poniedziałek, 3 października 2016

Original Beans Femmes de Virunga 55 % mleczna z Kongo

Po udanych kilku tabliczkach o mniejszej zawartości kakao (biała z Dominikany, mleczna z Ekwadoru, ciemna 66 % z Boliwii) i Porcelanie 75 %, która trochę mnie znudziła, uznałam, że nie ruszę z dalszym próbowaniem ciemnych czekolad Original Beans, dopóki nie zaliczę wszystkich "jaśniejszych". Właściwie nie chodziło o to, które są bardziej obiecujące, ale raczej o to, że czekało mnie pierwsze spotkanie z kakao z Kongo, a przy "poznawaniu regionu" jakoś wolę sobie stopniowo zwiększać zawartość kakao, ażeby "wgryzać się w temat coraz bardziej".

Dzisiejsza czekolada jest bowiem właśnie ze wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga, z okolic Parku Narodowego Wirunga. Jej sprzedaż jest wsparciem dla "Team Virunga", czyli farmerek uprawiających kakao w najstarszym parku Afryki.

Original Beans Femmes de Virunga 55 % to mleczna czekolada o zawartości 55 % kakao forastero pochodzącego z Kongo.

Kiedy tylko rozerwałam folię, poczułam przyjemną fuzję gęstej śmietanki, słodkiego karmelu oraz prażonych i solonych orzechów brazylijskich. Szczerze zaskoczyła mnie ta jednoznaczność.

Łamiąc czekoladę znów się zdziwiłam, bo chrupała całkiem głośno. W zasadzie... jej ciemny kolor to sugerował, ale już w ustach przybierała formę tłustej (maślanej) mlecznej. Po pewnym czasie odebrałam ją jako oporną, jakby mimo miękkiej kremowości chciała udawać szorstką, dziką czekoladę.

Pierwsza pojawiła się wysublimowana słodycz, śmietankowo-czekoladowy smak rozszedł się, a w tle zagrał ledwo zauważalny kwasek, który trochę skojarzył mi się z takim drzewnym kwaskiem czasem spotykanym w miodzie ze spadzi iglastej.
Potem przypisałabym go raczej owocom, jednak był tak ulotny, że aż dziwię się, że go wyłapałam. Ta owocowa nuta już bardziej się chyba zaczynała do słodyczy załapywać... w każdym razie na myśl nagle przyszły mi borówki.

Smak śmietanki rozwinął się w pełni niosąc cudną mleczną tłustość i akcent słonawości. Była to taka wiejska, naturalna śmietanka - mniam!
Słodycz także przybrała na sile, stała się wyraźnie karmelowa, ale o nieco palonym wyrazie. Spod tej paloności po chwili popłynęły też bardziej prażone nuty i tu nagle z nich właśnie, a także ze słonawej śmietanki, wyłoniły się orzechy. Bardzo prażone, wyraziste orzechy brazylijskie i laskowe.
Tu słodycz jakby zatrzymywała się i płynęła z wolna, bardzo łagodna.

Na fali tej łagodności przybył smak, który zszokował mnie kompletnie. To był posmak soku marchwiowego, takiego bardzo gęstego.

Smaki zaczęły robić się nieco wytrawniejsze, choć wciąż słodkie, aż kawałek czekolady zniknął zupełnie, a ja zostałam z posmakiem odrobinkę zbożowo-słonawym, minimalnie orzechowym, jeszcze na dość długo.
Czekolada smakowała mi od samego początku, ale muszę przyznać, że właśnie końcówka przeważyła o ocenie. Ten intrygujący smak soku marchwiowego i ogólna orzechowość... hm, dwa gigantyczne powody do odkrywania Kongo. A co z solą? Ciekawi mnie, czy wszelkie nutki z nią związane też chociaż częściowo wypływają z kakao, czy raczej z mleka.



ocena: 10/10
kupiłam: Smakowe Inspiracje
cena: 112 zł / zestaw 4 różnych tabliczek (po 70 g) - zniżka
kaloryczność: 589 kcal / 100 g
czy kupię znów: z chęcią bym do niej wróciła

Skład: ziarna kakao, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko

16 komentarzy:

  1. Ciekawi mnie ten smak soku marchwiowego na finiszu... :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się. Czegoś tak dziwnego i charakterystycznego to dawno nawet w ciemnych nie czułam.

      Usuń
  2. Mleczna czekolada z taką zawartością kakao i jeszcze z orzechowym posmakiem? Zapisuje się na to :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A dziś kolejna mleczna podobnie jak u Basi. :D Z kolei u Olgi ciastka. Mam dzisiaj urodziny, czy co, że same recenzje dla mnie? :D Przechodząc do meritum - wow. Kolejna mleczna, która mnie interesuje. Wydaje się bardziej solidna i sucha niż właśnie ta u Basi, ale moja ekscytacja wcale z tego powodu nie maleje! Ta widzi mi się jako taka bardziej wyszukana i chociaż wolę słodkie, mleczne i soczyste to do kawy, którą właśnie piję wybrałabym tę. Przepraszam za taki trochę komentarz porównawczy, ale to ciekawe, że niby dwie zwykłe bez dodatków, a jednak każda ma swoje do zaprezentowania i kusi innymi smakami. Super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu tu się różnimy... ja nie jem czekolad do kawy, bo wtedy wydaje mi się, że nie czuję pełni ani kawy, ani czekolady. :>

      O tak, dzisiejsze recenzje dobrze to pokazały! I nie masz za co przepraszać. :P To bardzo trafny wniosek.

      Usuń
  4. Jestem pod wrażeniem tego, jak potrafisz wyłapać te wszystkie smaki:) myślę,że ja nawet połowy bym nie poczuła tak jak Ty.
    W ogóle to patrzę na te wszystkie Twoje czekolady z lekką zazdrością ;) niestety większość jest dla mnie nieosiągalna.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamówienia przez internet naprawdę nie są czymś aż tak wielkim, a raz na jakiś czas można się szarpnąć. :P
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  5. Bardzo interesująca czekolada:)z chęcią bym spróbowała:)taka burżuazyjna mleczna czekolada:)być może kiedyś przy naplywie gotówki zamówię przez internet:)a na razie będę wyobrażała sobie ich smak dzięki Twoim recenzjom:)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kakao z Kongo na razie próbowałem tylko u Zottera i Blanxarta, ale ciemne, nie mleczne. Były to ciekawe tabliczki, recenzja tej mlecznej także brzmi bardzo intrygująco. Cena niestety jest już konkretna - 112 zł za cztery 70g i to ze zniżką :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie do tego Zottera także się przymierzam, ale zawsze go odkładam ze względu na kakao - gdyby zawartość była wyższa, pewnie zamówiłabym już dawno temu.

      Usuń
  7. Aaale czekolada. Marchwie, brazylijskie giganty, zboża posolone... "Chciałabym spróbować" to za mało powiedziane. Nie ma dla mnie lepszej motywacji do dorastania i, w końcu, zaczęcia poszukiwania pracy niż wizja kupowania sobie czekolad na jakie mam ochotę xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale na razie możesz jeszcze wykorzystywać dzień dziecka, oczywiście prosząc o czekolady! :P

      Usuń
  8. Ale mamy teraz ochotę na taką niebanalną mleczną czekoladę :-P Żadne Milki czy Wedle nie wchodzą w grę ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po takich czekoladach to ja już w sklepach patrzę na te Milki itp. nie widząc. :P

      Usuń
  9. Wiejska, swojska tabliczka dla ludzi o arystokratycznym podniebieniu - taki paradoks. Zjadłabym, bo już znam O.B. i kocham. Zawsze to, co znane, zapewnia pewien komfort pewności, że będzie smacznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, gdy ten komfort zostaje zburzony... Na szczęście wiem, że w przypadku tej tabliczki to niemożliwe.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.