niedziela, 4 czerwca 2017

Pryncypałki Wafelki z kremem kokosowym w białej czekoladzie


Nie wiem, dlaczego w stosunku niektórych słodyczy czuję jakiś przymus spróbowania i opisania ich, ale jak już się on pojawi, to siedzi mi w głowie i tylko męczy.
Tę recenzję w sumie można zaliczyć jako kontynuację dwóch kompletnie odmiennych. Są to bowiem kolejne Pryncypałki (Cappuccino), a także białe wafelki kokosowe. Miałam je najpierw wrzucić razem z "białą serią", ale w końcu uznałam, że to trochę co innego - w końcu tamte to sztuki "na raz", a tu jednak duże opakowanie i w ogóle. Co więcej, ten wpis czekał baardzo długo, bo po prostu nie miałam ochoty pisać o niczym białym, a już o białym i kokosowym w ogóle. Szczerze? Tamte wafelki skutecznie mi to połączenie obrzydziły. Do tego stopnia, że jak latami omijałam rzeczy orzechowe przez wzgląd na często trafiający się metaliczny (sztuczny) posmak, tak teraz stałam się też strasznie sceptyczna, jeśli chodzi o rzeczy kokosowe. O tak, te wafelki nie miały łatwo już na starcie, bo podchodziłam do nich w nastroju gorszym, niżbym szła na ścięcie, ale to była jedyna okazja, bo Mama akurat je sobie otworzyła.

Pryncypałki Wafelki z kremem kokosowym w białej czekoladzie to pakowane w paczki po 235 g "wafelki z kremem kokosowym (39 %) w białej czekoladzie (40 %) dekorowane wiórkami kokosowymi", w których ogółem wiórek jest 21 %. Producentem jest dr Gerard.

Po otwarciu poczułam bardzo słodki, ale i wyraźnie kokosowy, całkiem smakowity zapach. Czuć tu też białą czekoladę, ale nie była to nuta mdląca.

Wafelki były całkiem nieźle obsypane wiórkami, które niestety za bardzo się osypywały.

Cienkie paluszki kryły wewnątrz sporo, ale nie za dużo, tłustego kremu poprzedzielanego lekkimi, napowietrzonymi wręcz, warstwami waflowymi o chrupkiej, choć delikatnej strukturze. Tłusta czekolada nie zaburzyła ogólnej lekkości.

W smaku słodycz oczywiście stała na pierwszym miejscu, ale nie był to cukier, a biała czekolada - zaskakująco śmietankowa jak na taki produkt, ale i nieco margarynowa. Kokos jednak dał radę się przebić i również wyraźnie go czułam. Ten smak oczywiście napędzały chrzęszczące wiórki, ale wydaje mi się, że także świetnie wypieczony, wyrazisty wafelek.
Niestety, słodycz była tak przesadzona, że mimo wyraźnego smaku kokosa i białej czekolady, szybko robiło się mdło. To pewnie przez posmak margaryny, który też cały czas czaił się w tle, a że ja na margarynę jestem wyjątkowo wyczulona, przeszkadzał mi. Mama na przykład wcale go nie czuła.

Gdy zrobiłam pierwszego gryza drugiej sztuki poczułam się już kompletnie zasłodzona i mignął mi ledwo wyczuwalny posmak prawie-kwasku, będący pewnie połączeniem chemii i margaryny, więc w tym momencie darowałam sobie dalsze jedzenie i zajęłam się herbatą.

To zdecydowanie najlepsze kokosowe wafelki ze wszystkich próbowanych (w białej czekoladzie, w mlecznej czekoladzie), ale dla mnie i tak za słodkie i tyłka nie urywające. To dobre wafelki na poczęstowanie się jedną sztuką, ale nie na kupienie całej paczki. Po jednym jest już za słodko, więc większej ilości po prostu nie widzę sensu jeść.

Od Mamy otrzymałam cztery sztuki, z czego zjadłam tylko jedną i kawałek - i to wcale nie dlatego, by wafelki były jakieś szczególnie niesmaczne. Nie chciałam więcej, bo wyczułam w nich to, co wyczułam, a to wystarczyło, bym nie miała ochoty na resztę, ale chcąc być obiektywna, musze przyznać, że nie były takie złe (chociaż nie mogę też powiedzieć, by mi smakowały) jak na tego typu produkt.

ocena: 6/10
kupiłam: Mama kupiła w Biedronce
cena: -
kaloryczność: 549 kcal / 100 g; 2 wafelki (ok. 23g) - 127 kcal
czy znów kupię: nie

Skład: biała czekolada 40% (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko pełne w proszku, serwatka w proszku, tłuszcz roślinny: palmowy, shea, sal, mango w zmiennych proporcjach; laktoza, emulgator: lecytyny sojowe, E476; aromat), krem kokosowy 39% (tłuszcze roślinne: palmowy, shea w zmiennych proporcjach; cukier, wiórki kokosowe 17%, serwatka w proszku, mąka pszenna, lecytyny sojowe; aromat], wafel 17% (mąka pszenna, olej rzepakowy, skrobia ziemniaczana, serwatka w proszku, żółtko jaja w proszku, sól, substancje spulchniające: E500, E503; lecytyna sojowa), wiórki kokosowe 4%

22 komentarze:

  1. Może wyjdę na dziwoląga ale nigdy nie jadłam Pryncypałków. Kiedyś jak byłam mała moja mama lub tato czasem kupili wafelki w czekoladzie na wagę (być może z firmy Gerard). Paczkowanych nie kupowała. Rok temu tato kilka razy kupił klasyczne, ale nie próbowałam bo nie miałam ochoty. Moja siostra lubi ale też jesli sobie już kupi to tylko klasyczne :)

    A co do wafli w czekoladzie na wagę to jedne są w czekoladzie a drugie w polewie czekoladowej i to czuć. Kiedyś brat kupił takie wafle szerokie w jasnej polewie (chyba mlecznej) - pamietam, że były smaczne. Te kojarzą mi się z Princessą kokosową - również przesłodzoną :P Ciekawe czy wszystkie kokosowe wafelki w białej czeko i w ogóle wafelki w białej czeko są przesłodzone. Rozumiem, że biała czekolada jest bardzo słodka ale mogliby przyoszczędzić tego cukru na nadzieniu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jadłam je po raz pierwszy dość niedawno (tamte kawowe) i nie rozumiem postrzegania ich jako coś, co każdy próbował albo jako "klasyk".
      Ja z kolei nigdy w życiu nie kupiłam żadnych wafelków czy ciastek na wagę. Zawsze obrzydzało mnie, że mogły być przez kogoś "macane" i mam takie coś, że np. za nic nie ruszę wafelków, które były długo otwarte. Taak, tylko że czasami ta wafelkowa czekolada to równie niesmaczna, co polewa.
      Pewnie wychodzą z założenia, że jak białe, to musi być słodko-słodko. A przecież są nieprzesłodzone białe czekolady. To dziś wspominam niezwykle udanego białego Zottera - można tu mówić o zwykłym, ale to sojowy skradł mi serducho (http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2017/01/zotter-labooko-soy-white-sojowa-biaa.html).

      Usuń
    2. "Klasyk", którego nie znamy :P
      Jak byłam mała to nikt o tym w ten sposób nie myślał, ale jak kiedyś w sklepie zobaczyło się muchy chodzące po drożdżówkach albo sklepowe, które nakładały ciastka ręką bez woreczka to już się zaczęło.
      Najwidoczniej o tym nie wiedzą... tak jak piszesz. Białe - słodko, że aż mdli

      Usuń
    3. Moja mama od zawsze była wyczulona na takie rzeczy, więc taśmie wychowała. Co prawda, u niej to był swego czasu wręcz chorobliwy pedantyzm, ale w sumie na zdrowie wyszło. :P
      Może niektórym lubią, jak ich mdli. Tak samo, jak jakąś osę na drożdżówce sobie chrupnąć. xD Jak dobrze, że nigdy to świństwo mnie nie ciągnęło.

      Usuń
  2. My wiemy, że tego nie wolno kupować, nie musisz nas ostrzegać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak już wafelka zcierpiałam, musiałam nadać temu jakiś cel. :P

      Usuń
  3. Zgadzam się. Są najlepsze z próbowanych przez nas - Ty przetestowałaś ich więcej - ale wciąż nie sięgają ideału. Trzeba szukać, i tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odpadam, nie mam siły na te poszukiwania. W dodatku chyba sobie kokosa obrzydziłam.

      Usuń
  4. Wyglądają dość smakowicie:) jakby ktoś poczęstował to bym się skusiła:) a czuć w nich mango? bo jest w składzie:) no chyba że to pomyłka i chodziło o masło?;)
    Od poniedziałku w Lidlu jest tydzień orientalny i widziałam lody miętowe z sosem o smaku zielonej herbaty:) chciałam Ci dać znać bo myślę że mogłyby Cię zainteresować:) będą jeszcze daktylowe:)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie jest pomyłka, ale nie chodzi o owoc mango. Spójrz dokładnie: "tłuszcz roślinny: palmowy, shea, sal, mango w zmiennych proporcjach" chodzi o tłuszcz z mango, czyli pewnie z pestki, coś jak palmowy. Tak mi się wydaje, że to właśnie jeden z tych składników, które można zaliczyć do śmieci.

      Dziękuję, ale... na stronie jest, że od poniedziałku jest tydzień francuski? Kurde, zjadłabym takie miętowe, ale mam całą zamrażarkę zapełnioną Haagenami, więc i tak nic już kupić nie mogę. :(

      Usuń
    2. Wiesz co... teraz to już nie jestem pewna o co mi chodziło. Na np. stronie etesco nie ma takich składników, a ja przepisywałam z opakowania. Wiem jednak, że coś takiego w innych produktach już widziałam, np. tutaj: http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2017/04/mieszko-trufle-z-rumem.html . Hm...

      Usuń
    3. To ciekawe jak to jest z tym składem;) A co do tych lodów to masz rację są od 12 czerwca:) Do tego czasu na pewno zjesz z 2 pudełka lodów i będzie miejsce na nowe z tygodnia orientalnego:)
      Pozdrawiam Gwiazdeczka*

      Usuń
    4. Nie sądzę, nie jem aż tak dużo lodów. Zimno jest! :P

      Usuń
    5. To trudno:) może mi uda się je kupić:) Na te Haageny w Kaufie się nie załapałam to pocieszę się tymi z Lidla:)
      I czekam na recenzję lodów które zajmują Twoją zamrażarkę:)
      Gwiazdeczka*

      Usuń
    6. To trzymam kciuki, żebyś te z Lidla upolowała i żeby były smaczne!
      Recenzje będą tylko dwie (Haageny: mango-malina i te nowe czekoladowe z migdałami), bo pozostałe 6 posiadanych pudeł to smaki, które już opisywałam i do których lubię wracać. ;) W tym już i te nowe orzechowe i solony karmel, bo są pyszne.

      Usuń
  5. Wyglądają bardzo ładnie :) Mój tata chyba jeszcze ich nie testował, ale raczej mu ich nie polecę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś tu ma sklerozę. :P Zobacz swoje komentarze tutaj: http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2017/01/pryncypaki-wafelki-z-kremem-o-smaku-o.html

      Ale rozumiem, one są takie... nijakie, że w sumie też specjalnie ich nie pamiętam od czasu napisania recenzji.

      Usuń
  6. och skąd ja znam doskonale ten przymus spróbowania czegoś, co otworzyła rodzinka ech... ani ochoty, ani natchnienia... a jednak :D Tych nie jadłam i widocznie nic zbytnio ważnego mnie ominęło. Choć klasycznymi pryncypałkami zajadłam się kiedyś, teraz już mi tak wcale nie smakują :< Starość nie radość :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście nic oprócz niemiłych posmaków Cię nie omija.

      Usuń
  7. Jadłyśmy je x lat temu kiedy miały jeszcze stare opakowanie. Były smaczne ale jakoś po tych latach jeszcze nigdy nas nie kusiło aby kupić je ponownie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stare opakowanie? Przecież ono dalej występuje, tylko "na Biedronkę" idą wyglądające inaczej. :P
      Nie dziwię się, że nie kusi Was, by do nich wrócić.

      Usuń
  8. Oj nie smakowały mi te wafelki:( a tak lubię kokos

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.