niedziela, 2 października 2016

Manufaktura Czekolady Smoky Joe 70 % ciemna z Ekwadoru ze słodem whisky (jęczmieniem wędzonym torfem)

Wreszcie pocieszenie dla tych, których musiałam wyprosić wczoraj oraz druga część układanki dla reszty. ;) Miłego czytania.
Po odkryciu, co takiego czai się w piwie AleBrowaru Smoky Joe, sięgnęłam oczywiście po czekoladę stworzoną we współpracy z tym browarem przez polską manufakturę - Manufakturę Czekolady.

Manufaktura Czekolady Smoky Joe 70 % to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao (pochodzącego z Ekwadoru) ze słodem whisky, czyli słodem jęczmiennym wędzonym torfem.

Po otwarciu sreberka, wyjęłam bardzo ciemną tabliczkę o głębokim zapachu. Nie czułam w niej co prawda ani śladu wędzonego słodu, ale zostałam skutecznie udobruchana cudnym zapachem asfaltowo-ziemistym z charakterem wyraźnie prażonego kakao, który wydawał się suchy jak drzewa po pożarze, z jeszcze odrobiną dymu, ale pod tym wszystkim kryło się także coś bardziej soczystego.

Tabliczka także w dotyku wydaje się sucha, nie ma na jej spodzie posypki, wygląda zwyczajnie, ale gdy tylko spróbowałam ją przełamać, odkryłam jak twarda jest. Trzasnęła niezwykle głośno i "pusto", jakby wręcz z echem, i ukazała przekrój. Tutaj już naprawdę zrobiło się ciekawie, bo można zobaczyć wystające malutkie łuski słodu.

Gdy pierwsza kostka wylądowała w ustach, poczułam łagodny, wręcz maślany motyw orzechów (nerkowce? makadamia?), który szybko pomknął w kierunku prażonych nut. Takie błyskawiczne przejście od maślanych orzechów po mocne, gorzkie i wyraźnie wyeksponowane kakao.

Po pewnym czasie, zaczęły do mnie docierać wędzone nuty. Początkowo utrzymywały się w drzewnych klimatach, przy czym w tle zaczynała rozwijać się niemal kwiatowa słodycz.

Czekolada rozpuszczała się dość leniwie i w charakterystyczny dla Manufaktury nieco szorstko-ziemisty sposób. W końcu zaczynają wyłaniać się z niej drobne, ale twarde chociaż nie utrudniające konsumpcję, łuski, co było ciekawym urozmaiceniem (zwłaszcza biorąc pod uwagę smak i ogólny wydźwięk całości).

Drzewne nuty stawały się coraz bardziej wędzone i ciepłe, nadeszło skojarzenie z asfaltem, co odzwierciedlało zapach, tylko w wędzonym wydaniu. Tutaj wydało mi się, że czuję jakąś fuzję przypraw, lecz w tym momencie moją uwagę znów przyciągnęła słodycz.
Stała się lekka, rześka, czyli kontrastowa do powyższych nut. Miała w sobie coś mdłego, "niesłodkiego", wskazującego na... jagody? Zdecydowanie owoce wyłoniły się w tym wszystkim.

Gdzieś zagrały soczyste, słodkie pomarańcze, a tą słodycz zdominowały właśnie jagody, ale takie nieco już nadgniłe; po pewnym czasie wydały mi się przysypane ziemią.
Spod niej migały nuty cytrusów, ale koniec końców utonęły w mazistej czekoladzie i smaku wędzono-torfowym.

Zakończenie kompozycji było wyraziście drzewno-torfowe (z podkreśleniem tego drugiego), ewidentnie wędzone o nutach... wskazujących na jakby... ja wiem? mleko? ser? w wędzonych klimatach.

Po zniknięciu ostatniego kawałka gorzkoczekoladowy i lekko wędzony posmak utrzymywał się jeszcze bardzo, bardzo długo. Zaskakująco długo.

W towarzystwie piwa jej smak został jeszcze wzmocniony (pewnie przez podobieństwo nut), chociaż przyznam, że wtedy wydawała mi się nieco bardziej słodka (bo degustowana osobno miała w sobie taką nieoczywistą, mglistą słodycz).

Ta czekolada była niezwykle intrygująca, a jej smak autentycznie przypominał nuty piwa Smoky Joe: wędzone nuty raczej niewyczuwalne w zapachu, początkowa łagodność, a w końcu bogactwo torfu, drzew podszyte owocami i wędzonym, ale zupełnie nie obrzydliwym, motywie.


ocena: 10/10
cena: 16,90 zł (za 55 g)
kaloryczność: 590 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym do niej wrócić

Skład: ziarno kakao, cukier, słód whisky (jęczmień)

20 komentarzy:

  1. Czekolada ta już dawno wzbudzała moje zainteresowanie,tylko zawsze zostaje kwestia jej zdobycia..A jak to z moim szczęściem bywa,sama wiesz :>.Jedyne co,to jak zamawiałam Zottery w tygodniu,to o dziw wszystkie pozycje były dostępne xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wiem, biedna... naprawdę Ci współczuję!
      Wszystkie? A zamawiałaś wszystkie, co do jednej, nowości?

      Usuń
  2. Chętnie bym sięgnęła po ta czekoladę. W końcu smakowała mi wersja mleczna z prażonym jęczmieniem, więc i taka 70 mogłaby mi przypaść do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak czułam, że to nie moje klimaty. Za mocno, za ciężko na mój żołądek i kubki smakowe. Niemniej sam w sobie pomysł na czekolade - brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście jakoś mi ta czekolada do Ciebie nie pasuje. :P

      Usuń
  4. Piwa to nie moje klimaty, ale czytając recenzję nie znalazłam nic, co mogłoby mnie od tej czekolady odrzucić - przeciwnie, trochę się nią podjarałam *.* Jedyne co mi średnio pasowało w jedzonej lata temu Manufakturze to konsystencja, ale dla takich smaków jakie wymieniłaś spokojnie bym ją 'przeżyła' :D
    Strasznie podoba mi się skojarzenie z jagodami przysypanymi ziemią. Chyba nie przestanę się zadziwiać, jak umiejętnie nazywasz odkrywane smaki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, właśnie ta konsystencja jest boska!
      To jest po prostu barrdzo bogata wyobraźnia chyba. :D

      Usuń
  5. Wczoraj nie czytałam nawet recenzji bo piwa nie lubię i już:) . Bardzo fajne nuty wyłapałaś w tej czekoladzie aż chce się po nią siegnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem, jak takiego dobrego, rzemieślniczego, można nie lubić. :P
      A czekolada to jedna z moich ulubionych!

      Usuń
  6. Ooo tak, 10/10 jak byk!!! Majstersztyk wśród polskich czekolad!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie śmiałabym jej wystawić nic innego!
      Hm, czyli ogólnie duet dostaje u mnie 20/10. :D

      Usuń
  7. Jak będę w sklepie firmowym Manufaktury to kupię, warto choćby z ciekawości. Próbowałaś juz może tej Kolumbi 85% z Manufaktury? Właśnie ją kupiłem, jak dla mnie smak ciekawy, choć mało urozmaicony (ale to moje odczucie, możesz ją odebrać inaczej).
    Jesteś już w domu, to napisz, jak te lody wyszły. Robiłaś z mlekiem czy adwokatem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie, ale mam zamiar.
      A lody... trochę dziwnie wyszły. Dodałam odrobinkę mleka, bo mi konsystencja za ciężka wyszła, a okazało się, że w kryształki dziwne poszło. :> Będę drugie podejście robić!

      Usuń
    2. Właśnie nie może zawierać za dużo wody, ma być gęste. Bardzo bita śmietana rozrzedzona czymś gęstym. Spróbuj zamiast słodzonego mleka skondensowanego dać jakiegoś gęstego dobrego adwokata, fajnie wychodzi, tylko jest mocno alkoholowe w smaku. W ten weekend zrobiłem czekoladowe (ale na mleku nieslodzonym, które jest za rzadkie i wyszły troche za twarde, ale pyszne) i z czarnej porzeczki, a konkretnie z powideł, które wcześniej zrobiłem, rozcieńczonych mlekiem skondensowanym. Wyglada na to, że struktura bedzie ok, ale to się jutro okaże, jak zamarzną.

      Usuń
    3. Właśnie próbowałam rozrzedzić, bo mało że bita śmietana, mi prawie coś jak masło wyszło... Nie, nie... ja dałam adwokata i dosłownie, ja wiem?, łyżkę, może dwie zwykłego mleka (nie miałam pomysłu na nic innego).
      To z powidłami brzmi bosko!

      Usuń
    4. Z powidłami też nieco za gęste wyszły, jednak chyba muszę używać mleka słodzonego, bo ono jednak daje taką prawdziwą, "lodową" konsystencję, adwokat też daje radę. Te co mi wyszły świetnie nadają się do jedzenia jako lody na patyku albo z miseczki, do wafli już nie.

      Usuń
    5. Ja preferuję z miseczki - wafli nie cierpię, a patykowce ostatnio... no nie wiem, to nie moja forma jednak i tyle. :P

      Usuń
  8. To jest dopiero czekolada z charakterem :) Jak widać bardzo dobrze wyważone składniki :)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.