sobota, 9 września 2017

Domori Cacao Criollo 70 % Canoabo ciemna 70 % z Wenezueli

Robiąc większe czekoladowe zakupy, zawsze staram się zamówić "coś nowego i coś starego". Chodzi o to, że oprócz nowości, wracam też do czekolad, które wyjątkowo mi smakowały, lub, jak w tym przypadku, jadłam niepełną wersję. Dzisiaj opisywaną próbowałam na początku mojej przygody z czekoladami, w dodatku w formie neapolitanki i wtedy uznałam, że nie smakowała aż tak cudownie, by ją zamówić. Potem nie zamawiałam, bo wiecznie było coś, czego jeszcze w ogóle nie próbowałam, a teraz... teraz wygrała chęć "skolekcjonowania" całej serii Domori Criollo i to, że przed rozpoczęciem degustacji nowych Domori, chciałam jakąś "bardziej znaną", bo się stęskniłam. 

Domori Cacao Criollo 70 % Canoabo to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao Criollo Canoabo pochodzącego z Wenezueli z plantacji San Jose.
Canoabo to podgatunek ziaren Criollo, który swoją nazwę zawdzięcza wenezuelskiemu regionowi, gdzie rósł pierwotnie. Został uratowany przed wyginięciem właśnie m.in. Domori.

Ze złotka wyjęłam niemal czarną tabliczkę. Ten odcień brązu dobrze pamiętałam po neapolitance, jednak tabliczka Basi była o wiele jaśniejsza, co mnie trochę zaskoczyło. W kwestii zapachu czułam jakby połączenie obu podlinkowanych recenzji.

Czekolada pachniała bowiem wyidealizowaną, niemal ze snu wyjętą, cukiernio-piekarnią. Miód, karmelowa kwiatowość (czyli taka "żywa", słodka roślinność) - to wszystko kojarzyło się wręcz słodziaśnie, cukierkowo. Rysowało się to na kakaowej bazie, przypominającej o wyższej półce produktu. Tutaj doszukałam się lekkiej migdałowości i nuty chlebowo-roślinnej, kojarzącej się z jakimś nietwardym chlebem z ziarnami, soją czy grochem.

Przy łamaniu tabliczka trzasnęła, a w ustach rozpływała się leniwie, gładko-kremowo zalepiając je dość konkretnie.

W pierwszej chwili poczułam głęboką słodycz. To było jak miód i/lub nektar przechodzące w naturalny karmel wysokiej jakości. Wtórowała temu pewna lekka roślinność, która (gdy smak rozszedł się po ustach na dobre) sprawiła, że całość kojarzyła mi się z soczystymi, świeżymi daktylami.

Analogicznie, poczułam błogą moc kakao o subtelnych tonach. Żadnej gorzkości czy cierpkości, ale zdecydowany, pełny smak. Przez moment pomyślałam o dobrze wypieczonym pieczywie z soją, grochem (lub jakimś wymyślnym zrobionym z mąki migdałowej, mielonego grochu czy coś), ale gdy opływała to wyżej opisana słodycz, skojarzenia pomknęły w innym kierunku.

Otóż poczułam bardzo czekoladowe pierniczki i maślane, dobrze wypieczone rogaliki. Ogólny słodki klimat w pewnym momencie przełamywała soczystość, jaką niósł posmak soku pomarańczowego i takiego też dżemu. Czekoladowe pierniczki nadziewane dżemorem, rogaliki posmarowane takowym zaserwowane... w towarzystwie czekoladowo-migdałowego gęstego kremu do smarowania lub podobnego (wyidealizowanego) budyniu. Zwłaszcza bardzo lepiąca końcówka z czymś takim mi się kojarzyła.

Właśnie stateczniejszy posmak maślanych wypieków, czekoladowości pozostawał na dość długo. Nie można tu mówić o gorzkości, może jedynie gorzkawości, bo od początku do samego końca było błogo i delikatnie.

Jeśli mam być szczera, to pełnowymiarowa wersja wydała mi się już nudnawa jak na Domori. W żadnym wypadku nie była przesłodzona, ale jej ogólny wydźwięk wydał mi się "za słodziaśny". To łagodna kompozycja o słodkim charakterze miodowo-daktylowego, maślano-dżemorowatego posiłku, w którym nie brak czekoladowości (pierniczków, budyniu). Wczuwając się w to uważnie stwierdziłam, że to jedna z tych czekolad, które bardziej zachwycają przy krótszym spotkaniu, jako neapolitanki. Wtedy nie dochodzi do poczucia monotonii. 


ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 19,99 zł (za 25 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność:  554 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy

11 komentarzy:


  1. Opakowanie tej czekolady sprawia wrażenie luksusowego...
    Mam wrażenie, że ta tabliczka byłaby idealna dla tych którzy rozpoczynają przygode z ciemnymi czekoladami lub lubią te z niższą zawartością kakao - chyba to byłby dobry wybór ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, bo głęboka, ale nie taka "ciemna".

      Usuń
    2. Dla mnie to mogłaby być i głęboka i "ciemniejsza", ale podniebienia są różne i trzeba zadowolić każde :)

      Usuń
    3. I właśnie w Domori to jest najlepsze, że w ich ofercie znajdzie się coś dla każdego.

      Usuń
  2. Może to trochę "spokojniejsze" criollo, ale i tak wspaniałe. Ja bym dodał tej tabliczce przynajmniej pół punktu więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, wiadomo. W końcu to taka "domori-praluso-zotterowa" ósemka, więc nie byle co, ale... nie, jak dla mnie za delikatna i rogalikowo-słodziaśna na coś więcej. :P

      Usuń
  3. Namierzyłam tu coś smacznego. Bułeczki z soją, daktyle, karmel, pierniczki, maślane rogaliki, czekoladowy budyń... no, i całą tę resztę. Nudne? Nie dla mnie! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to był żytni z soją, suszone, a nie świeże daktyle, trochę mniej maślaności... to byłabym w niebie. A tak to właśnie, pod Twój gust wszystko to podjechało. :P

      Usuń
  4. Dla nas pewnie nie byłoby w tej czekoladzie ani odrobiny nudy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A które Domori Criollo najsmaczniejsze i najbardziej oryginalne ?:) Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie Javablond mimo, że próbowałam tylko neapolitankę.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.