czwartek, 25 października 2018

Stainer 70 % Menta / Mint ciemna z miętą

Przyznaję, że czasem zdarza mi się wybierać książkę po okładce, a czekoladę po opakowaniu. Pewnie, że i zerknę, co oferuje mi także zawartość, bo np. nigdy nie kupiłabym romansidła nawet z najpiękniejszą, najmroczniejszą okładką. Dzisiaj przedstawiana czekolada nie stanowiła problemu, bo to ciemna z miętą, a więc bardzo lubiane przeze mnie połączenie, lecz nie był to główny powód zakupu. Co ja będę pisać? Wystarczy popatrzeć tylko na lśniące, złote opakowanie z pięknym ptakiem, które kojarzy mi się ze złoconymi pocztówkami przedstawiającymi ptaki, które w dzieciństwie znalazłam na strychu dziadków.

Stainer 70 % Menta / Mint to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z miętą.

Po otwarciu uderzył mnie zapach intensywnej mięty, kojarzący się raczej z nieczekoladowymi miętowymi cukierkami, dopiero za którym kryła się czekolada. Miała słodko-orzechowy wydźwięk, mimo że dość "ugodowa", ewidentnie była ciemna.

Ciemna tabliczka okazała się bardzo twarda. W dotyku wydawała mi się dość sucha, a jej głośny, jakby czegoś suchego, trzask utwierdził mnie w przekonaniu, że taka musi być.
W ustach rozpływała się dość powoli i łatwo. Procesowi temu towarzyszyło wprawdzie poczucie suchości, a może nawet pylistości, ale ogólnie tabliczka wyszła odpowiednio kremowo-tłusto, przy czym cały czas zachowywała zbitą postać.

Koncert smaków otworzyła chłodząca słodycz. Słodki olejek miętowy rozszedł się na boki tak, że poczułam lekki akcent wanilii, szybko łączący się ze stateczną gorzkością.

Gorzkość została ugłaskana jeszcze zanim na dobre się pojawiła, ale nie przeszkodziło jej to w staniu się stateczną, wytrawną bazą o palono-orzechowych zapędach. Była jak najbardziej przystępna i łagodna, a także dosłodzona, co w połączeniu z miętą kojarzyło mi się odrobinkę alkoholowo.

Słodycz, mimo że znacząca, nie wydała mi się za mocna dzięki orzeźwiającemu efektowi mięty. Mięta była wszechobecna, ale jedynie doprawiała kakao, spójnie mieszając się z jego gorzkością. Wyszła... zwyczajnie: nie cudnie naturalnie, ale i nie nachalnie sztucznie. Powiedziałabym, że to taki naturalny olejek. Wydała mi się słodko-cierpka, lecz nie ziołowa. Raczej miałam wrażenie, że gdzieś z oddali próbuje się przebić taka "mentolowo-kwaskowata" nuta.

Pod koniec rozpływania się kawałka na znaczeniu zaczęła przybierać cierpkość, może nawet sugestia kwasku, wypływająca z sucho-gorzkawego smaku kakao. Czekoladowa łagodność, słodycz i wyraziste kakao bardzo spójnie łączyły się z miętą, która dostosowując się, również zaczynała uderzać w pewną słodką cierpkawość.

Po zjedzeniu pozostała lekka pylistość kakao oraz cierpkawy posmak - zarówno mięty, jak i kakao, choć to dodatek bardziej skupiał na sobie uwagę.

Całość wyszła słodko (ale tak ambitniej) i należycie gorzko - przystępnie, ale wyraziście. Mięta i jej natężenie wyszły świetnie, bo nie zakłóciły kakao, a wpisały się w nie. Odważnie, że nie czułam niedosytu, ale nie wydała mi się przesadzona. Dobre uważam wyważenie między cierpkawością, ochłodzeniem i stopniem palenia kakao.

Bardzo mi smakowała. Mięta wyszła satysfakcjonująco, jeśli komuś nie przeszkadza, że jest bardziej olejkowa, niż ziołowa (mi nie). Czekolada spokojna, wyrazista, słodko-gorzka i nie zapchana tłuszczem, a więc krótko mówiąc: nieprzekombinowana.
Powiedziałabym, że wyszła na równi smacznie (podkreślam: na równi, mimo że Stainer ma więcej kakao, co też czuć) co Tesco finest Swiss Dark Chocolate with Peppermint - a którą wolę? Zdecydowanie Tesco, bo przemawia do mnie stosunek ceny do ilości, a tak to zależy od dnia - spokój i kakao to Stainer, kakaowa słodycz i kremowość - Tesco.


ocena: 9/10
kupiłam: Smacza Jama
cena: 8,75 (dostałam rabat -50%) za 50g
kaloryczność: 581 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym, gdybym dostała czy coś

Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, eteryczny olejek z mięty pieprzowej 0,1%

7 komentarzy:

  1. Czekolady z miętą to nawet z najpiękniejszym opakowaniem byśmy nie kupiły :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Opakowanie przecudne :)ostatnio polubiłam mięte, więc pewnie mi by posmakowała. A ta ze słodkim lemurem na opakowaniu też będzie przez Ciebie w najbliższym czasie recenzowana?
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to fajnie, bo mięta to naprawdę zacny składnik słodyczy.
      Jeśli chodzi o Stainera z oliwkami to tak (już zjedzona, recenzja czeka na publikacje 17.11).

      Usuń
    2. Prawda :) Mam nadzieję, że wyszła smacznie i intrygująco ;)
      Gwiazdeczka*

      Usuń
    3. Ani jedno, ani drugie. No, ewentualnie trochę drugie.

      Usuń
  3. Czekoladę z takim opakowaniem kupiłabym nawet, gdyby była o smaku dupy (najwyżej poczęstowałabym gości ]:->). Orzeźwiająca mięta, nutka wanilii, cierpka kakaowość, alkoholowość bez ziołowości... no mniam. Na pewno cieszysz się, że jednak nie była o smaku dupy :'D (Co ja mam w głowie...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie Twój komentarz.

      A czekoladę o smaku dupy... Właśnie tym bardziej bym kupiła.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.