sobota, 28 lipca 2018

Rococo White Chocolate Bee Bar Raspberry Fizz biała z malinami i musującymi cukierkami

Ostatnio jak już miałabym decydować się na jakieś białe czekolady, postawiłabym na Rococo. Swoje dziwadełka kupiłam dawno i nie planowałam kolejnego zamówienia, jednak na przeciw wyszła mi pewna częściowa współpraca, w ramach której oprócz rabatu, wpadło mi kilka tabliczek-ciekawostek, w tym maleństwo, o którego istnieniu dowiedziałam się dopiero, gdy wyjęłam je z paczki.

Rococo White Chocolate Bee Bar Raspberry Fizz to biała czekolada z malinami i strzelającymi cukierkami.

Po otwarciu dobiegł mnie zapach czysto białoczekoladowy, łączący w sobie śmietankę, mleko w proszku i dużo, acz nie za dużo, słodyczy. Niewątpliwie była to biała "z tych lepszych" i wzbogacona o sugestię malin, ale mi nie przypadło to do gustu.

W dotyku tabliczka wydała mi się tłusto-proszkowa, lecz w ustach okazało się, że nie była ani proszkowa, ani strasznie tłusta. Raczej tłustawo-kremowa i bardziej cukrowa; gładka. Powoli ujawniała farfocle i pestki malin oraz niewielkie cukierki strzelające zaskakująco długo. Strzelały, jak pękające bąbelki, mocniej i słabiej musując. Zaczynały od prawie samego początku, ale kumulacja była dopiero pod koniec, musowały jeszcze po zniknięciu czekolady.
Przyznam, że wyszło to dobrze, bo nienachalnie, ale z kolei trochę dziwnie bo... miałam ochotę rozgryzać maliny, ale nie cukierki i to tak... Nie współgrało.
Owoce wyszły nudno, bo farfoclowato i pestkowo, niesoczyście.

W smaku czekolada była wyważona, bo mocno śmietankowa i słodka w ambitniejszy sposób. Sprawiała przy tym wrażenie bardzo czystej (bez wanilii, karmelowości itp.).

Słodycz rozkręcająca się nieco, z czasem trafiała na smak malin i łączyła się z nim. Nie przyniosło to jednak soczystości, a skojarzenia z mocno mlecznym koktajlem z malinami lub delikatnie malinowymi lodami na śmietance. Tonacja okazałą się bardzo słodka, dopiero pod koniec przy drobinkach od malin rozchodził się leciutki, naturalny kwasek suszonych malin.

Cukierki najpierw wydawały się nie mieć smaku, jednak zostawione na koniec okazały się po prostu lekko słodkie. W ustach pozostawał wtedy jednak posmak białej czekolady i naturalnych malin, więc ich smak w tym się jakoś zakamuflował i wyszło dobrze.
Posmak był zaskakująco malinowy.

Całość wyszła fajnie jak na 20-gramową ciekawostkę. Cała taka tabliczka na pewno by znudziła, bo smak był bardzo prosty i delikatny, a więc właściwie nieodgrywający większej roli. Uwagę miała na sobie skupić struktura. O ile sama czekolada była normalna, maliny wyszły średnio (wolałabym coś bardziej naturalnie strzelającego, np. dodatkowo pesteczki fig?), tak cukierki (mimo że to nie moja bajka) naprawdę dobrze zrobili. Nieprzesadzone, wszechobecne, wyraźnie buzujące i zarazem delikatne. Nie lubię tego typu słodyczy, a te odebrałam pozytywnie.

Fajna i tyle, choć mnie znudziła po trzech kostkach (podzieliłam się z Mamą), bo... no, to jednak "czysta biała w smaku", mało malinowa, a z dodatkiem, którego nie lubię (ale dobrze zrobionym!).


ocena: 7/10
kupiłam: dostałam od Czekolady Świata
cena: -
kaloryczność:  554 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy 30%, pełne mleko w proszku 24%, liofilizowane maliny 4%, strzelające cukierki (cukier, laktoza, glukoza, dwutlenek węgla E290), lecytyna sojowa

2 komentarze:

  1. Prawie dostałam udaru, widząc tytuł. Dobrze, że szybko się wyjaśniło, skąd ją masz. Najwłaściwszy komentarz ode mnie to: najgorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dobrze, że nie współpracowali z Tobą!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.