poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Menakao Dark Chocolate 63 % Bright & Indulgent cocoa nibs & sea salt ciemna z kruszonym kakao i solą morską

Dzisiaj zapraszam Was na kolejne ekscytujące spotkanie z Menakao. Za każdym razem, gdy mam sięgnąć po czekoladę tej marki, czuję ogromne podniecenie: co czeka mnie tym razem? Czym tym razem ta czekolada mnie zachwyci? Tym razem, byłam zaintrygowana podwójnie, ponieważ nie dość, że znów miałam sięgnąć po Menakao, to tym razem był to wariant z solą (a ja uwielbiam czekoladę z solą), której miałam aż dwie mini tabliczki, a w dodatku... dodano do niej nibsy, czyli pokruszone ziarno kakao. Sama nie wiem, jak to się stało, że do tej pory nie próbowałam żadnej czekolady z nimi!

Menakao Dark Chocolate 63 % Bright & Indulgent cocoa nibs & Madagascan sea salt to czekolada z kruszonym kakao z solą morską.

Otworzyłam pierwsze opakowanie, przypominające kopertę z portretem rysowanym od ręki (swoją drogą, ta stara oprawa podoba mi się o wiele bardziej niż nowa) i wyjęłam czarną folię, z którą szybko się rozprawiłam i zbliżyłam do nosa.

Zapach jak zwykle mnie powalił, chociaż tym razem był nieco inny. Przed oczami stanęły mi czerwone cytrusy: grejpfruty, pomarańcze ze swoją orzeźwiającą świeżością, ale także morele i jagody z akcentem ni to trochę przejrzałym, ni to wręcz wchodzącym w miodowo-drzewny. Kiedy tak zaciągałam się tym intensywnym zapachem, dotarła do mnie jeszcze woń wilgotnego chleba żytniego na zakwasie.

Jak widzicie, wyjęłam od razu dwie głęboko brązowe, o rudawym przebłysku, tabliczki i co się okazało? Na jednej nibsy są drobniejsze i jest ich więcej, a na drugiej - większe, ale mniej. Czy będzie to miało wpływ na smak?

Łamiąc, odebrałam je jako suche jak pustynia, a głośny trzask sprawił, że nie mogłam już dłużej czekać. Wgryzłam się w pierwszą z mini-tabliczek.
Po chwili poczułam charakterystycznie sucho-szorstką strukturę czekolady, sprawiającej wrażenie surowej, jednak tym razem była także lekko tłustawa z kremowym elementem.
Nieco cięższe były też pierwsze nuty smakowe, które do mnie dotarły. Wychwyciłam bowiem syrop malinowy, może także hibiskus, do których po chwili dołączyły bardzo dojrzałe kwaskowato-gorzkawe grejpfruty oraz soczyście słodkie mandarynki i pomarańcze. Orzeźwiający kwasek przez moment wybił się ponad wszystko inne.

Lekki akcent skórki limonki pojawił się i przeobraził w słodkie owoce (czerwone porzeczki i jagody).
Spod słodyczy zaczął wypływać lekko orzechowo-słonawy smak, po czym nasiliła się nadwyraz delikatna słoność i skojarzyła mi się z serem pleśniowym albo wędzonym. Albo jednym i drugim.
Potem znów wychynął kwasek, tym razem bardziej twarogowo-kefirowy.

Nibsy napędzały kakaowy smak, gdy się je chrupało. Były chrupiące, ale nie zbyt twarde, sprawiały wrażenie solidnie, ale nie przesadnie, podprażonych.

W wersji z większą ilością mniejszych kawałków sprawiały wrażenie gorzko-kwaskowatych w bardzo owocowy sposób. Połączenie to skojarzyło mi się z cytryną i orzechami, chociaż więcej tu było gorzkawości niż kwasku. Doskonale wpasowało się to w samą czekoladę.

W wersji z mniejszą ilością dużych kawałków - były kwaśno-cierpkie, chociaż wciąż wyraźnie kakaowe. Wydały mi się też minimalnie twardsze.

A sól? Była drobnym akcentem. W czekoladzie z malutkimi nibsami dobrze się odnajdowała, chociaż była to malutka szczypta, wpasowująca się w całość, ale zupełnie nienarzucająca swojego smaku. Normalnie narzekałabym na prawie brak soli, ale... taka ilość doskonale się tu wkomponowała, a zmiana tego, zaburzyłaby harmonię.

Utwierdziła mnie w tym przekonaniu wersja z większymi nibsami: tutaj to one dominowały kiedy je przegryzłam, a przy kolejnej kostce pozostawał ich lekki posmak osłabiając tym samym akcent soli. Przy tej wersji można by pomyśleć, że ma się do czynienia z czekoladą tylko z nibsami z tak słabą słoną nutą, że równie dobrze mogłaby pochodzić z samego kakao.

Osobiście zdecydowanie wolę wersję z malutkimi nibsami - kupiła mnie swoją doskonałą harmonią i wieloma, łagodnymi smakami, chociaż wbrew pozorom aż tak diametralnie się one nie różnią. Zasadniczą różnicą jest odbieranie słonawego akcentu. W drugiej właśnie tego mi zabrakło - gdyby tak zwiększono ilość soli wraz z wielkością nibsów - harmonia byłaby zachowana.
Obie wersje są orzeźwiające i delikatne - bardzo pyszne, i chociaż nie można im odmówić charakteru, to wolę mocniejsze, z większą zawartością kakao.


ocena: 9/10
kupiłam: jedną kupiłam w Świeżo Palona; drugą dostałam z Sekretów Czekolady
cena: 8 zł (za 25 g)
kaloryczność: 597,5 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: ziarna kakao z Madagaskaru, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa non-GMO, sól morska z Madagaskaru

25 komentarzy:

  1. Fajna,nigdy jeszcze noe jadlam takiej ,,,prawdziwej,,czekolady z solą(miniaturka Lindta sie nie liczy :p) .Ta bylaby idealna na sprobowanie,bo jak jest ttlko nuta soli to by mi smakowala :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto kiedyś spróbować, bo Lindt przy tym to porażka. :P

      Usuń
  2. charlottemadness4 kwietnia 2016 06:48

    Jak dla mnie idealna w każdym detalu.Ślinianki już mi pracują na wysokich obrotach od rana,po przeczytaniu tej recenzji :>
    Wczoraj jadłam czeko Manufaktury-Ghana 70 z prażonymi ziarnami kakao i idealnie umiliła mi niedzielne popołudnie :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tych "zwyklejszych" Manufaktury to na sam koniec wrócę. Najpierw a to 100 %, a to coś tam pootwieram wreszcie... ;)

      Usuń
    2. Do Manufaktury wybieram się na warsztaty robienia czekolady, bo chcę się nauczyć temperowania. Zrobię sobie własno-manufakturową tabliczkę :)

      Usuń
  3. Czekolady warte uwagi:). Jedzony oczywiście w chwili gdy nie ma się katary(tak jak ja teraz) by poczuć owocowy zapach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka piękna wiosna idzie, a Ciebie katar dopadł? Zdrowiej jak najszybciej!

      Usuń
    2. Złośliwość natury:(

      Usuń
  4. Hah, też z jednej strony czułam niedosyt soli, a z drugiej wiedziałam, że jej większa ilość zaburzylaby kompozycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak i te mieszane uczucia przez to... jednak taka "zburzona" kompozycja na pewno też by mi smakowała.

      Usuń
  5. Przeniosłam recenzję mojej Menakao, będzie o tydzień wcześniej. Nie wiem, czy tę bym wpieprzyła, bo trochę zmroziła mnie limonka. Powiem za to, że w mojej też znalazłam czerwone owoce/cytrynę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już nie mogę się doczekać! :D
      W Menakao to chyba ciężko byłoby nie wyczuć tych wszystkich owoców. :P

      Usuń
  6. Od kiedy parę dni temu zjadłam lody o smaku uwaga: SOLONE KINDER BUENO, absolutnie zmieniłam swoje zdanie, które powtarzałam niczym mantrę - sól w słodyczach to zło! Biję się w pierś, przepraszam, nigdy więcej nie będę się uprzedzać do smaków nie próbując ich! Pewnie właśnie dlatego tak bardzo chciałabym spróbowała tą czekoladę - poza tym te pierdoły z tyłu są piękne, a jak coś jest piękne to nieważne co to, ale to chcę - typowa ze mnie baba. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co oni wymyślili...? W ogóle lody Kinder Bueno? Czyli, że jakie?
      A u mnie tylko lodziarnie kolejne zamykają! Chociaż... nie żałuję, bo i tak paskudne lody mieli.

      Usuń
    2. Kinder bueno, bounty czy rafaello to już jest norma i są w każdej niemalże lodziarni i co tu duzo mówić, no smakują identycznie jak te batony. Lody kinder bueno white to najlepsze jakie w życiu jadłam, no jak zmrożony baton w bardziej płynnej formie. Teraz to już robią takie sorbety w tym warzywne, albo gorgonzola, ostatnio próbowałam nawet o smaku pizzy tak więc... :D

      Usuń
    3. Meeh, ja nie cierpię Kinder Bueno (tylko białe mi smakowało).
      I jak te o smaku pizzy?
      Ja w mojej mieścinie mogę pomarzyć o wymyślnych smakach, a jak już gdzieś jestem, to jakoś tak... nie ma kiedy na lody podjechać. :P

      Usuń
  7. Z nibsami też kiedyś chciałam zamówić, ale wtedy nie było jej w sklepie. Właściwie to jak pomyślę, to nie jadłam jeszcze "prawdziwej" czekolady z nibsami. I mam wrażenie, że po ostatnim walnięciu słonej czekolady teraz minimalną ilość uznałabym za mega zaletę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nibsy ciekawa rzecz, ale ja... w sumie dalej jestem do nich trochę dziwacznie nastawiona. Niby mi smakowały, ale jakoś wydają mi się dziwnym dodatkiem - ale pozytywnym. Polecam tę Menakao! ;)

      Usuń
    2. Na naszym rynku COCOA (Surovital) robi fajną czekoladę z nibsami i jagodami goji.

      Usuń
    3. Naprawdę? Cały czas myślałam, że ona jest tylko z goji. I tak jest na mojej liście "do kupienia", ale przez ogrom czekolad w szufladzie... poczeka. ;)

      Usuń
    4. Nibsy gwarantowane, już trzy takie zjadłem a czwartą właśnie mam w ręku.

      Usuń
  8. Żałuję tej soli, połączenie jej i nibsów sprawiło że ta tabliczka wyskoczyła na szczyt mojej listy must-have gdy tylko przeczytałam o niej u Basi. Mimo wszystko to na pewno rewelacyjna czekolada, ale znając moje szczęście trafiłabym właśnie na taką mało słoną sztukę, a ja soli wolę sporo xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj jednak jest ta kompozycja... do końca nie wiem, czy więcej soli by tego nie zepsuło, ale w sumie i tak wolałabym jej trochę więcej. Tak czy inaczej: POLECAM!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.