środa, 24 sierpnia 2016

Akesson's 75 % Forastero Brazil Fazenda Sempre Firme ciemna z Brazylii

Kojarzycie może brazylijskiego Pralusa? Dotąd była to jedyna próbowana przeze mnie czekolada z kakao z Brazylii i muszę przyznać, że kupiła mnie tym jak prosta i mocno czekoladowa się okazała. Pewnie ciężko jest sobie wyobrazić, jak bardzo byłam podekscytowana, gdy wreszcie zdarzyła się okazja porównania jej z inną czekoladą stamtąd, w dodatku firmy, która (tak jak Pralus, chociaż zajmuje tam jeszcze mocniejszą pozycję) znajduję się w liście moich ulubionych.

W 2009 Akesson kupił wraz z Brazylijczykiem Dr. Angelo Calmon de Sa plantację Fazenda Sempre Firme w stanie Bahia w Brazylii. Jest tam niezwykła różnorodność biologiczna, a tradycyjne kakao forastero może tam sobie spokojnie rosnąć, co oczywiście przełożyło się na jakość ziaren. Stamtego regionu są nazywane "parasinho".

Akesson's 75 % Forastero Brazil Fazenda Sempre Firme to ciemna czekolada z zawartością 75 % kakao gatunku forastero pochodzącego z Brazylii z plantacji Fazenda Sempre Firme.

Z jak zwykle skromnej, czarnej tekturki bogato obsypanej orderami informacjami o zdobytych nagrodach, wydobyłam piękną kwadratową tabliczkę o głębokim kolorze. 

Rozerwałam folię i... Akesson's znów poraził mnie boskim zapachem. 
Początkowo skojarzył mi się z kwiatowym likierem, a potem z kwitnącymi drzewami. Wydało mi się, że czuję goździki i orzeźwiający anyżowy motyw, ale próbując się upewnić i przystawiając nos do samej tabliczki, jej aromat skojarzył mi się ciepłymi plackami z cukrem pudrem, jakie jadłam w dzieciństwie. W tle cały czas ważną rolę odgrywały kwiaty. Wraz z tym, jak zapach powoli rozchodził się po pomieszczeniu, coraz silniej czułam nutę drewna, wyraźnie paloną. Po paru chwilach przeszło to w niezwykle wyrazisty zapach czarnej herbaty. On już pozostał ze mną do końca degustacji.

Tabliczka chrupnęła, kawałek znalazł się w moich ustach i zaczął rozpuszczać się w aksamitnie kremowy sposób.

Najpierw poczułam lekką cierpkość, a potem popłynęła kontynuacja zapachu, głównie herbaty. 
Zaraz wyłoniła się palona nuta z charakterystycznym kwaskiem. Wydaje mi się, że smakowało to jak nieco zbyt długo prażone ziarna kawy, ale kwasek zaraz zaczął zmieniać się w taki o wiele bardziej soczysty, owocowy.
W tym czasie pojawiła się także nuta suchych drzew, jednak charakter czekolady i tak był niemal wilgotny. Były to bowiem stare drzewa, leżące w wilgotnej i zaciemnionej ściółce. Miałam mały problem ze sprecyzowaniem tej nuty, ale myślę, że jej smak dobrze odda określenie jej jako mokrej trawy albo... wysysanej torebki z czarną herbatą w takich trawiasto-fusiastych nutach.

Wcześniej wspomniana owocowa nuta zaczęła odsłaniać słodycz. Ta także była owocowa, czułam tu soczyste rodzynki. Oprócz nich pojawiały się tu brzoskwinie czy nektarynki i jakby coś jeszcze, także słodko-kwaskowatego, ale również smakowitego. (Na opakowaniu jest informacja, że czuć tu nuty owocu pitanga rosnącego w regionie, ale nie mam pojęcia, czy to ta nuta.)
Zarówno słodycz, jak i ich kwasek, wydały mi się nieco stłumione przez dymne nuty.

Właśnie ten smak dymu zaczynał dominować, gdy kawałek niemal zupełnie znikał. Na koniec zostawał posmak dymu i znów powracał zdecydowany, herbaciany motyw (obecny właściwie prawie cały czas, ale w o wiele mniejszym natężeniu).

Kiedy ostatni kawałek zniknął zupełnie, z posmakiem czekolady pozostałam na bardzo długo. Najpierw było dość słodko, potem nadeszła palona nutka z lekko ściągającym efektem, by potem zniknąć zupełnie i pozostawić osamotnioną gorzkawość.

Ta czekolada była bardzo wyrównana jeśli chodzi o gorzkość i słodycz, jednak nie odebrałam jej jako specjalnie słodkiej. Ta była nieco zadymiona. Wyraźne są tu owoce, ale właściwie... specjalnie owocowa ta czekolada też nie była. Najbardziej zapadły mi w pamięć dymno-trawiaste nuty i wyrazisty smak mocnej, czarnej herbaty. Właśnie nimi mnie zdobyła i przyznam, że spodobało mi się pierwsze wrażenie wywołane zapachem, czyli nutka likieru (i potem herbata).

Mimo dużego podobieństwa (zawartość kakao, pochodzenie oraz jego typ - forastero), Akesson's jest zupełnie inna niż Pralus Bresil Forastero 75 %. Prażono kawowe nuty, czy lekkie ściąganie się co prawda powtarzają, jednak w przypadku dziś opisywanej, schodzą na dalszy plan.  Herbata jest dość charakterystyczna w obu przypadkach, ale czekolada Pralusa jest prostsza, choć zarazem bardziej owocowa. 


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (za ok. 60g)
kaloryczność: 575 kcal / 100 g
czy znów kupię: z chęcią bym do niej wróciła

Skład: kakao (min. 75 %), cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

14 komentarzy:

  1. charlottemadness24 sierpnia 2016 06:27

    Świetnie wygląda i też tak smakuje.Podobają mi się te herbaciane nuty,zahaczające o owocowość,kwach i trawiastość.:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci tak... bierz się w końcu za Akesson's. :D

      Usuń
  2. Cudna czekolada i te nuty herbaty i kawy:) a jaki piękny kolor:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Herbaciano-dymna czekolada - o tak, zdecydowanie bym chciała kiedyś ją spróbować. Plus jeszcze barwa, jak na czekoladę niemleczną, jest naprawdę jasna i ładna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa pod każdym względem! I wcale nie jest taka nie do zdobycia. :P Wiem, że nie jesteś za bardzo za zakupami przez internet, ale tu mogłabyś zrobić wyjątek! ;)

      Usuń
  4. Właśnie piję moją siekierkę, więc totalnie nie mam na nią ochoty. Na drugie śniadanie jednak chyba zjem serek wiejski z miodem, owocami i innymi słodkimi pierdołami i wtedy pasowałaby mi do niego idealnie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką czekoladę jeść do serka? O nie! Chociaż... na taką czekoladę dosłownie w każdym momencie mojego życia mam ochotę, aczkolwiek dla niej wszelkie serki wiejskie (mimo że je kocham i mogę jeść na okrągło) poszłyby w odstawkę. :P

      Usuń
  5. Dobra firma (jak Akesson's) potrafi pokazać, że nawet Forastero może być ciekawe i stworzyć z niego świetną czekoladę. Oczywiście jest ogromna różnica między Forastero od małych plantatorów, spółdzielni, czy z własnych plantacji firm, gdzie kakaowce rosną wśród innych drzew, a przemysłowymi plantacjami na WKS lub w Ghanie. Także sam proces tworzenia czekolady robi ogromną różnicę, wystarczy porównać Akessona i np. Lindta (nie chciałem to dać np. Milki czy Wedla, bo nieładnie kopać leżącego :). Nawet gdyby robili z tego samego surowca (zakładam, że z dobrego, Akesson's raczej przemysłowego kakao by nie użył) to samo to, że dobre firmy sortują i przebierają ziarno przed prażeniem, robi różnicę, podobnie jak spośób prażenia, czas konszowania i inne szczegóły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo. ;) Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co tacy masowcy zrobili by nawet z najlepszym kakao. Dać Porcelanę gościom od Milki (tych to nawet leżących można kopać)... xD

      Usuń
  6. Likier kwiatowy? To mi się kojarzy z eksperymentami Pana Kleksa (oglądałaś Akademię?). Placki z pudrem jadłam w dzieciństwie u babci, były to pulchne i puszyste racuchy, na szczęście nie miały nic wspólnego z trawą, drzewami i dymami. Czekolada chyba spoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto nie oglądał? :P
      Swoją drogą, wszelkie placuchy i racuchy kiedyś tak barrrdzo mi smakowały! I ta czekolada świetnie przywołała te wszystkie wspomnienia.
      Chyba? Myślę, że smakowałaby Ci jak Virunga 70 % (niby nie są podobne, ale chodzi o to, że dość zbliżona zawartość i że są plantacyjne).

      Usuń
  7. Ostatnio próbowałam Bali 75 i właśnie tej. Tak jak pierwsza nie podbiła mojego serca, to ta mnie zachwyciła. Przywodziła na myśl właśnie trawę i rodzynki, a także spieczoną skórkę od chleba i prażone zboże. Ach <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta czekolada osiągnęła poziom boskości! Jednak nie wierzę, że Bali mogła nie podbić serca... Ja szaleję za wszystkimi Akesson's.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.