sobota, 14 kwietnia 2018

wino Gran Castiillo Tempranillo [18+]

Kiedy Mamie wpada jakieś dłuższe wolne, jak np. pod koniec grudnia i początek stycznia, czyli czas świątecznie pozamykanych lub zatłoczonych sklepów, my - jako osoby nieobchodzące świąt - mamy czas dla siebie. Tym razem chciałyśmy jakoś odznaczyć sobie ten rok jako przełomowy, bo ostatni w znienawidzonej przez nas małej mieścinie.

Muszę jednak przeprosić i wyprosić wszystkich, którzy nie ukończyli jeszcze osiemnastu lat, gdyż wpis ten przeznaczony jest wyłącznie dla osób dorosłych (18+).

Gran Castiillo Tempranillo to półsłodkie czerwone wino z Hiszpanii z regionu Valencia; rocznik 2015; 12% vol.

Po otwarciu poczułam słodko bombonierkowy zapach należący niewątpliwie do czerwonego wina.

Kolor miało ładny, krwisto czerwony.

W smaku w pierwszej chwili poczułam słodycz, która potem nieco rozchodziła się. Najpierw odebrałam to wino jako wyjątkowo mało alkoholowe, jednak po chwili spod osłabionej słodyczy wyszedł smak lekko "opalany". Nie było ani nazbyt ordynarne, ani nazbyt słodkie, choć znacząco słodkie i bez kwasków.

Pod koniec poczułam słodką, podwędzoną śliwkę. Poczułam się, jak po jakimś słodko-wytrawniejszym daniu ze śliwką, po opalano-dymne nuty całkiem nieźle się rozkręciły przy tym owocu. Czułam też odrobinkę soczystości, choć taką bardziej kojarzącą się z owocowymi pralinkami / czekoladkami, nie owocami.

Końcówka znów była słodka i zwyczajna. Posmak był winno-śliwkowy. Po tym regionie spodziewałabym się raczej truskawek, albo czereśni obiecanych przez producenta, ale ogółem nie narzekam.
Uznałyśmy z Mamą, że smakowało to jak "wino marki «Wino»". Może być, ale jak dla mnie miało nieco zbyt słodko-płaski smak. Mama uznała, że wcale nie było płaskie, a "nawet z lekką goryczką, mało słodkie". Obie odebrałyśmy je jednak jako opalane i lekko owocowe, dobre w swojej cenie.


ocena: 7/10
kupiłam: Kaufland
cena: 19,99 zł (za 750ml)
czy kupię znów: w sumie mogłabym

3 komentarze:

  1. Nie ma to jak uczcić rok w towarzystwie bliskiej i kochanej osoby :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślałam, że początek będzie brzmiał inaczej. Skoro mamcia bierze wolne, a nie obchodzicie świąt, zamykacie się w domu i łoicie wina :D

    Po tym, jak wiele Ty wyczuwasz w produktach, a Twoja mama nie, uświadamiam sobie, że moment, w którym zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy dorośli-i-lepsi od swoich rodziców w niejednej dziedzinie, jest... dziwny. Trochę niekomfortowy. Moja mama na przykład prędzej się obrazi, niż przyzna, że jest w czymś nogą, a ja się znam. Nie chodzi mi o kwestie, w których "mam prawo" być lepsza (np. poruszanie się po sieci), ale te, w których sądzi, że powinna-i-jest być lepsza (np. język polski).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja to jak znajdzie kwestię, w której to ja jestem lepsza, to... Duma aż z niej kipi. Dobrze, że tak ma, sama też tak uważa, często podaje przykład, że pewnie gdyby miała inny charakter, wstydziłaby się przede mną, że gotuje gorzej (chociaż ja tu bym się posprzeczała, bo pewnych dań ja nawet nigdy nie próbowałam zrobić). O tak, to w ogóle sprawa dziwna.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.