piątek, 17 marca 2017

Valrhona noir Abinao 85 % ciemna z Afryki

Po bardzo tajemniczym blendzie Valrhona noir Andoa 70 %, został mi jeszcze jeden. Nie bez powodu właśnie on, bo nie dość, że kolorystycznie świetnie pasuje do bloga, to jeszcze (powód właściwy) ma aż 85 % kakao, co jest wyjątkowe w przypadku tej marki. Pochodzi ono z Afryki, ale dokładny region nie jest znany, tak samo jak gatunek kakao (informacje znalezione w internecie były bardzo rozbieżne i nie pochodziły z pewnych źródeł, więc je pomijam). Liczy się, co ja wyczuję i koniec.

Valrhona noir Abinao 85 % to oczywiście ciemna czekolada o zawartości 85 % kakao z Afryki.

Po otwarciu złotko-sreberka poczułam mocno prażony, intensywny zapach. Plątał się między drzewami iglastymi (oczami wyobraźni zobaczyłam sosny piniowe), a ziemią i orzechami, podkręcany jakby przez lekko kwaskowatą cierpkość wina lub kefiru. W trakcie jedzenia wydawało mi się, że wywąchałam także, daleko w tle, wanilię.

Przełamałam piękną, ciemną tabliczkę, przy czym usłyszałam porządny trzask. Była niezwykle twarda, choć kiedy trzymałam ją w rękach wydawała mi się dziwnie sucha, a w przekroju - ziarnista. W ustach jednak stała się "lepiszcza", jakby starała się sprawiać wrażenie kremowej, ale z pewną suchością. Nie było w tym jednak nic nieprzyjemnego, pasowało do smaku.

W tej kwestii w pierwszej chwili poczułam wyraziste orzechy. Najpierw pomyślałam o piniowych, ale już po chwili byłam pewna - orzeszki ziemne, jak nic! W dodatku bardzo szybko, wraz z nieco zalepiającą konsystencją, skojarzyły mi się z masłem orzechowym. 

Zrobiło się gorzko, a kakao z pełną mocą uderzyło palonym smakiem. Orzechowa nuta wciąż trwała uparcie, jednak był to moment, w którym to bardziej ziemiste nuty zaczęły dominować. Do tego dochodził jeszcze przypalony kwasek, otwierający drogę cierpko-kwaskowatym nutom.

Rozwijając się, wypuściły całkiem sporo taninowo-kefirowych smaczków, które ogólna przyjemna gorzkość nieco hamowała. Sama przybrała wyraz przydymiony i jakby... skrywała skąpą, waniliową słodycz. 

Odrobinka słodyczy i nuta kefiru przełożyła się na delikatnie mleczny element na końcówce. Obok niego, taniny przybrały spokojniejszą postać czerwonych owoców, albo raczej konfitury z nich - z przewagą truskawek. Była to smakowita, choć przypalona konfitura. 
W posmaku gorzkiego, palonego kakao znów czułam orzechy, ziemię i... nie wiem dlaczego, ale nie mogłam odpędzić od siebie skojarzenia ze smaczkiem skórki brzoskwini.

Muszę przyznać, że bardzo smakowała mi ta czekolada. Znikoma słodycz i mocny smak to coś, czego zawsze szukam w ciemnych czekoladach, a ta... miała bardzo specyficzne fisztaszkowo-taninowe nuty, chociaż ogółem była bardzo prosta. Mimo że nie miała w sobie dzikości, nie można jej odmówić charakteru.
Jestem ciekawa, z jakich regionów pochodzi kakao. W ogólnym klimacie było coś, co kojarzyło mi się z czekoladami z Tanzanii, może trochę z Madagaskaru, ale gdybym miała zgadywać, obstawiałabym też Ekwador, a przecież to niemożliwe, skoro ziarna pochodzą z Afryki... Może to mocne prażenie tak wszystko "zamazało"?


ocena: 9/10
kupiłam: naszakawa.pl
cena: 14,82 zł (za 70 g)
kaloryczność: 593 kcal / 100 g
czy znów kupię: może i mogłabym

Skład: kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa, naturalny ekstrakt wanilii

12 komentarzy:

  1. Jadłem dość dawno temu, jak na Valrhonę to całkiem ciekawa, ale nie na tyle, żeby jakoś szczególnie wbiła mi się w pamięć, więc trudno mi porównac warażenia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jedna z lepszych Valrhony. Mam wrażenie, że dobrze sobie radzą z dużą zawartością kakao, to z mlecznymi albo tymi około 60 % i z dodatkami gorzej.

      Usuń
  2. Jak byśmy miały pewność, że też uda nam się w niej wyczuć fistaszkowe smaki to już byśmy ją kupowały xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może coś tam byście poczuły. :D Fistaszki były bardzo wyraźne.

      Usuń
  3. Muszę ją zdobyć! Zatęskniłam za Valrhoną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za Valrhoną nie tęsknię specjalnie, ale za tą tabliczką jak najbardziej.

      Usuń
    2. Dla mnie Andoa jest szczególnie niezapomniana :)

      Usuń
  4. Opis obiecujący, ale to Valrhona, czyli podchodzę do niej z pewną rezerwą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że ja też jestem sceptyczna co do tej marki.

      Usuń
  5. charlottemadness17 marca 2017 20:29

    Nie wątpię,że i mi by posmakowała ;> Fistaszkowe nuty brzmią obiecująco.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szukamy w czekoladach innych rzeczy. Ale to dobrze, w blogosferze nigdy nie zapanuje nudna jednorodność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie co by było, gdyby wszystkie blogerki lubiły jeden typ czekolady (czy czegokolwiek innego) i codziennie recenzje były prawie takie same... Nie trzeba byłoby już z czasem nic zmieniać, no tylko nazwy (ale nie wiem czego, bo i te by się pewnie powtarzały).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.