Hoja Verde Ecuador 80 % to ciemna czekolada o zawartości 80 % kakao Arriba z Ekwadoru.
Podczas otwierania sreberka poczułam się, jakbym otwierała jakieś owocowo-wodne, niemal czarne lody dla dzieci (ciemne Kolorki mi się przypomniały). Uderzył mnie bowiem ogrom kwaskowatej, trochę wręcz cukierkowej, zacnie orzeźwiającej soczystości ciemnych owoców leśnych i wiśni z cytrusowymi zapędami. Było to jednak wciąż słodziutkie. Obok tego, nie wiem nawet czy nie silniej, odezwała się baza kojarząca się z mulistą, błotnistą ziemią. Gdy powąchałam już samą tabliczkę z cytrusów wyróżniłabym grejpfruta. W czasie degustacji dowąchałam się jeszcze maślanej bułeczki z rodzynkami albo raczej rodzynek w niej (bo to one przeważały). Zapach połączył i orzeźwienie, lekkość i wyrazistość, dosadność.
Gorzkość od początku była spleciona ze znaczącą słodyczą, która miała dwa źródła. Ku mojemu zaskoczeniu, przeważyła słodycz nieowocowa. To moje wyobrażenia o wszelkich maślanych wypiekach, koglach moglach (nigdy nie jadłam), toffi (?)... Jednak nie były czystym zasłodzeniem, bo szybko wyłoniło się spośród nich parę przełamujących smaczków. To jakieś maślane bułeczki z mnóstwem rodzynek z zapachu.
Rośliny z czasem zaczęły przyciągać na pierwszy plan ziemistość, a czarne porzeczki wypuściły kwasek, który bezproblemowo łączył się z kawą. Bliżej końca ze związku tego wyszło więcej cierpkości i kwasku. Poczułam ziemistość nasączoną cytrusowym sokiem.
W posmaku pozostała ziemistość właśnie, całkiem sporo ziaren kawy i kwaskowato-goryczkowaty grejpfrut. Było rześko, ale czułam też lekkie ściągnięcie, wysuszenie w ustach.
Całość wbrew pozorom nie wyszła aż tak bardzo owocowo, ale bardzo soczyście-rześko, niczym orzeźwiające lody i żywe rośliny. Ciemne owoce (czarne porzeczki, wiśnie?, rodzynki) nakręciły owocowy kwasek, ale ogólna słodycz była zaskakująco silna. Gorzkawość z kolei okazała się subtelna (kawowo-ziemista) i też wpisana w powyższe za sprawą grejpfruta. Podobało mi się sporo taninowo-cierpkich zapędów.
Do tego smaku nie pasowała mi jednak zbyt tłusta konsystencja, podobnie jak niektóre maślane nuty mogłyby zostać pominięte. Zamiast nich wolałabym silniejszą gorzkość.
ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 14,99 zł (za 50g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 600 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy
Chyba dawno ją kupiłaś, bo ostatnio Hoja Verde z Sekretach nie widziałem.
OdpowiedzUsuńA jednak :) Mamy teraz 4 różne tabliczki i zestaw 50/58/66/72/80/100 :)
UsuńTo prawda. I jest to odpowiedź na oba komentarze. ;)
UsuńKupiłam dawno, ale ostatnio do Sekretów zawitało mnóstwo czekolad.
Wiem, kupiłem kilka nowości. Czyli Hoja Verde przy kolejnej okazji.
UsuńNa czekoladę w ogóle nie mam ochoty. Owocowo-cukierkowe zapachy perfum były moimi ukochanymi w okresie gimnazjalno-licealnym. Dziś nadal wybieram bardzo słodkie, ale już nie landryny. Kogel-mogel to smak moich weekendów u babci. Ręka jej odpadała, ale tarła Oleńce, bo ta kochała. 2-3 jajka, kopa cukru i jedzieeemy. Co zabawne, w tatarze surowe jajko już mnie obrzydza - nigdy nie próbowałam (kiedyś to zrobię).
OdpowiedzUsuńJa z perfumami to mam różnie Kiedyś lubiłam te wręcz cukierkowe, potem męskie, teraz ciężkie... Po prostu ładne.
UsuńMama kiedyś dzień w dzień kogel-mogel jadła. Nie mogłam na to patrzeć.
A co do tatara... Mnie nie obrzydza, ale do takiego tradycyjnego, wołowego z jajkiem na wierzchu jakoś mnie nie ciągnie.