sobota, 18 lutego 2017

Idilio Origins 5nto Cooperativa Amazonas 72 % ciemna z Amazonii z Wenezueli

Zawsze, kiedy staję przed rozpoczęciem przygody z nieznaną mi dotąd marką czekolad, trochę mnie ta pierwsza chwila onieśmiela. Którą tabliczkę wybrać? Co też w niej odkryję? Pytań coraz więcej, a trzeba po coś sięgnąć. Najpierw krótkie rozeznanie: Idilio Origins to szwajcarska marka robiąca czekolady plantacyjne, np. z różnych regionów Wenezueli. 
Na dobry początek postawiłam na dziko rosnące w dorzeczu Orinoko w Amazonii ziarna kakao, które są potem suszone na słońcu pod okiem lokalnych farmerów z Kooperatywy Amazonas.

Idilio Origins 5nto Cooperativa Amazonas 72 % to ciemna czekolada o zawartości 72 % kakao criollo pochodzącego z dorzecza rzeki Orinoko z Wenezueli.

Po otwarciu zobaczyłam tabliczkę o tanim podziale na brzydkie kostki, ale głębokim, pięknym kolorze, który gdybym chciała wycenić, powiedziałabym, że jest bezcenny. 

Zapach był jeszcze wspanialszy, bardziej złożony, ale nie przesadnie dynamiczny. Przede wszystkim czułam tu ziemię, paloną kawę (może z odrobinką śmietanki) i drzewa, ale wszystko to było żywe i soczyste. Gdzieś w mocnej, ciemnej ziemi chowały się... grzyby? Ale z kolei smakowite i również soczyste owoce odwracały od nich uwagę. Nie dało się w końcu nie zwrócić uwagi na wyraziste morele i nieco słabsze rodzynki. Może nawet i daktyle.

Przy łamaniu usłyszałam pełny, głośny trzask. Lekko chłodnawy i soczysty brąz cieszył oko także w przekroju - tutaj wydał mi się odrobinę piaszczysty.
W ustach czekolada rozpływała się jednak z aksamitnością niemal porównywalną do Domori, co bardzo mnie zaskoczyło. Z czasem doszła do tego minimalna proszkowość, niczym z najsmakowitszych deserków czekoladowych na mlecznej bazie.

W skojarzeniu z nimi "coś" było. Otóż od samego początku czekolada także w smaku przedstawiła mi aksamitną śmietankę - pełną i mleczną. W życiu nie powiedziałabym, że to nie jest ciemna mleczna - ona była o wiele bardziej śmietankowa niż pamiętny A. Morin Sao Tome 63 %.

Po dłuższej chwili śmietankę zaczęła opływać ziemista, wilgotna gorzkość prażonej i tylko co zmielonej, zaparzonej kawy. Ależ ten smak był wyrazisty! Jak już się pojawił, to trwał do samego końca, a cała reszta tylko się na nim rysowała - jakby wszelkie nuty właśnie z tej kawy wypływały.

A pojawiało się całe mnóstwo nut owocowych - łagodnych, ale wyraźnych. Z jednej strony odnalazłam tu słodycz typową dla suszonych owoców, a z drugiej lekki akcent cytrusów, w których przodowały dojrzałe, soczyste pomarańcze. W tych pierwszych przewodziły jędrne morele, a zaraz za nimi słodziutkie rodzynki.
Jakby tego było mało, pojawiła się tu mgiełka czegoś, co skojarzyło mi się z... karmelizowanymi daktylami? Trochę rozpłynęły się potem w palonym posmaku o bardziej kawowo-karmelowym wyrazie.

Mimo że wiele tu słodkich smaków, czekolada nie była za słodka. Wręcz przeciwnie - jak już mówiłam, dominowała tu kawowa gorzkość. Pod nią kryło się coś jeszcze. Najpierw myślałam, że to jakieś lekko zawilgocone orzechy, ale potem pomyślałam o grzybach, które przez moment mignęły mi także w zapachu.

To jednak schodziło na dalszy plan; pod koniec rozpuszczania się kostki smak robił się coraz bardziej statecznie gorzki - należał do wykwintnej, dobrej kawy.

W ustach właśnie kawowy posmak zostawał, chociaż i pewną paloną karmelowość czułam. Nie mogłam zapomnieć także już tylko odrobinki śmietanki.

Ta czekolada dosłownie wbiła mnie w fotel. Nie było w niej mocnej dynamiki, ani zbyt wielu smaków, zwrotów akcji. Była stateczna, bo głównie kawowa, śmietankowa i suszono owocowa, ale... jej głębia powalała. Tak jakby te smaki miały nieskończenie wiele wymiarów. Coś mi jednak przypominała - jakąś Domori? O tak, nawet kilka z serii Criollo: kawę i śmietankę z Puertomar 75 % oraz soczystą rodzynkowość zakrywającą "grzyby" z Puertofino 70 %. Połączenie moreli i "dziwnej nuty" (w Idilio te "grzyby") było zaskakująco podobne w Duffy's Milk Chocolate Venezuela Ocumare 55 %.
To taka typowa czekolada na 10!


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 25 zł (dostałam zniżkę <3) za 80 g
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: kiedyś możliwe

Skład: miazga kakaowa 72 %, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy

12 komentarzy:

  1. charlottemadness18 lutego 2017 07:51

    Przygoda rozpoczęta bardzo pozytywnie :> Jestem przekonana,że i mnie "wbiłaby" w fotel.Ślinka cieknie na sam opis.
    Skąd ja znam te dylematy xd.Najgorsze,co może się przytrafić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie również zachwyciła! W szczególności ta grzybowa nuta...Trochę żałuję, że to jedyna tabliczka tej firmy, którą zakupiłam, ale z dwojga złego lepiej w tę stronę(niż żałować wydanych na nieciekawy produkt pieniędzy). Może jeszcze dorwę inne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja czasem w przypadku plantacyjnych czekolad wolę wydać za dużo i dostać coś mniej smacznego, niż żeby mnie coś boskiego ominęło. :P

      Pocieszę Cię, że z trzech próbowanych przeze mnie dotychczas, ta chyba była rzeczywiście najlepsza.

      Usuń
  3. Pewnie nawet bym nie zwróciła na nią uwagi, opakowanie wydaje się być takie nijakie. Dobrze, że smak zachwyca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś widziała ich wszystkie opakowania... Jedno w jedno, tylko napisami się różnią. :P

      Usuń
  4. O, chyba jednak będę musiał kiedyś coś zamówić z Sekretów Czekolady. A z tymi watpliwościami co do wyboru to brzmi romantycznie, ale jak ma się dużo czekolad, to i tak się patrzy na datę ważności :D

    PS. W Zotter Chia Seeds with Nutty Power faktycznie dominuje marcepan, chia słabsze i trochę kojarzą z makiem (głównie przez to, że jest dużo małych ziarenek, nie przez smak), sympatyczna marcepanowa słodycz, ale nie powala, smak włoskich orzechów trochę za delikatny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Romantyczność zderza się z rzeczywistością. :P Oczywiście zawsze patrzę na daty, ale w przypadku ciemnych zazwyczaj ogółem są bardzo długie, to nie jest to taki problem. Gorzej z nadziewanymi Zotterami, bo w ich przypadku głównie lecę po datach.

      PS Jestem ciekawa, jakbyś odebrał ją w zestawieniu z Walnuts with Marzipan, bo to w sumie to samo, tylko że z alkoholem i bez chia. Według mnie jest o niebo lepsza, ale wiemy, jak u Ciebie z alkoholem. :P Ona jest według mnie dowodem na to, że czasami nie można do pewnych składników nie dodać alkoholu. Z makiem? No co Ty! Mi się jakieś takie... śliskie te chia wydały. :P Chciałabym mieć przy nich skojarzenie z makiem właśnie.

      Usuń
    2. Ja nie przepadam za mocnymi alkoholami, wino w Zotterach jak najbardziej mi odpowiada.

      Usuń
    3. Akurat we wspomnianej (http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2016/05/zotter-walnuts-with-marzipan-mleczna-50.html) jest rum. :P

      Usuń
  5. Tani podział na brzydkie kostki :D Ale smak już fajny, nawet ja bym się skusiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co, z tymi z Lidla z tygodnia szwajcarskiego (?) w dodatku mi się to skojarzyło! :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.