piątek, 9 grudnia 2016

Duffy's Milk Chocolate Venezuela Ocumare 55 % mleczna z Wenezueli

Duffy - pogromczyni... bylejakości? No, nie całkiem. Nazwa tej manufaktury, odkąd ją zobaczyłam, kojarzyła mi się ze starociem, pogromczynią wampirów, a okazało się co? Chodzi o Duffy Sheardown, który jest facetem. Aha. Mało tego, od 2008 roku robi czekolady, doglądając kakao już od czasu zbiorów, co daje możliwość zajęcia się ziarnami, jak mu tylko się podoba, a więc i wpłynięcia na smak końcowy. Efekty jego pracy są hojnie nagradzane przez Akademię Czekolady, np. dzisiaj opisywana została nagrodzona złotem w 2013 r. Jak widać, nie trzeba długiej rodzinnej tradycji, ażeby dojść do perfekcji. O tej czekoladzie czytałam, że jest jedną z najlepszych mlecznych na świecie, ale właściwie zamówiłam ją przez pomyłkę, bo byłam przekonana, że zamawiam Duffy’s Honduras Indio Rojo 72 % (podczas wywalania tabliczek z koszyka po prostu źle spojrzałam). Czy będę wdzięczna losowi za ten fakt?

Duffy's Milk Chocolate Venezuela Ocumare 55 % to mleczna czekolada o zawartości 55 % kakao criollo pochodzącego z Wenezueli z doliny Ocumare.

Czekolada została zapakowana tradycyjnie i "po nowemu" zarazem, bo w papierek i sreberko, ale żeby dostać się do czekolady trzeba było zniszczyć jedno i drugie (nawet nie pytajcie, ile mi zajęło otwieranie, bo właśnie nie chciałam uszkodzić opakowania; a sreberko to jakaś delikatniusia kpina).

Kiedy wreszcie zobaczyłam czekoladę, okazała się ciemniejsza, niż widziałam w internecie, a jej zapach okazał się na szczęście o wiele mocniejszy niż opakowanie.

Nachylając się nad czekoladą poczułam lekko karmelową słodycz zmieszaną ze słodyczą jakiś świeżych i soczystych czerwonych owoców oraz bananów. Ta karmelowa część wchodziła nieco w klimaty... skarpetkowo-serowe? Ale nie do końca, i nie obrzydliwe. Kojarzyło mi się to z pitą jakiś czas temu kawą z Ekwadoru ze Sweet Life. Idąc dalej tym tropem, serowe nuty niosły też coś specyficznego, jakby pochodziły z czekolady z mlekiem kozim o akcencie siana. Kakao również było zaznaczone, ale bardzo łagodnie. Bardzo przyjemny i złożony zapach!

Podczas łamania, twarda i gruba tabliczka trzaskała wydając dźwięk, jakby była wypełniona czymś solidnym. Zaskoczył mnie jej wyjątkowo piaskowy przekrój.

Wreszcie spróbowałam.

Czekolada rozpuszczała się kremowo, jakby kryjąc w sobie szorstkość znacząco wyłaniającą się co i raz. Wydała mi się mało tłusta. Nadało to czekoladzie charakteru takiej niegrzecznej i odpędzało od wrażenia, że to z mleczną czekoladą obcowałam.
W pierwszej chwili poczułam słodkie morele, już po chwili kompletnie zagłuszone przez smak malin, w wydaniu trochę cukierkowym, ale wciąż słodko-soczystym.
Mleczna nuta także dawała o sobie znać już na samym początku, jednak nie była specjalnie silna. Mimo to, przypisałabym ją do "jakiegoś innego mleka", w sensie, że nie krowiego. Może mieszanina koziego, wielbłądziego (znanego mi z Al Nassma i Domori) i np. migdałowego?

Słodycz, początkowo znikoma, narastała powoli. Bardzo szybko skojarzyła mi się z karobem i właściwie przez długi czas właśnie karobowa była ta czekolada. Czuć, że kakao zostało łagodnie podprażone, dzięki czemu ujawniało się raczej jako bardziej orzechowa nuta.

Mleczna nuta także zrobiła się z czasem pełniejsza, bardziej śmietankowa, a przy tym tak naturalna, że wychwyciłam całkiem silną słonawość.

Wraz ze słodyczą, która z czasem stawała się coraz bardziej karmelowa, orzechowy motyw podkreślony słonawością przywiódł mi na myśl coś będącego połączeniem masła migdałowego / orzechowego z orzeszkami, orzechami lub/i migdałami w karmelu (coś na wzór tych orzeszków w karmelu ze Snickersa). To, i ta "naturalność", znowu skojarzyło mi się z sianem.

Coraz mocniejsza nuta karmelu łącząc się z kakao miała w sobie coś... siankowato-bananowego, takiego słodkiego, ale na specyficzny sposób a'la średnio dojrzałe banany. Taka może i słodka kwaskowatość?
To zaś skojarzyło mi się z "kwiatowo-mlecznokawowymi zapachami imienin ciotki" (nie byłam na takowych, ale wiecie... z filmów itp.). Bardzo słodko, specyficznie i mimo sielankowości, coś się dzieje.

Ta czekolada była zarazem prosta, bo słodko-kakaowa o nutach typowych, czyli karmel, słonawość śmietanki, ale było w niej "coś", a więc siano-banan, ta nietypowa owocowa nuta moreli, bananów i nieodgadnionych czerwonych. Skojarzenie z karobem czy orzechami w karmelu... To wszystko było niby proste, ale niezwykle obrazowe, takie jednoznaczne. Wraz z konsystencją podchodzącą pod nietłustą szorstkość, kupiło mnie.
Może nie będzie to moja ulubiona czekolada mleczna, ale na pewno spędziłam z nią niezwykle miłe chwile i czuję, że zapamiętam ją na długo.


ocena: 10/10
kupiłam: Cocoa Runners
cena: 7.95 £ (za 80 g)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie

Skład: ziarno kakao, organiczny cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku

23 komentarze:

  1. Brzmi łagodnie, czyli tak jak lubię. :D A może inaczej: tak jak jestem w stanie znieść. :D
    Zainteresował mnie ten karob. Wiele o nim czytałam, znam opis i wartości ,,zdrowotne" ale ciekawi mnie jakie jest podobieństwo smaku między nim a pospolitym kakao?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pospolitym? Masz na myśli np. Decomorreno? Karob ma o wiele pełniejszy smak i jest znacznie słodsze. A Ne jest kwaśny, ani odrobinę, ale i mało w nim gorzkości.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawa, choć tabliczka z wyglądu raczej klasyczna. Takie fajnie dziwno-mleczne smaki wychodzą jak się połączy dobre kakao z mlekiem - powstaje taki jakby nowy smak. Chętnie bym spróbował w tym wydaniu, brytyjczycy mają całkiem sporo takich firm na poziomie, ciągle odkrywam jakieś nowe. Mam kilka nowych tabliczek z brytyjskim rodowodem, bardzo jestem ich ciekaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakich? Czekam na zdjęcia! :D Wiem, że mało i rzadko odpisuję, ale zawsze czytam i oglądam z zapałem!

      Usuń
    2. Powinny być na tym zbiorczym zdjęciu, które kiedyś wysłałem. Oprócz Dormouse, które już dostałaś (zdjęcia, nie czekoladę, ale trójwymiarowy wzorek był świetny :) i Rococo (jedno też już dostałaś), to jeszcze mam Chai Spice od Chocolate Tree (to szkocka firma), drugie miodowe Rococo (sea Salt) i Solkiki (mleczna, solony karmel z lukrecją), bo Dick Taylor to już z Kalifornii. Trochę to potrwa zanim je otworzę, bo ostatnio jem powoli a mam sporo różnych, niektórych (np. Zotter Cofee) nie wysyłam, bo już je znasz.

      Usuń
    3. Nie no, właśnie o otwarte chodziło. Zainteresowała mnie Solkiki. Ją też masz z tego sklepu, co podałeś maila? Solony karmel z lukrecją - i już zwariowałam!
      A właśnie, próbowałeś już tego Zottera kawowego? Jak Ci smakuje?
      PS Co do różnych Zotterów, próbowałam ostatnio sojowy duet i nie uwierzysz... biała mi bardziej smakowała. To było takie dziwadło... ale pyszne!

      Usuń
    4. Tak, ją tez też tam kupiłem. Kawowy Zotter jest taki delikatny, jak kawa z bardzo dużą ilością mleka, jak dla mnie za mało kakaowy. Sojowego duetu nie próbowałem, jakoś soi nie ufam, sam nie wiem dlaczego. To Solkiki kusi, chyba niedługo otworzę :)

      Usuń
    5. Właśnie kawowe Labooko ma u mnie 8/10, bo mało wyraziste ogółem.
      Sojowy duet o wiele lepszy od ryżowego. ;)

      Usuń
  3. charlottemadness9 grudnia 2016 13:28

    A mi się nazwa kojarzy z nazwą jakiś perfum z lat zaprzeszłych xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perfumy z lat zaprzeszłych? Toż to tylko Pani Walewska, monopol ma. xD

      Usuń
  4. Morelowo bananowe nuty szczególnie nas zainteresowały :-) w mlecznym towarzystwie musiało to fajnie smakować :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesująca, pewnie mając okazję bym ją wzieła, bo brzmi dość "mojo"
    Mi się nazwa skojarzyła z połączenia Duffy Duck i brytyjskiej (?) piosenkarki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, no tak. Ze wszystkim, tylko nie z czekoladą. xD

      Usuń
  6. Pogromczynią była Buffy, Duffy to stóż prawa-idiota z pierwszej części "Strasznego filmu" :D
    https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSXafcTVf_AnFb76CN9FvHRLQLDswHdCEgpHgHM8DRAfoMI2lGOSY6XqEw

    Tę czekoladę bym zjadła, tylko najpierw wyeliminowałabym ciotkę jej imieniny, bo to brzmi okropnie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że Buffy, ale nic nie poradzę, że i tak mi się skojarzyło. :P A "Strasznego filmu" to nawet nie oglądałam i chyba nie chcę. :>

      To był taki pierwiastek obrzydliwości, który paradoksalnie uzależniająco wyszedł.

      Usuń
  7. Wow,ale fajna czekolada:) piję kawę i teraz by mi idealnie pasowała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jestem jedyna, która nie jada czekolady do kawy. :>

      Usuń
    2. Ja do kawy jadam czekolady,praliny,cukierki czekoladowe,ciasteczka i ciasta :) A Ty co jesz przy czekoladzie?. Wiem też,że ludzie śniadanie jedzą popijając kawą mi tak nie smakuje wolę wtedy herbatkę:).

      Usuń
    3. Ależ nie, śniadania nie popijam kawą! :P Jem śniadanie, a kawa w tym czasie na spokojnie stygnie i dopiero po śniadaniu ją piję. Kolejne, kiedy piję je nie w kawiarni, to same, a jak w kawiarni czy cukierni, to na jakieś ciasto się skuszę. ;)

      Usuń
  8. Duffys czekolady wygrywają 1 miejsca w Internetional Chocolate Awards to nie dziwię się że smakowała. Tylko pojebane jest to że nie ma ich w polskich sklepach tylko gowna typu alpen gold

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem bezkrytyczna, więc nie zachwycam się każdą czekoladą, która zajmuje wysokie miejsca na konkursach. W przypadku tej półki czekolad, pewna jakość to standard.
      Też ubolewam, że sklepy zalewają tabliczki niskiej jakości, ale ani trochę mnie nie dziwi, że Duffy's nie są tak wszechobecne jak podane przykładowo Alpen Gold. Klientela miejsc, gdzie są sprzedawane po prostu zwyczajnie nigdy nie wydałaby tyle na czekoladę, więc nikomu nie opłaca się masowa dystrybucja Duffy's itp.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.