poniedziałek, 18 lipca 2016

Nutrend DeLuxe banana & almond cake flavour

Po nocnej jeździe potrzebowałam czegoś na rozgrzewkę. Nieprzespana noc, lekki ból głowy... Postawiłam na coś pewnego i od rana wyruszyłam na Babią Górę, mimo że byłam tam jakieś dwa - trzy tygodnie wcześniej. Tym razem postanowiłam jednak wejść Percią Akademików. Z podejściem do Perci rok temu rzekomo coś zrobili, ale wracając częścią tego fragmentu ostatnio kompletnie nie zwróciłam na to uwagi, bo lał straszny deszcz. Co zrobili? Wyrównali drogę... Szkoda, że jeszcze asfaltu nie wylali, ruchomych schodów nie wsadzili... Irytuje mnie taka ingerencja w dobre szlaki.

Przy schronisku Markowe Szczawiny zrozumiałam, jaki to błąd popełniłam: oprócz czekolady na szczyt, wzięłam wątpliwego białkowego batona ("bo białko"), na którego nie chciałam jednak marnować pięknych widoków (a i słusznie się czegoś bałam, ale o tym za chwilę). 
Baton ten trafił do mnie razem z kokosowym Matrix'em firmy Olimp.


Nutrend DeLuxe banana & almond cake flavour to 60-gramowy białkowy baton (zawartość białka to 29,9 g / 100 g batona) o smaku ciasta bananowo-migdałowego. 

Po otwarciu opakowania zostałam zaatakowana przez sztuczny bananowy zapach. Meh.
Przełamałam, baton był dość twardy o zwartej i niegumowej konsystencji. Trochę się ciągnął, ale tylko trochę. Przypominał mi suchy i zbity marcepan.
Zaskoczył mnie przekrój i podział na dwie części, w tym jedną pełną jakiś kulek.

Czekolady prawie nie dało się oddzielić, ale nie warto, bo z tego co wyczułam, to ona była po prostu słodka i mdła. Nie smakowała nawet specjalnie jak mleczna czekolada. W ogóle nie smakowała jak czekolada, a jak jakaś "polewa czekoladowa".

Dolna warstwa jest bardzo, bardzo słodka, trochę migdałowa i proszkowa w smaku. Taka po prostu odżywka białkowa, trochę mączna. Właściwie to słodki proszkowy bezsmak. Kulki trochę chrupią i tyle. Nie wiem czy są bez smaku, czy smakują jak reszta tej warstwy.

Góra w obrzydliwie sztucznym żółtym kolorze miała mocny smak, którym po części przesiąkły pozostałe warstwy. To sztuczny i słodki banan. I tyle. Najbardziej chemiczno-bananowa rzecz jaką w życiu jadłam.

Ledwo zjadłam jedną trzecią tego czegoś i ruszyłam dalej, chcąc zapomnieć o sztucznym bananie (bo to była główna i chyba jedyna możliwa do określenia nuta), ale odbijało mi się nim przez prawie całą Perć Akademików. Fu.
Jedyny pozytyw to chyba konsystencja - przynajmniej nie był obleśnie tłusty jak cynamonowy Quest Bar, jednak i tak radzę trzymać się od tego jak najdalej. To nie jest stworzone do jedzenia - już sam zapach odrzuca tak, że gdyby nie blog, nie ugryzłabym nawet. Skład... przeraża.


ocena: 2/10
kupiłam: dostałam
cena: -
kaloryczność: 216 kcal / baton (60 g); 360 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: kakaowo-mleczna polewa (słodzik maltitol, utwardzony olej palmowy z nasion, kakao, mleko, serwatka, lecytyna sojowa, E476, aromat), syrop frukto-oligosacharydowy Actilight®,  syrop słodzący maltitol, extrudate ? (odżywka proteinowa, mąka ryżowa, lecytyna sojowa), izolat białkowy z mleka, hydrolizowana żelatyna wołowa, sojowy izolat białkowy, oleje roślinne (palmowy, z nasion palmy, shea), kremy z aromatem wanilii i orzechami laskowymi (słodzik maltitol, olej palmowy i shea, serwatka, mleko, prażone orzechy laskowe, kakao, lecytyna sojowa, aromat, barwnik E106c), substancja utrzymująca wilgoć gliceryna, guma arabska, lecytyna rzepakowa, naturalne aromaty, koncentrat szafranowy, słodzik glikozyd stewiolowy

39 komentarzy:

  1. charlottemadness18 lipca 2016 06:24

    Cała prawda o proteinowych batonach...Po prostu ohydne,skład pozostawia wiele do życzenia,a cena z kosmosu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko żebym jeszcze znała ich przeznaczenie, haha. Ciekawe, czy ci którzy je jedzą naprawdę je lubią, czy zmuszają się bo białko itp. ...

      Usuń
    2. mi np quest bar o smaku ciasteczek smakuje :) napewno bardziej niż sklepowa popularna princessa :)

      Usuń
    3. Mi sklepowa Princessa w ogóle nie smakuje, więc dla mnie to marne pocieszenie. :P

      Usuń
    4. charlottemadness18 lipca 2016 13:36

      Wątpię,by smakował.Raczej liczy się "siła,masa,rzeźba,makro oj makro się nie zgadza xd" (rozwala mnie to)

      Usuń
    5. Haha, taak. "Muszę jeszcze 10 g białka dzisiaj wrzucić!" xD. W życiu wyliczać by mi się nie chciało, a poza tym... chyba jedzenie przestałoby mi wtedy sprawiać przyjemność.

      Usuń
    6. Nie przesadzajmy, nie zawsze są takie tragiczne. Dzisiaj jadłem kakaowego z inuliną (od Sante) i nawet był całkiem zjadliwy, choć miał taki delikatny dziwny posmaczek.

      Usuń
    7. ja nie licZe :P porposru keiedys jadlam ciasteczkowego questa i mi smakował :P i tyle :P heloł :P

      Usuń
    8. Yaros, ale jak już się tragiczny trafi, to aż nie można się nadziwić, że coś może być aż tak złe. :P

      Mały Książę, ale my nie mówimy, że akurat Ty liczysz, tylko że po prostu taka tendencja na np. instagramach czy siłowniach jest. :P

      Usuń
    9. Wiem, tragiczny też mi się niedawno trafił i to jeszcze gorszy niż ten, który tu opisałaś :) Chciałem tylko napisać, że niektóre proteinowe mogą być przyzwoite.

      Usuń
    10. Jeszcze gorszy? Aż ciężko to sobie wyobrazić! :P A jaki to był smak?
      Swoją drogą... dlatego wolę czekolady - o wiele mniejsze ryzyko, haha. :D

      Usuń
    11. Smak był nijaki, bardzo kiepski wafelek z czymś w środku co było paskudno-bezsmakowe (trochę jakby tektura?). Oblane to było "czekoladą", czyli czymś, co nie miało w zasadzie smaku (no może lekki posmak polewy czekoladopodobnej). Grubość tej polewy to było mniej niż pół milimetra i przy temperaturze ok 20 stopni całkiem się rozpuściła, rozmazując się i paskudząc wszystko czego dotknęła. W sumie koszmar, 0/10. Niestety nie pamiętam firmy i nazwy, a ponieważ niedługo wyjeżdżam, to nie będę mógł tego szybko sprawdzić.

      Usuń
    12. Brzmi rzeczywiście paskudnie... Ile mniej więcej tego zjadłeś? Gryza? :P Więcej pewnie bym nie dała rady. Jestem ciekawa, czy mają swoich testerów od smaku i ile im płacą. :>

      Usuń
    13. Zjadłem cały, bo byłem w lesie i głodny (w połowie trasy), nic innego nie miałem, a do przejścia zostało mi jeszcze ok. 12 km. Ale zjadłem z obrzydzeniem :)

      Usuń
    14. O kurczę... współczuję. :P

      Usuń
  2. Oj,nie wiem czy by mi smakował XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty nie powiesz... nie no, na pewno od bardziej od tych jakiś wszystkich Zotterów, w końcu taki batonik to nie byle co. xD

      Usuń
  3. O rany ja raz jadłam taki baton białkowy,nie byłam wstanie zjeść go całego. Ohyda ja nie jadam takich rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre na odchudzanie się, haha. Człowiek woli umrzeć z głodu niż takie coś dokończyć. :>

      Usuń
    2. Wysłałam ci maila :)

      Usuń
  4. Też się parę razy skusiłam, ale to związek bez przyszłości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdza się powiedzenie: "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". :P

      Usuń
  5. Ja jak każdy kto wpadł na jakiś czas do świata fit-fanatyzmu interesowałam się batonikami białkowymi i nawet szukałam po sklepach kokosowego Matrixa xD Wczoraj nawet zerknelam na jeden w Super Pharm, patrzę w skład - żelatyna. Dziękuję, już mnie to nie jara, za dychę wolę Bellaromkę aniżeli takie coś.
    Jedyne co robię z takim białkiem, to czasami podkradam od siostry odżywkę i daję do omleta, mniam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tyle kosztuje? W życiu bym nie kupiła.
      Jak taka odżywka w omlecie smakuje? Wpływa na jego smak znacząco, czy nie czuć?

      Usuń
    2. Chyba zależy ile się doda, ja dałam łyżkę i dała głównie słodycz, ale także fajny biszkoptowy posmak (miała smak ciasteczkowy :>)

      Usuń
  6. Jedno wielkie NOPE. Na samą myśl o sztucznym bananie robi mi się niedobrze. Obrzydzenie na wieki wieków.
    Wyrównali żeby panie w japonkach mogły wejść xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, i tak im powodzenia życzę. xD

      Usuń
    2. Ej, Czoko się śmieje, a ja mijałam dziewczyny idące na Rysy w klapkach :P

      Usuń
    3. Noo, to nie jest w sumie śmieszne. Kiedyś widziałam na szlaku rodzinkę z dzieciakiem w klapkach, a tu już naprawdę mogłoby się coś stać.

      Usuń
  7. Składu nawet nie czytamy, bo nie mamy tyle wolnego czasu xD
    Już samo słowo banan na opakowaniu by nas przeraziło, bo wiadomo, że bez sztucznego aromatu to się nie obędzie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się tak starałam, żeby przepisać! :(
      A nie ma nic gorszego od sztucznego banana! Już nawet sztuczna truskawka...

      Usuń
    2. No dobra, specjalnie przeczytałyśmy xD Najbardziej bawi nas w jednym batonie użycie miliona różnych słodzików xD

      Usuń
    3. Swoją drogą, ciekawi mnie: po co? Przecież chyba można jeden, po co jakieś mieszanki robić? Haha. xD

      Usuń
  8. Ja za to lubię jak wyrównują drogi na szklakach, bo raz już sobie krzywdę zrobiłam na kamieniach i musieli mnie znosić :/ Owszem, asfalt i te sprawy to głupota, ale przyrównanie drogi czasami się sprawdza ;)

    A baton? Ble! Darmo bym nie wzięła.

    OdpowiedzUsuń
  9. I pomyśleć, że miałam w planie i tego dorwać.O nie,Twoje wrażenia zdecydowanie mnie odwiodły od tego pomysłu! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Leżę :D Z drugiej strony... biała część nie wydała mi się wcale tak obrzydliwa, a sztuczne banany (patrz: Mullermilch) lubię, więc może jednak?
    Poza tym Quest cynamonowy to dla mnie numer jeden.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może by jakąś szansę na dwa chi u Ciebie miał. :>

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.