wtorek, 27 grudnia 2016

Michel Cluizel Milk Salted Butter Caramel mleczna z solonym karmelem

O mlecznych czekoladach Cluizela trudno mi jest coś powiedzieć, bo jadłam dopiero jedną (Maralumi Milk 47 %); jeszcze trudniej jest mi odnieść się do czekolad z dodatkami, bo... pierwszą taką dopiero trzymałam w rękach. Widząc jednak jej tytuł, nie udawajmy, żywiłam ogromną nadzieję, tym bardziej, że w 2013 r. zdobyła złoto Akademii Czekolady.

Michel Cluizel Milk Salted Butter Caramel to mleczna czekolada o zawartości 45 % kakao z solonym maślanym karmelem, który stanowi 18 % tabliczki i w którym jest 0,02 % soli morskiej Guerande.
Tak patrząc na skład... te 45 % to najwidoczniej i ziarna, i tłuszcz, ale przynajmniej składniki mleczne to 20 %

Opakowanie różni się od plantacyjnych, a sreberko zostało zastąpione złotkiem.
Kiedy je rozerwałam, zobaczyłam po prostu przepiękną tabliczkę, wykończoną o wiele większą ilością szczegółów niż dotychczas próbowane. Miała ciemnawy, ale wyraźnie mlecznoczekoladowy kolor i pachniała tak dobrze, jak wyglądała.

Czułam tu przede wszystkim maślany, słonawy karmel w bezkresnej mlecznej toni o wyraźnie zarysowanej palonej nucie i akcencie kakao. 

Przełamałam i zdziwiłam się nieco, bo czekolada okazała się tłusto-miękka (ale nie topiąca się). Na zdjęciach tego nie widać, ale była pełna większych i mniejszych prawie czarnych kawałków, może raczej grudek, karmelu, wolno rozpuszczających się, klejących, a przede wszystkim miękko-chrzęszczących (przeciwnicy chrupiącego twardego karmelu byliby w niebie).

W smaku spotkał mnie jednak zawód. W pierwszej chwili dotarł do mnie niezwykle naturalny smak mleka, jakby wręcz ze słonawością świeżej śmietanki (i już się ucieszyłam), gdy brutalnie stłamsiła ten smak słodycz. Może nie jakaś wyjątkowo silna, ale taka zwykła, przez co zupełnie nie pasowała do naturalności, głębi mleka. Moją irytację zwiększył fakt, że kakao było tu wyczuwalne jedynie jako orzechowo-maślany posmak tłuszczu kakaowego. 

Gdy językiem zaczęłam trafiać na kawałki karmelu, poczułam odrobinkę soli, ale nawet ona nie podsyciła kakao. Sama po chwili przeszła w bardziej podpalane (ale niezbyt mocno) nuty. Karmel miał wyrazisty smak, nawet pewną głębię i mimo że to raczej taki maślany, łagodnie palony, to był to naprawdę pyszny karmel. Najprawdziwszy, jaki można sobie wyobrazić, ale nie powiedziałabym, że jest specjalnie solony. Wydaje mi się, że sól Guerande swoją właściwością po prostu podkreśliła smak karmelu, nie dodając mu za wiele słoności od siebie. 

Niestety, w pewnym momencie nasilała się też słodycz czekolady. Nie do przesady, ale biorąc pod uwagę prawie zupełny brak kakao... Wiecie, co chcę powiedzieć.

Pod koniec, gdy karmel zmieszał się z mlekiem i słodyczą, robiło się nieco bardziej słonawo, ale... wciąż nie słono, bo to była taka "mleczna słonawość", jakby natura i podpalany smaczek przemawiała, a nie sól.

To smaczna czekolada, umiliła mi zwykłe popołudnie w ciągu tygodnia, ale... jest strasznie wyrównana. Jak na czekoladę z takim dodatkiem, jakim jest solony karmel, to wyrównanie kompletnie się nie sprawdza. Słodko, karmelowo i naturalnie mlecznie; za słodko jak na "solony karmel". Cieszę się, że po nijakiej Maralumi Milk 47 % nie zdecydowałam się na przeznaczenie osobnego dnia na degustację tej tabliczki. To nie czekolada do degustowania i tyle (znowu czuję się oszukana przez "45% kakao"). Dodatkowy punkt odejmuję za to, że "solony karmel" nie był słony (noo... minimalnie).


ocena: 6/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: (nie pamiętam; to było bardzo duże zamówienie)
kaloryczność: 562,35 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, karmel 18 % (cukier, bezwodne masło, pełne mleko, śmietanka, syrop glukozowy, syrop sorbitolowy, lecytyna rzepakowa, sól Guerande 0,02%), kakao, ziarna wanilii burbońskiej

14 komentarzy:

  1. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z czekoladą (a raczej jej recenzją bo sama nie kupuje mlecznych), która byłaby z solonym karmelem i była rzeczywiście słona. Nie dobra. Nie wymagajmy tak wiele. Żeby naprawdę choć można było poczuć odrobinę ponad przeciętność sól! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz tylko o mlecznych z solonym karmelem? Jeśli tak, to niezłe mi wyzwanie rzuciłaś. :> Prawda, że są bardzo rzadkie. Właściwie czekoladowe kruki, ale cóż. Albinosy w końcu się rodzą.
      https://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2015/08/godiva-chocolatier-31-milk-chocolate.html Proszę bardzo. :D Godiva sobie poradziła z tym smakiem.

      Usuń
  2. Szkoda, tak ładnie się zapowiadała, wygląda też pieknie, a ich mleczna z Madagaskaru jest świetna. No cóż, przynajmniej nie muszę zazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo i ja się o jej świetności przekonam. :D Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

      PS Przez Twoje zdjęcia Zottera z Mango chyba zbankrutuję, bo zdecydowałam się na kolejne dość spore zamówienie. :P A miałam najpierw z tej zrezygnować (bo uznałam, że wystarczy mi Mango and Mace - próbowałeś?), ale wydaje się za smakowita.

      Usuń
    2. Nie, Mango and Mace nie próbowałem. Ciekawe co będzie, jak zacznę wysyłać zdjęcia Pacari :D Na razie nic nie wysyłam, bo akurat otwieram czekolady, które już recenzowałaś (Amedei Porcelana, Zottery, Domori Apurimac).

      Usuń
    3. Umrę z zazdrości. xD A masz jakieś nowe Pacari? Skąd?

      Usuń
    4. Tylko te, które kupiłem wcześniej i były na zbiorczym zdjęciu, czyli jeszcze 4 tabliczki, w tym jedna z surowego kakao.

      Usuń
  3. charlottemadness27 grudnia 2016 20:07

    Wszystko idealne,tylko brak soli wszystko sknocił.. :I

    OdpowiedzUsuń
  4. A mogło być tak pięknie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewine jakby była to zwykła tania czekolada to byłabym zachwycona. Jednak prawdopodobna cena ( na pewno nie 3zł :D) postawiłaby poprzeczkę wyżej i ta czekolada zamiast ją przeskoczyć to walnęłaby o glebę nawet nie dotykając rzeczonej poprzeczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Gdyby kosztowała nawet te 10 zł, mogłaby spokojnie mieć jakieś 9.

      Usuń
  6. Zainteresowała mnie recenzowana czekolada, szczególnie ciekawe w formie kawałki karmelu, które MOGŁYBY przypaść mi do gustu. Ewidentnie działa tu zasada: co Kinga na nie, Olga na tak - i na odwrót :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po dzisiejszych komentarzach mam tylko nadzieję, że ta zasada nie sprawdzi się przy moim dzisiejszym deserku (Muller de Luxe). :>

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.