czwartek, 20 października 2016

Pralus Madagascar Criollo 75 % ciemna z Madagaskaru

Próbując po kolei neapolitanki czekoladziarni Pralus, zrobiłam sobie listę, w jakiej kolejności sięgać po pełnowymiarowe. Były takie, które smakowały mi tak bardzo lub wydały mi się tak dziwne / nieodgadnione, że nie mogłam się doczekać dłuższego spotkania z nimi. Paradoksalnie, jedną z bardziej mnie ciekawiących, okazała się czekolada z Madagaskaru i to wcale nie dlatego, że lubię (a wręcz kocham) kakao stamtąd... Zależało mi na spróbowaniu 100 g, bo neapolitanka stamtąd smakowała mi najmniej ze wszystkich.

Pralus Madagascar Criollo 75 % to ciemna czekolada o zawartości 75 % kakao z Madagaskaru.

Po rozchyleniu sreberka poczułam lekko kwaskowaty zapach dżemu z czerwonych owoców, soczystego grejpfruta i suszoną skórkę cytrusów.
Pod tym wychwyciłam jeszcze motyw chleba z bardzo przypieczonymi brzegami i prażonymi pestkami oraz akcent nieco ciężko-pieprzny (?) rysujący się na rozgrzanej ziemi.

Ciemna, czerwonawa tabliczka okazała się bardzo twarda, ale mimo to, przy łamaniu nie usłyszałam specjalnie głośnego trzasku. Dlaczego, wyjaśniło się, kiedy włożyłam kawałek do ust. Rozpuszczał się gładko, w bardzo kremowy, wręcz maślany sposób. Wydało mi się to aż za maślane i chyba była to najbardziej maślana z czekolad z Madagaskaru, jakie jadłam dotychczas.

W smaku najszybciej pojawiała się soczystość i gorzkość, które przypisałam do cytrusowej skórki. Tu pojawiał się przyjemny kwasek przełamany słodyczą dojrzałej pomarańczy.

Równocześnie od gorzkości zaczęły rozchodzić się prażone nuty, w których wyraźnie czułam orzechy (ale żadne konkretne) oraz prażone ziarna kawy. Od tego momentu zaczynała się idealna kontynuacja zapachu, bo za kawą skrywały się... pestki słonecznika, wyraźnie podprażone i suche. W ich goryczce przejawiały się też nieco ciężki motyw pieprzu, ale takiego ziołowego i łatwego do przeoczenia.

Ponad gorzkimi smakami dominowały bowiem owoce. Słodko-kwaśne i nadzwyczaj soczyste. Przede wszystkim czułam pomarańcze i cytryny. Biorąc pod uwagę mgiełkę wanilii pojawiającej się w tle, mocniejsze wydały mi się słodkie pomarańcze. Do nich szybko dołączały grejpfruty ze swoją charakterystyczną goryczką, w której, niczym pasażer na gapę, skryły się czarne porzeczki.
Przy nich więcej takich jagódkowych owoców zaczęło się ujawniać. Pomyślałam o jagodach lub borówkach, które jednak szybko zalała cytryna, co stworzyło motyw podchodzący pod średnio dojrzałe nektarynki / brzoskwinie. Kwasek się wzmocnił i przez moment, przez wyżej opisane gorzkawe nuty, zrobił się mniej owocowy, a ja wyobraziłam sobie nektarynki polane octem balsamicznym.
Maliny, które zaraz też się pojawiły, nie były jednak tak bierne i dosłodziły nieco grejpfrutowe nuty. Taka czerwoniasta, soczysta mieszanka!

Dzięki grejpfrutowi znów pojawiała się kawa (Basia zwróciła tu uwagę na ziemistość, która mi do głowy przyszła dopiero przy poprawianiu recenzji i porównywaniu jej z innymi) i te dwa smaki pozostawały w ustach jeszcze na długo po zniknięciu ostatniego kęsa.

Ta czekolada to przede wszystkim pomarańcze, grejpfruty i cytryny, ale także brzoskwinie, orzechy czy wyraziste ziarna kawy i owoce leśne (jagody, duużo malin) przełamujące słodko-kwaśną soczystość. Główne nuty wydają się w końcu dość nudnawe, więc całą dynamikę napędzają tu szczegóły.

W przypadku tej czekolady skojarzenia z innymi aż same pchają się do głowy (tak, po powrocie do tamtych recenzji).
Zacznę od porównania do neapolitanki: główne smaki oczywiście te same, ale... przy niej zupełnie umknęła mi kawa. Skupiając się na cytrusach pominęłam wachlarz gorzkich smaków, nie zwracając też uwagi na pomniejsze nutki ukryte pod cytrusami (np. cudowne maliny). A to właśnie one sprawiły, że ta czekolada była naprawdę pyszna!
Wspomniane maliny i nektarynki / brzoskwinie podsunęły mi skojarzenie z jedną z ulubionych Akesson's 75 % Criollo Cocoa Madagascar. W Domori Sambirano 70 % wystąpiły korzenne przyprawy, a tutaj... sam pieprz i to bardzo malutko, ale jednak. 
Najdziwniejsze połączenie smaków (maliny i ocet balsamiczny) wydało mi się bardzo podobne do tego, co czułam w Morinie 70 %.


ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 24 zł
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie wiem, nie wykluczam

Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa

11 komentarzy:

  1. Pełnowymiarówka,to dopiero wachlarz smaków :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to na jak długo! :D Ah, ileż to nad nią spędziłam, to było piękne. A była taka dobra, że na raz, bo nie mogłam się oderwać.

      Usuń
  2. To ciekawe smaki, zwłaszcza ten grejfrut którego nigdy nie lubiłam ale ostatnio posmakował mi jogurt Jogobelli o tym smaku. Może więc się przekonam do tego owocu. :-)Sprawia wrażenie niesamowicie soczystej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu bym nie pomyślała, że są jogurty o tym smaku! Pewnie dlatego, że tych sklepowych dosładzanych nie kupuję w ogóle. :P
      Warto spróbować się przekonać, bo to naprawdę smakowity owoc.

      Usuń
    2. Powiem Ci, że ta Jogobella grejfrutowa light to z tego co widziałam po opiniach w internecie - albo się ją kocha, albo nienawidzi. Oceny są mega skrajne :D Ja akurat lubię ten posmak goryczy w nim ale wielu on przeszkadza. Tobie myślę, że mógłby smakować, bo ma taki fajny cierpki smak.
      A co do samego grejfruta - teraz kiedy zmniejszyła się moja tolerancja na słodkie to pewnie by mi smakował, bo do tej pory był dla mnie po prostu za gorzki. :D

      Usuń
  3. Chyby mi by się spodobała. lubię owocowe smaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie czekoladowy Madagaskar nie mógłby Ci nie smakować. :D

      Usuń
  4. Po prosty neapolitanka to tylko przedsmak tego co oferuje cała tabliczka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajnie zapowiadające się te owocowe smaki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po stówce dałabym szansę jednej, góra dwóm. Teraz i tak jestem nieco zrażona.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.