środa, 26 października 2016

Ritter Sport Knusper Tortilla Chips mleczna z solonymi kawałkami chipsów tortilla oraz prażoną i soloną kukurydzą

Ktoś jeżdżący w góry pewnie się ze mną zgodzi, że we wrześniu niemal zawsze następuje załamanie pogody, a potem wypogodzenie na jakiś tydzień-dwa. Zawsze próbuję właśnie w ten tydzień utrafić, ale z pogodą nie ma co planować, jak łatwo przekonać się na szlaku. Jedyne, co mogę tam zaplanować, to czekolada i tę zaplanowałam właśnie na wyjazd, już w chwili mówienia "możesz kupić", gdy Tata pytał czy chcę tego Rittera po okazyjnej cenie (2 zł, bo data krótka).
Wszak chipsy to nie moja bajka, ale... akurat jak na takie chrupacze, nachosy jadłam dwa-trzy razy w życiu i nie były takie złe, więc że tutaj trochę bardziej "na bogato" w kwestii dodatków i z solą... No, uznałam, że może być ok na pochrupanie czegoś po drodze na Sokolicę przez Trzy Korony, które miały być pierwszym szczytami podczas wrześniowej wyprawy. Chciałam trochę rozprostować nogi po prawie całonocnej jeździe, uspokoić zmysły, więc wybrałam czekoladę, co do której zrodziło się w mojej głowie wiele wątpliwości.

Docierając na szczyt po leniwej, pełnej zaczepiania się, drodze przez las z nie najlepszymi widokami, zrozumiałam... że nie dane jest mi zobaczyć nic poza samotną sosną spod Sokolicy. Bardzo żałowałam, że zamiast panoramy, widzę tylko chmury i mgłę, bo Pieniny są naprawdę ciekawe pod względem przyrody, ale jakoś tak... pomijane przeze mnie.
Wracając jednak do recenzji, wyjęłam w końcu z plecaka pomarańczowe opakowanie, mające nadać trochę kolorytu szaremu widokowi.

Ritter Sport Knusper Tortilla Chips to mleczna czekolada z solonymi kawałkami chipsów tortilla (8%) oraz prażoną i soloną kukurydzą (6%).

Po otwarciu poczułam silny kukurydziany zapach (oczywiście chrupek, nie świeżej kukurydzy) w towarzystwie słodkiej mlecznej czekolady. Takie niby nic, a wydało się nawet przyjemne.

Przy łamaniu czekolada okazała się jak najbardziej w porządku, nic się z niej nie sypało, nie kruszyła się, a w ustach rozpuszczała się łatwo, kremowo i dość szybko. Prawdopodobnie także tłusto, ale jako takiej jej nie odebrałam, bo bardzo szybko zaczynałam trafiać językiem na ogrom drobnych chrupaczy wtopionych w tabliczkę. Wraz z tym, jak czekolada odsłaniała je coraz bardziej, wyróżniałam cieniutkie, niemal płatki, chipsy oraz twardsze kawałki kukurydzy.

Równie szybko pojawiał się smak kukurydziany. Najpierw taki trochę corn flaksowaty, potem szybko zmieniający się w "chrupkowato-popcornowy", odrobinę mączny. Nie miał za wiele wspólnego z chipsami, z nachosami (czy chipsami tortilla) może już trochę więcej, ale ja się nie znam na tym. Skojarzył mi się z rozmiękającymi wiórkami o smaku popcornu (popcornu nie cierpię przez łuski itp., ale taki smak mi nie przeszkadzał).
Szybko zasłonił go jednak bardziej prażony smak kukurydzy, w kontekście minimalnie warzywnym (jak suszona kukurydza).

Wszystko to było osłodzone czekoladą, ewidentnie schodzącą na drugi plan. Nie odgrywała żadnej większej roli, ale dosłodzeniem i silnie mlecznym smakiem wywołała przez sekundę skojarzenie z miodowymi corn flaksami z orzeszkami (kiedyś takie były, nie wiem, czy jeszcze są) z mlekiem.

Kakao? Wiadomo, prawie tyle co nic. Tak swoją drogą, zgryziona "na chama" odrobinka smakowała trochę jak polewa, a nie czekolada, ale podczas jedzenia kostka po kostce, czekolady samej w sobie nie czuło się ani przez moment. "Prawie nic" można i o soli powiedzieć, bo raz i drugi nieśmiały akcent poczułam, ale gdybym nie wiedziała, że to solone chipsy, przypisałabym ten smak prażeniu.

Ta cała kukurydzianość w dziwny sposób mi smakowała, pasowała do tej mlecznej słodyczy.
Nie przepadam za czekoladami bardziej do chrupania (a ta do takich chyba należy), ale... dobrze, że tutaj to kukurydza odegrała pierwsze skrzypce, a nie czekolada. Brakuje mi tylko tej soli... Z nią w ogóle mogłoby wyjść smacznie, a tak było po prostu nieźle i ciekawie.


ocena: 7/10
kupiłam: ?
cena: 2 zł
kaloryczność: 530 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, mąka kukurydziana (6,3%), laktoza, kukurydza (4,9%), odtłuszczone mleko w proszku, masło klarowane, olej palmowy, olej słonecznikowy, lecytyna sojowa, sól, naturalny aromat, przeciwutleniacz (ekstrakt z rozmarynu)

16 komentarzy:

  1. Ja nie lubię takich dodatków więc czekolada mnie nie kusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Rittery ogólnie kuszą? :P Np. te nowe zimowe?

      Usuń
    2. Ja RS bardzo lubie,ale nie lubię dodatków typu płatki kukurydzianych ,Tortilli. Zimnowych nie widziałam muszę sparwdzić jakie są:) . Jadłam tą białą Lidnt z kokosem smaczna,ale za mało hmm bogata w smaku taka jakaś lekka,wodnista ? brakowało mi tłustego smaku dobrej białej czekolady jaką ma Vivani

      Usuń
    3. O tak, po dobrych białych wiele czekolad już tak nie zadowala. Jednak i tak warto odkrywać ich smaki. ;)

      Usuń
  2. Skoro ci w sumie smakowała to nie mam wątpliwości, że i u mnie dostałaby dość wysoką ocenę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak coś czuję, że może nawet byłoby to te 7, bo nasze gusta są w sumie dość... bardzo podobne. :P

      Usuń
  3. Mi przeszkadzała twardość kukurydzy i jej ostre brzegi, smakowo widzę w tym połączeniu potencjał, ale jedzenie tej czekolady nie sprawiło mi przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się ostra nie wydała, ale wiem, co masz na myśli. Dawno temu jadłam Lindta Cookies and Cream i ciasteczka strasznie drapały mnie w podniebienie, że na smaku nie mogłam się skupić.

      Usuń
  4. Widziałam tego Rittera..Takie dodatki z pewnością nie dla mnie,a z resztą po ostatnim razie jak spróbowałam Ritttera z orzechami( wydawałoby się,że bezpieczny wariant),ale...Cukier w cukrze z polewą cukrową,roztopiona margarynka na deser :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oho, ja ostatnio spróbowałam tych rumowych czekoladek RS i... dobra, nic nie mówię, bo będzie recenzja, ale nawet w górach w skrajnych warunkach było kiepsko. Bardzo, bardzo kiepsko. Eh, nie umiem milczeć.

      Usuń
  5. A ciekawe jak całość by wyszła w deserowej czekoladzie :-D My za to lubimy takie chrupacze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ale w sumie mi tutaj mleczność bardzo pasowała. :P Ciemna mogłaby być zbyt płaska, bo Ritterowi nie ufam.

      Usuń
  6. Ciągle jestem na jej poszukiwaniach, ale nadal nic :/ Mam nadzieję, że w końcu na nią trafię, bo kusi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby niezła jak na RS, ale nie masz co aż tak specjalnie jej szukać. :P

      Usuń
  7. Jak krótka była data, że tato dostał ją za 2 zł?! U mnie termin też chyli się ku końcowi, więc za jakiś czas będę mogła odpowiedzieć merytorycznie. Póki co tylko skrótowo: jadłabym (i będę)! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miesiąc. W Krakowie chyba ludzie pilnują, co sprzedają. ;> W moim mieście nawet miesiąc po terminie upieraliby się, że wszystko jest ok.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.