niedziela, 30 października 2016

Zotter Mountain Gentain ciemna 80 % z czekoladowym kremem z wódką z goryczki

Kiedy tylko w 2016 w ofercie Zottera znów pojawiły się jesienno-zimowe smaki, zaczęłam rozglądać się za tymi, które darowałam sobie rok temu. Wśród nich była dzisiaj opisywana czekolada, bo najpierw uznałam ją za "zwykłą z alkoholem", a gdy już zostałam uświadomiona przez recenzję Basi na blogu Sex, Coffee & Chocolate, że czekolada zawiera aż 80 % kakao i ma takie nuty, jakie ma... było już za późno, a ja plułam sobie w brodę. Dlatego właśnie, gdy ją zdobyłam, postanowiłam, że otworzy mi ona przygodę z tegorocznymi Zotterami, tym bardziej, że miała być pierwszym Zotterem zjedzonym po powrocie z gór, czyli tak nawet trochę tematycznie.


Zotter Mountain Gentain to czekolada ciemna zawierająca 80% kakao nadziewana czekoladowym ganaszem z wódką z goryczki.

Czym właściwie jest goryczka? To niebieski kwiatek rosnący w Alpach, którego rysunek znalazł się na opakowaniu. Wyciąg z jego liści i korzeni jest używany w celach leczniczych, ma gorzki smak, a w krajach alpejskich znany jest także trunek zrobiony na bazie tego wyciągu - austriacki sznaps.

Po rozchyleniu papierka poczułam głęboką moc kakao i silnie zaznaczony alkohol. Obie wonie były przełamanie nieco jakby miodowo-waniliową słodyczą (odrobinką!) i kojarzyły się z wilgotną, nasączoną czekoladową truflą najwyższej jakości.

Przełamałam. Czekolada chrupnęła, ale jej nadzienie było miękkie i przypominało bardzo wilgotne ciasto.
Ugryzłam, a czekolada zaczęła rozpuszczać się zaskakująco, jak na 80 % kakao, kremowo, ujawniając bardzo tłuste i plastyczne nadzienie. Nadzienie coraz bardziej kojarzyło mi się z tłustym, miękkim i niemal mokrym, solidnie nasączonym czekoladowym ciachem.

Jednak po kolei.
Od pierwszej chwili czułam wyrazistość kakao. Był to głównie gorzki smak, kojarzący się z dobrą kawą, do którego dochodziła z czasem lekka, ale całkiem zdecydowana, słodycz. Łagodziła odrobinę ściągające poczucie, dodawała wyrazu syropu (ni to leczniczego, ni to smakowego).

Krem bardzo szybko zaczynał się przebijać, przynosząc jeszcze więcej czekoladowości i alkoholową nutę. Wydawało mi się, że to wraz z nim (albo raczej po prostu świetnie zgrało się to w czasie) pojawiały się ciepłe nuty pomarańczowego likieru i wiśniowego syropu, słodkiego ale również nieco cierpkiego.

W pewnym momencie alkohol zaczynał wręcz przypiekać język, jednak nie było w tym nic "chamskiego". Idealnie wpasowało się to w mocny charakter kakao, co w połączeniu skojarzyło mi się z cytrynówką z ogromną ilością soku z cytryny. Kwasek przyniósł ogrom orzeźwienia, czego po wódce bym się nie spodziewała. Nie wiem, czy ta cytrynowa nuta pochodziła z kakao czy z wódki z goryczki, ale... rewelacyjnie się tu odnalazła.

Przez moment to alkoholowość dominowała, proporcje jakby się odwróciły ("alkoholowość z kakao w tle") ale nie trwało to długo.

Po pewnym czasie kakao jakby zaczynało działać ze zdwojoną siłą, na koniec dostało przyspieszenia, albo po prostu zostało podkreślone alkoholem. Wróciło z odrobiną suchości i pozostawiło w ustach posmak gorzkawy i głęboki, znany wszystkim czekoladoholikom.

Czekolada była w sumie bardzo prosta, bo kakaowo-alkoholowa o cudownych alkoholowo-owocowych nutach. Mimo siły kakao i alkoholu odnalazłam w niej dużo orzeźwienia. Zaskoczyła mnie, bo nigdy nie dawałam jej szans na zdobycie najwyższej oceny, a po prostu... uwiodła mnie tą prostotą. Jak widać, nie potrzeba wielu wymyślnych, szalonych dodatków, by mieć w sobie "to coś".


ocena: 10/10
kupiłam: foodieshop24
cena: 16 zł
kaloryczność: 511 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym kiedyś do niej wrócić

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, wódka z goryczki 15%, tłuszcz kakaowy, syrop glukozowo-fruktozowy, mleko, pełne mleko w proszku, sól, wanilia

20 komentarzy:

  1. A ja o niej zapomniałam,będąc "przytłoczona" ich nowościami :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uu, to niedobrze. Przynastępnym zamówieniu pamiętaj koniecznie!

      Usuń
  2. Nie no mówić nie muszę nawet, że to zupełnie nie mój klimat - ciemna i alkohol. Tu już moja odwaga każe mi uciekać. Jednak bardzo ciekawe info odnośnie tego - z CZEGO jest ów alkohol wytwarzany. Taki ładny kwiatek, a wykorzystywany w tak niecnym celu, wolałabym go w doniczce na oknie. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawi mnie, jak ktoś wpadł na pomysł, żeby zrobić z niego wódkę. Jakbym go w górach zobaczyła, to akurat wódka nigdy by mi do głowy nie przyszła.

      Usuń
  3. Z chęcią ją wypróbuję jak tylko będzie okazja. Lubię kakaowo alkoholowe smaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie miałam podobne wątpliwości przy składaniu zamówienia i zostawiłam ją sobie na 'kiedy indziej', ale teraz widzę, że to był błąd.
    Mnie niedawno zaskoczyła Coffee and Grits, nie spodziewałam się, że okaże się jednym z najlepszych Zotterów, których próbowałam! W szczególności, że kawa poza kubkiem rzadko mi odpowiada, ale w tej tabliczce jest perfekcyjna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za niepozorna jest ta czekolada! :P

      Coffee and Grits dopiero przede mną, ale cieszę się, że Tobie tak smakowała. Bardzo lubię kawowe nadziewane Zottery, więc liczę, że i mi tak posmakuje.

      Usuń
  5. Po takim opisie trochę żałuję, że jej nie kupiłem, ale obawiam się, że z powodu mocnego alkoholu by mi nie smakowała. Z drugiej strony ta 80 procentowa czekolada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie przepadasz za alkoholem w czekoladach, to akurat tu mogłoby być różnie mimo 80 % kakao.

      Usuń
  6. Minus za kwasek, reszta bardzo olgowa. Jadłabym :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest czekolada, którą kupię tacie na 50 urodziny :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekoladę opisałaś jak czystą cudowną poezję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. My pewnie "tego czegoś" nie byłybyśmy w stanie docenić :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Normalnie bym napisała, że to nie dla mnie, ale przez leki apetyt mi robi zawirowania i czuje obrzydzenie dla produktów, które normalnie kocham i odwrotnie, plus dziwne zachcianki. Pewnie bym z apetytem ją pożerała w towarzystwie chipsów z cebulą xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no to ja w szpitalu też teraz jakieś dziwne przewroty jedzeniowe miałam... np. naszło mnie na coś z ogromną ilością kremu w momencie, gdy nie cierpię typowych kremów, a potem skręcało mnie wręcz, bo chciało mi się jakiś paluszków solonych. Tak, rozumiem Cię. :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.