środa, 26 kwietnia 2017

Domori D-Fusion Te Matcha biała z zieloną herbatą matcha

Tę Domori specjalnie zostawiłam na koniec, żeby porównać ją z innymi posiadanymi czekoladami z zieloną herbatą (już niedługo będzie "mini-seria"). Białe czekolady potrafią mi zasmakować (świetnym przykładem jest tu czysta biała Domori), ale przeważnie nudzą mnie, niektóre męczą. Zieloną herbatę jednak uwielbiam, a rzeczy z nią zawsze mnie trochę ciekawią. Matcha w ogóle jest specyficzną herbatą, więc sprawiła, że ta tabliczka wydała mi się niezwykle ciekawa.

Domori D-Fusion Te Matcha to biała czekolada z zieloną herbatą matcha, która stanowi aż 5 % tabliczki.

Po otwarciu poczułam wyrazisty, bardzo ziołowy i słodkawy zapach zielonej herbaty oraz - na drugim miejscu! - słodki i mocno mleczny zapach białej czekolady. Skojarzyło mi się to z matchą na mleku, ale taką naprawdę dobrej jakości (matcha latte piłam tylko w Starbucksie więc to bardziej wyobrażenie niż skojarzenie).

Czekolada nie wydała mi się specjalnie tłusta, ale w ustach bardzo szybko miękła, chociaż rozpuszczała się już wolniej, w bardzo przyjemnie kremowy sposób. Kremowość ta była nieco przełamana pewną proszkowością, która według mnie zadziałała na korzyść.

Już w pierwszej chwili poczułam przede wszystkim matchę, a więc charakterystyczny ziołowy smak zielonej herbaty, do którego z czasem dochodził posmak kojarzący się z algami. Był delikatny w sposób typowy dla tej herbaty, ale jednocześnie tak wyrazisty, że w dużej mierze zagłuszał samą białą czekoladę, która okazała się świetną, nieprzesłodzoną bazą.

Słodycz wydała mi się w dużej mierze naturalnie herbaciana, choć podniesiona do kwadratu, dopiero potem białoczekoladowa, idealnie zespojona z głęboko mlecznym smakiem. Nie była za silna. Powiem nawet więcej: ona podporządkowywała się ziołowości, w której (zwłaszcza po pewnym czasie) odnalazłam wyraźną, herbacianą goryczkę. Subtelną, ale jednak. Przez większość degustacji to właśnie tym ziołowo-gorzkawym, a jednocześnie przyjemnie słodkim, herbacianym smakiem się delektowałam i zakochałam się.

Herbata pod koniec robiła się niemal świeżo-roślinna, bardziej "algowa".
Kiedy ostatni kawałek czekolady znikał, w ustach pozostawał posmak zielonej herbaty i, w tle za nią, mleczny smak białej czekolady wysokiej jakości.

Wyrazisty smak zielonej herbaty i dobra czekoladowa baza przynosiły raczej skojarzenie z matchą zaparzoną na mleku, niż z czekoladą z matchą. To bardzo specyficzna tabliczka, której smak ciężko opisać. Był ziołowo herbaciany, gorzki, ale równocześnie słodki. Intensywny i subtelny... Powiedziałabym, że to doskonałe zaprezentowanie przy pomocy czekolady głębi matchy, prawdopodobnie luksusowej. Jako wielbicielka zielonej herbaty, którą ostatnio białe czekolady nużą, zakochałam się. Pewnie dlatego, że ma niewiele wspólnego ze zwykłą białą czekoladą, a dużo z herbatą.


ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 11,90 zł (zniżka) za 25 g
kaloryczność: 587 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym do niej wrócić

Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, herbata matcha (5%), lecytyna sojowa

12 komentarzy:

  1. Ja ją sobie odpuściłem, właśnie dlatego, że biała. Słodkość jakoś mi nie pasuje do zielonej herbaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żadnej herbaty nie słodzę, lubię siekiery, ale akurat matcha ma naturalnie taki słodkawy posmak.
      Ta tabliczka wcale taka słodka nie była, więc rezygnacja z niej to wielki błąd, według mnie koniecznie do naprawienia!

      Usuń
  2. Była obłędna! Tak obłędna, że zamówiłam sobie drugą tabliczkę :D
    często piję matchę zmieszaną z mlekiem, cukrem waniliowym i śmietanką i właśnie tak smakuje ta czekolada. No i matcha jest tu dobrej jakości, bo nie ma aromatu starej ryby xD Ta delikatna goryczka i glonowatość naprawdę nie ma sobie równych! A tak z ciekawości, masz jakieś inne czekolady z matchą w swoich zbiorach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero odpisuję, ale - nie wiem dlaczego - blogger walnął Twój komentarz do spamu i dopiero tam zajrzałam. :P

      Fe, żadnej herbaty nie wyobrażam sobie z cukrem i śmietanką. Nie moje klimaty, ale w tabliczce jak widać mi smakowało. ;P
      Teraz już wszystkie z matchą, jakie uzbierałam, są na blogu. No tak, we wstępie napisałam po prostu "zielona herbata" bez szczególnego wyróżnienia matchy. :>

      Usuń
  3. Jadłyśmy kiedyś białą czekoladę z matchą z firmy Balduno i bardzo nam smakowała, bo też jesteśmy miłośniczkami herbat, szczególnie zielonej :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Matcha jest dla Ciebie ziołowa? Hmm, jadłam ją tylko raz - w Kit Kacie - ale nie skojarzyła mi się w ten sposób. Sprawdzę to, bo ostatnio chodziła za mną ochota na smak zielonej herbaty w słodyczach i kupiłam eko ciastka w Biedrze.

    Czekolady bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziołowa na taki herbaciany sposób. Glonowo-ziołowa? Nie wiem, ale czytałam, że ten Kit Kat nie ma nic wspólnego z matchą, a biorąc pod uwagę te niedyniowe niby-dyniowe, to... :P

      Eko ciastka z zieloną herbatą w Biedrze? Eh, oczywiście nie w mojej. Chyba, że przegapiłam... Dawno były?

      Usuń
    2. Niedawno. Jeszcze powinny być.

      Usuń
    3. Hm, więc pewnie u mnie nawet nie raczyły się pojawić. Typowe.

      Usuń
  5. Zielona herbata typu Matcha jest jedną z moich ulubionych, ale czekolady z herbatą matcha to jeszcze nie jadłam. Ciekawa jestem jej smaku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potrafią wyjść bardzo różnie, więc jak już za czekoladę z matchą się brać, to najlepiej za dobrą. Domori szczerze polecam, choć osobiście wolę Vosges (wątpię jednak, by można ją było zdobyć w Polsce - zostaje internet z przesyłkami zagranicznymi).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.