Dobrym alkoholem i czekoladami z nim nigdy nie pogardzę, zwłaszcza jeśli o Zottera chodzi. Po prostu uwielbiam alkoholowe propozycje tej marki, a przy tej nowości zorientowałam się, że w sumie gin jest alkoholem bardzo rzadko występującym w słodyczach. Ja go cenię, podobnie jak (tak przynajmniej pisze Zotter) J. K. Rowling i John Travolta, a już na pewno Josef Farthofer. Ten ostatni to wytwórca ginu O.Gin, w którym znajduje się 24 różnych ziół i przypraw i który to Zotter dodał to dzisiaj opisywanej kompozycji.
Zotter Gin & Lemon to ciemna mleczna czekolada o zawartości 60 % kakao nadziewana czekoladowym kremem z ginem (o nutach jałowca i pomarańczy) i kardamonem oraz cytrynowym kremem na bazie mlecznej czekolady, cytryn i lemoniady.
Przy łamaniu tabliczka trzaskała, ale tylko za sprawą grubej warstwy czekolady. Nadzienia były bowiem bardzo miękkie, plastyczne. Jako że nie były nazbyt tłuste, nazwałabym je w pewnym sensie rzadkawymi, ale nie w negatywnym sensie.
Wszystko, wraz z czekoladą, rozpływało się leniwie i kremowo-maziście; krem cytrynowy ujawniając twardawe drobinki.
Najpierw poczułam gorzkawą, przepyszną czekoladę z subtelną nutą mleka i minimalną słodyczą.
Szybko przebijały się smaki nadzień, niosąc niekwaśny smak cytrusów, pewną czekoladowo-kakaową truflowość, a więc i nutę alkoholu, oraz przyprawy korzenne.
Gin był dzięki temu dobrze wyczuwalny, ale ani przez moment nie wydał mi się przesadzony.
Z czasem w ustach czułam lekki chłodek anyżu, a w gardle przyjemne ciepło alkoholu, jednak dzięki harmonii kompozycji też nie były zbyt napastliwe.
Całość wyszła przede wszystkim ginowa i czekoladowa. Gin to główny smak, ale tabliczka "nie waliła alkoholem". Został on podkreślony przemyślanym doborem składników. Gorzkości zaserwowano w świetny sposób, gdyż korzenne przyprawy cudnie zmieszały się z lekko ziołowymi nutami, a cytrusy... wyszły niezwykle ciekawie, bo było czuć ich smak, ale nie kwaśność. W zasadzie cytryny były słabą nutką, jak na całą warstwę cytrynowego kremu, ale w takim otoczeniu, nie przeszkadzało mi to. Wyraźny smak czekolady świetnie wszystko dopełnił, a najlepsze w tym było to... że obeszło się bez silniejszej słodyczy. Owszem, słodkawo, ale raczej "naturalnie neutralnie" niż słodko.
Mimo dwóch kremów, czekoladę zaliczam do tych "typowo alkoholowych" Zotterów, w których wszystko ma obracać się wokół konkretnego alkoholu. Możliwe, że większa ilość cytryn zabiłaby nuty ginu (co byłoby ogromną szkodą - tak jak uważam za bezsens serwowania ginu z jakimiś sprite'ami).
Bardzo, bardzo mi smakowała.
ocena: 9/10
Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, gin, syrop glukozowy cukru inwertowanego, odtłuszczone mleko w proszku, sok cytrynowy, słodka serwatka w proszku, nierafinowany cukier trzcinowy, koncentrat soku cytrynowego, sól, wanilia, koncentrat grejpfrutowy, lecytyna sojowa, jabłkowy ocet balsamiczny, cynamon, anyż, goździki, kardamon, piołun
U mnie też niedługo recenzja i... odebrałam tę czekoladę zupełnie inaczej, przede wszystkim w kwestii cytryn.
OdpowiedzUsuńAle że kwach taki jak w tych, w których Zotter przesadza z ich ilością czy w drugą stronę?
UsuńRecenzja już u mnie ;)
UsuńW przekroju (przełamaniu) kojarzy mi się z tiramsisu :) Gin w tej czekoladzie sprawia, że nie mam ochoty jej spróbować - nie znoszę alkoholu w czymkolwiek :P
OdpowiedzUsuńMi na szczę ni jak się z tiramisu nie skojarzyła. :P Ten deser według mnie, przynajmniej na tych typowych zdjęciach, wygląda jakoś odpustowo i zupełnie nie w moim stylu już na oko.
Usuńszczęście*
UsuńHaha, nie wiem dlaczego ucięło słowo, ale śmiesznie wyszło.
Czasem na tabliczkach jest przedstawiany w takich barwach :P
Usuń"szczę ni" xD Nie jest nudno :D
To fakt i od razu taka czekolada staje się dla mnie nieciekawa.
UsuńZapowiada się bardzo obiecująco, trzeba kupić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie i to nie tylko tę. Ogólnie tak patrzę, że cytrynowe ciekawie powychodziły.
UsuńTo smacznego, bo na tą tabliczkę mimo wszystko byśmy się nie skusiły :)
OdpowiedzUsuńDomyślam się.
UsuńCałkiem ciekawa kompozycja,warto zainwestować :>
OdpowiedzUsuńPolecam.
UsuńWłaśnie duży plus za wreszcie nieprzesadzone cytryny! Ciekawie wyszły z korzennymi przyprawami. Jeżeli miałabym się czepiać, to chętnie wymieniłabym kuwerturę na ciemną i dodała odrobinę %, ale ogólnie bardzo mi smakowała :D
OdpowiedzUsuńHaha, ja też taka czepliwa o szczegóły jestem, no ale gdyby było inaczej, pewnie wystawiałabym same 10-tki (z tymi Twoimi modyfikacjami może by ją zgarnęła).
UsuńSkoro nie jest kwaśno - a tego się spodziewałam - to już aspekt na korzyść czekolady. Grejpfrutowe gorzkości... nie. Trufle super. Mogłabym się poczęstować, ale kupić - nie.
OdpowiedzUsuńEwentualnie dostać całą, co? Wtedy byś przekroiła na pół, tak żeby zgarnąć całą "truflową" część i już.
UsuńNie sądzę. Warstwy zawsze choć odrobinę się mieszają.
UsuńNie wymyślaj, pesymistko jedna!
Usuń