wtorek, 20 grudnia 2016

Łysoń Krówka Miodowa Makowa krówki z makiem

Tak jak pisałam przy obrzydliwych krówkach z Olecka, miałam jeszcze inne krówki. Gdy wyjęłam pudełko z nimi do zrobienia zdjęć i zobaczyłam napis "Łysoń", od razu przypomniała mi się dziwaczna niby-czekolada o okropnej konsystencji - Łysoń Miodowa 8 Honey Chocolate 72 % Malina i Chili. Już nawet słowo "makowe" nie poprawiło mi humoru.

Łysoń Krówka Miodowa Makowa to po prostu krówki z makiem i miodem. 

Nie podoba mi się szpan producenta angielskim i to "Honey Fudge". Według mnie, nasze polskie krówki (bo w końcu "handmade in Poland") to te mokre w środku mordoklejki, a amerykańskie "fudge" są raczej zwarte i twarde, ale... co ja tam wiem?

Po rozwinięciu papierka, zobaczyłam beżowy cukierek z ziarenkami maku. Po przełamaniu utwierdziłam się w przekonaniu, że zachwytów nie będzie.
Po pierwsze, maku wcale aż tak dużo nie było, po drugie... no właśnie: "po przełamaniu". Cukierki są miękkawe, ale nawet nie wyginają się, można je bez problemu połamać, były raczej kruche i suche. 

Ich zapach był krówkowy, ale taki zwyczajny, bardzo słodki.

Kiedy spróbowałam pierwszego cukierka, najpierw czułam znaczącą mleczność, do której oczywiście bardzo szybko dochodziła silna słodycz. Nie było w tym żadnej obrzydliwej tłustości, ani sztuczności, co zasługuje na dużego plusa.
Mimo to, mam ogromny żal do ich słodyczy, bo brakowało jej krówkowego charakteru.
Nie to, że były "słodkie nie do wytrzymania", ale czasami pojawiał się wyraźny smak cukru, a ten, ordynarny i wręcz gryzący, jakoś mi tu nie pasował, tym bardziej, że krówki miały być miodowe, a nie cukrowe. Miodu nie czułam, no chyba że jako lekkie drapanie w gardle (ale to mógł być i cukier).

Jak już wspomniałam, jak na krówki, nie były aż tak straszliwie słodkie. To niewątpliwie zaleta maku. Przyjemnie chrupiący, przełamujący słodycz goryczką, okazał się miłym zaskoczeniem po pierwszej ocenie, że jest go mało. Wyróżniał się, ale... po drugiej krówce uznałam, że powinno go tam być o wiele więcej (kosztem cukru najlepiej).

To nie były złe cukierki, ale na pewno były to kiepskie krówki. Okazały się o wiele bardziej mleczno-cukrowe (w pierwszej chwili mleczne, potem bardziej cukrowe) niż takie typowo krówkowe. Miód o dziwo w ogóle się zgubił. Mak... jak mak - uwielbiam go, ale tutaj za dużo nie poprawił. W tej cenie oczekiwałam czegoś znacznie lepszego... a już na pewno lepszej konsystencji, bo ona też krówkowa nie była. Czytałam, że te ręcznie robione prawie zawsze się ciągną, a maszynowo są suche... Hm, te miały być "handmade".

Poza tym... coś mi się nie zgadza w składzie i procentach podanych przez producenta. Albo nie umiem liczyć.


ocena: 4/10
kupiłam: Lewiatan
cena: 15 zł (za 120 g)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: nie

Skład: mleko w proszku pełne (15%), miód (10%), cukier, tłuszcz roślinny utwardzony, masło, śmietana, sól, mak

19 komentarzy:

  1. To znaczy tak, ja akurat suche krówki lubię, o ile nie jest to przesadą i po konsumpcji muszę wypić wiadro wody. Chyba nawet te kruche wolę bardziej niż ciągnące się. Te jedna pomimo konsystencji wydają mi się jakieś takie... blade. Nawet obecność maku, która jest fajnym pomysłem jakoś mnie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One były chyba suche za sprawą cukru, więc wiesz... Blade to dobre określenie.

      Usuń
  2. Szkoda, że okazały się kiepskie:( ja też uwielbiam ciągnące się krówki:) tych suchych nie cierpię:/ kiedyś kupiłam paczkę z Wawelu i były ciągnące i całkiem dobre:) Ale takie prawdziwe i pyszne jak z czasów dzieciństwa pozostaną tylko wspomnieniem:/ Chyba, że może samemu robione byłyby lepsze:) muszę poszukać przepisów;)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wawel mówisz? Hm, unikam go jak ognia, ale może krówki kiedyś spróbuję. Czy mi się wydaje, czy kiedyś właśnie Wawel robił krówki dla Biedronki? W takim łaciatym biało-czarnym opakowaniu.
      Ja tam sama ze słodkościami w kuchni nie eksperymentuję. :P Jakby coś nie wyszło, nie miałabym co z tym zrobić, a i ilości duże są mi nie na rękę.

      Usuń
    2. Tak właśnie były w Biedronce:] Ale nie wiem czy jeszcze są:/ Ale można poszukać w większych sklepach np. Tesco, Auchan:]
      Osobiście lubię domowe słodycze i wypieki:] Mieszkam z rodziną, więc mam się później z kim dzielić, bo sama też bym chyba nie zjadła blachy ciasta lub ciastek:]
      Pozdrawiam i życzę udanego polowania na idealne krówki;]
      Gwiazdeczka*

      Usuń
    3. Nie, nie, nie szukam ich (mam o wiele za dużo słodyczy, w tym nie czekolad, z czym nie czuję się najlepiej :P), tylko próbuję sobie przypomnieć, czy je jadłam. Jeśli to te, to dawno temu i mi smakowały, chociaż lata już do nich nie wracałam. Teraz wiem, że jakieś Anabella czy coś są.

      Usuń
  3. A, kojarzą mi się z iryskami <3 Mimo wszystko, spróbowałabym! Rozejrzę się w Lewiatanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że tylko skojarzenie takie zacne, a smak nie dorównuje.

      Usuń
  4. aż 4!? U Ciebie? Iście szlachetna u Ciebie dla nich ocena :D Ale opakowanie mają przeurocze :3 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję, że nawet biedronkowe krówki naprawdę dostałyby więcej. Pamiętam, że mi smakowały i przy jakiejś okazji mam zamiar sprawdzić.

      Usuń
  5. Uwielbiamy Iryski z makiem ale krówek jeszcze takich nie jadłyśmy :-) nie podoba nam się tylko ten tłuszcz utwardzony w składzie :-\ ale skoro i tak kiepskie to nie ma nad czym ubolewać ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, utwardził je jak się dało. :P Szkoda, że na ciekawym pomyśle (mam na myśli mak) się skończyło.

      Usuń
  6. Ja lubię kruche krowki 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I krucha może być smaczna (tak, dopuszczam to), ale w tych coś po prostu w smaku nie grało. :(

      Usuń
  7. Oh fudge :( A tak serio to nie rozumiem komu producent chciał zaimponować używając do polskiego produktu sprzedawanego w Polsce angielskiej nazwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebym to ja wiedziała... To brzmi równie "chwytliwie" co "Jeżyki Peanut" - nazwa w końcu taka szlachetna!

      Usuń
  8. 'Ujowe nazewnictwo i tyle. To żadne krówki nie są i nie dziwię się, że JAKO KRÓWKI źle wypadają. To odpowiednik fajnych małych cukierków z makiem o nazwie Irys, o czym już kilka osób wspomniało. Producent sam se strzelił w kolano, to niech cierpi.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.