład: ziarno kakao z Madagaskaru, cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

27 komentarzy:

  1. Mniam!Mysi byc dobra, uwiebiam grejpruty I jezyny, chetnie sprobowalabym czekolady,, z ich udzialem,, ;D No i skad genialny, no i z Madagaskaru...

    OdpowiedzUsuń
  2. charlottemadness14 grudnia 2015 06:07

    Uwielbiam nuty owocowe skrywające się niepozornie w gorzkich czekoladach, I na dokładkę głębia kakao..
    Nie dość,ze wciąż mam niezaspokojoną chęć na dobre gorzkie czeko, to teraz po przeczytaniu recenzji u Ciebie i Basi jestem całkiem nienasycona :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rada jest tylko jedna: musisz zakupić jakieś Menakao!

      Usuń
  3. Strasznie dziwna ta kalorycznosc:) jak sie przeliczy po makroskladnikach, to sie zgadza, ale uwazam, ze to niemozliwe:) Czekolady gorzkie ogolem maja wiecej tluszczu niz te mleczne (bo nie maja tyle cukru i nie maja mleka w proszku, a cos musi zajac te objetosc i jest tym czyms masa kakaowa, ktora jest glownie tluszczem). A tutaj ta czekolada bylaby i chuda, i bialka ma ciut malo... ale kto wie... moze stworzyli produkt idealny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chce mi się wierzyć, że oszukali czy coś, ale właśnie... Owszem, spotkałam się z Zotterami mającymi mniej niż 400 kcal / 100 g, ale tam było nadzienie z produktów "lżejszych" niż kakao. Może to miało być np. połowa opakowania, czy coś...? Sama nie wiem.

      Jeśli jednak to prawdziwa kaloryczność... to fakt, byłaby chyba doskonała (do potęgi, bo i tak jest doskonała).

      Usuń
    2. Little Big Chocolate14 grudnia 2015 20:40

      Kaloryczność dla tej czekolady nie jest dziwna. Najmniej kaloryczne są właśnie czekolady ciemne (podkreślam słowo ciemne nie gorzkie), dodatkowo czekolady ciemne nie musi zawierać więcej tłuszczu a często jest wręcz przeciwnie, jak w przypadku Menekao (wyczuwalna suchość przy topieniu tej czekolady), ponadto tłuszcz kakaowy jest jednym z najlepszych tłuszczy dla organizmu człowieka. Warto pamiętać, że czekolada ciemna ma jeden z najlepszych współczynników gikogeniczny, co sprawia że każda osoba dbająca o linie powinna jeść regularnie co najmniej kilka kostek (nie tabliczek) czekolady dziennie. Na koniec kakao jest źródłem błonnika i wielu minerałów. Czekolady zawiejące ponad 80% kakao powodują że więcej energii zużywamy je jedząc niż dostarczy organizmowi, jednocześnie powodując niezmniejszenie łaknienia.

      Usuń
    3. Ja dzielę czekolady tylko na: białe, mleczne i ciemne. Ciemne nie zawsze smakują gorzko, więc ten podział mi nie pasuje.

      Z częścią - pełna zgoda, bo nie mówiłam, że to zły tłuszcz. Orzechy też są tłuste, a przez to właśnie kaloryczne. Czekolady 100 % kakao mają ponad 600 kcal.
      Kaloryczność tej czekolady dalej pozostaje dla mnie zagadką (nad którą, ja osobiście, się nie zastanawiam).

      Usuń
  4. Co by napisać o tej czekoladzie. Niewątpliwie Menakao jest ciekawą marką, jak najbardziej na plus... ale muszę stwierdzić, że nie mając ochoty na kwaśną tabliczkę z pewnością nie ruszę żadnej powyżej 70% :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie był silny kwas gorzkiej czekolady... on był naprawdę owocowy, więc myślę, że i Tobie by smakowała. ;)

      Usuń
  5. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych Menakao! Wieczorem wrócę do swojej recenzji i porownam nasze wrazenia dokladniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak z czerwonymi owocami, innymi niż jeżyny? Maliny, śliwki, truskawki? To dla mnie było "drugie dno" tej czekolady, wchodzące po cytrusach.

      Usuń
    2. Przez moment zastanawiałam się nad malinami, ale było to już jakiś czas po jej zjedzeniu i nie byłam pewna, czy to czułam, czy sobie zasugerowałam.
      Mam tylko jedno wyjście: kupić 75 g (co kiedyś tam na pewno zrobię). :D

      Usuń
    3. Ano właśnie, przecież jadłaś maleństwo :)

      Usuń
  6. Może jestem dziwna,ale ja lubię taką suchą i szorstka czekoladę,pylistą :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytając o tych cytrusowych smakach aż nam się ślina zaczęła zbierać jak to się dzieje kiedy pomyśli się o cytrynie :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Natalia! :D
      Taka mała kusicielka z tej czekolady. ;)

      Usuń
  9. Aż zapragnęłam nagle owoców zatopionych w deserowej czekoladzie... I mimo, że ciemnych nie tykam z reguły to naprawdę tą czekoladę z przyjemnością bym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest taka... delikatna i cudowna, że... chyba ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto lubi owoce, a komu by nie smakowała.

      Usuń
  10. Trochę się boję posmaku cytrusów w czekoladzie, choć tak przyjemnie ją opisałaś, że i ja bym jej spróbowała..
    Masz może w swojej kolekcji ciemną z nibsami kakaowymi i solą? Ciekawa jestem twojej opinii :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam (nawet dwie po 25g :D), ale zbyt prędko ich nie otworzę, bo mają bardzo długą datę, a nie mogę nie otworzyć zimą kilku zimowo-świątecznych tabliczek innych firm, które mam.

      Usuń
  11. Idź, szatanico, znów przypomniałaś mi o nadchodzących miesiącach grozy, kiedy będę musiała wcinać czekoladę dziennie (moje mają po 100 g, więc nie narzekaj), bo inaczej będę skazana na przeterminowanie. A w sumie, co za różnica. Do końca roku będę miała 90parę słodyczy na liście, tragedia.

    Od tej czekolady wolę mleczną z morelami. Jeżyny nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, bo i ja ostatnio miałam serię 100-gramówek, ale nie było aż tak źle, że musiałam zjeść jedną dziennie, bo mi nie smakowały i po małej części im dziękowałam. Myślałam, że po nich będę miała dość owocowych czekolad do końca życia, ale nie.

      Jeżyny były tylko nutką w cytrusowej gamie. ;)

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.