niedziela, 23 grudnia 2018

Lindt Hello Frozen Yoghurt mleczna z nadzieniem jogurtowym i kremem z owocami leśnymi

Lindt Hello Frozen Yoghurt Caramel & Cookies zjadłam w tym samym dniu, co spróbowałam i stwierdziłam, że jeść nie będę Tesco Finest Swiss Milk Chocolate with Cherry & Vanilla Flavour Filling, o czym pisałam we wstępie Lindta. Tutaj jeszcze dodam, że tamtego dnia miałam chwilę wahania: którego jogurtowego Lindta otworzyć? Zdecydowałam się na karmelowego, bo bałam się, że owoce leśne wyjdą zbyt podobnie do wspomnianej z Tesco - cukrowo i niesatysfakcjonująco owocowo, a wtedy chciałam wreszcie zjeść smaczną czekoladę (a nie kolejnej nie skończyć). Do owocowego Lindta nastawiłam się negatywnie, ale po paru dniach pomyślałam, że może właśnie nadzienie jogurtowe (a nie mleczne) jest w takich cukrowo-owocowych tabliczkach kluczem do sukcesu.

Lindt Hello, Nice to Sweet You Frozen Yoghurt to mleczna czekolada nadziewana kremem jogurtowym i z owocami leśnymi (malinami, truskawkami, jagodami i wiśniami).

Po otwarciu poczułam intensywny zapach bardzo słodkiej i wyraziście mlecznej czekolady wymieszany z wonią owoców leśnych. Przewodziła w nich truskawka, ale także jagoda wyraźnie się zaznaczyła. Miały słodki (taki "słodyczowy"), ale w gruncie rzeczy naturalny wydźwięk. Po przełamaniu i w trakcie degustacji doszukałam się też lekkiej jogurtowości, a owoce chwilami kojarzyły mi się z cukierkami / gumą balonową.

Tabliczka łamała się łatwo, lecz mimo namacalnej tłustości, nie topiła się, zachowując pewną twardość za sprawą grubej warstwy czekolady. Skrywała nadzienia: nieco mniej owocowego o plastycznej, rzadkawej i odrobinę lepiącej strukturze oraz więcej jogurtowego - o wiele bardziej zwartego, nieplastycznego. Przy robieniu kęsa kostka nieco uginała się, więc poczucie twardości zniknęło (to już sprawka nadzień).
W ustach czekolada rozpływała się bardzo kremowo, tworząc tłuste bagienko i zalepiając usta. Wierzch uginał się, gdyż gładkie nadzienie owocowe wypływało spod czekolady rozpływając się szybko i racząc lekką soczystością (odebrałam je jako bardziej owocowo-śliskie, niż np. obłędnie soczyste). Nadzienie jogurtowe rozpływało się wolniej i bardziej spójnie z czekoladą, lecz było od niej wyraźnie mniej tłuste (choć wciąż tłustawe w mleczny sposób) i mniej gęsto-zbite.

Wyraziste, pełne mleko i silna słodycz czekolady uderzyły już w chwili robienia kęsa. Czekoladowość rozeszła się po ustach i przez parę chwil skupiała na sobie całą uwagę, po czym dopuściła do głosu nadzienie owocowe.

Słodycz wzrosła, niosąc cukierkowy smak truskawki. Zaraz jednak dołączyły do niej jagody i zrobiło się ogólnie leśnoowocowo. Pojawiła się odrobinka kwasku, dzięki któremu nasiliło się poczucie naturalności (raz i drugi wyłapałam, że podrasowano go cytryną). Lekka soczystość nie przełamała wprawdzie słodyczy, ale pomogła ją uprzyjemnić.

Kwasek chwilami zanikał na rzecz czekoladowej słodyczy, ale w drugiej połowie rozpływania się kęsa znów nabierał pewności siebie. Wyraźnie łączył się z mlekiem; pojawił się smak jogurtu. Był delikatny i przesłodzony, ale nie do pomylenia z czymkolwiek innym.
Smakowało to niczym kupny, przesłodzony jogurt z owocami leśnymi.

Pod koniec słodycz wydała mi się bardzo przesadzona (kwasek nie dał rady jej przełamać) i znów bardziej słodkojogurtowo-cukierkowa. Nasilał się mleczny smak, po czym słodka, choć z zaznaczonym w oddali kakao, czekolada zamykała kompozycję.

Pozostał posmak cukierkowo-cukrowej słodyczy, słodyczy owoców leśnych z jedynie sugestią jogurtu i kwasku oraz mocny posmak smakowicie mlecznej czekolady. Niestety, złożyło się to na przesłodzenie. Nie było nieprzyjemne, ale specjalnie pożądane też nie.

Tabliczka mi smakowała, ale nie tak bardzo-bardzo, jak mogłaby, gdyby odjąć jej lwią część cukru. Nadzienie wyszło adekwatnie, choć właśnie cukrowo. Kwasek nie był nachalny, a naturalny. Całość wyszła nieco zbyt ciężko smakowo jak na ten smak, ale na szczęście konsystencja nie była ciężko-tłusta. Świetny pomysł na czekoladę, wykonanie takie sobie.


ocena: 7/10
kupiłam: ktoś kupił na moją prośbę w Niemczech
cena: 6 zł
kaloryczność: 532 kcal / 100 g
czy znów kupię: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, olej palmowy, miazga kakaowa, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka 2,6%, cukier inwertowany, syrop glukozowo-fruktozowy, odtłuszczone mleko w proszku, laktoza, śmietanka, mleko skondensowane, sok truskawkowy 0,5%, lecytyna sojowa, puree z malin 0,4%, naturalne aromaty, koncentrat soku cytrynowego, koncentrat soku truskawkowego 0,2%, koncentrat soku wiśniowego, jagody 0,1%, koncentrat soku jagodowego 0,1%, pektyna, aromat: wanilina

4 komentarze:

  1. Owoce leśne to dla mnie sprawa trudna, ale oczywiście linii Hello nie mówi się nie (może gdyby zasadzili wariant z imbirem albo chilli... hmm, tak, wtedy bym nie kupiła). Niesamowicie się cieszę, że mam baton, nie zaś tabliczkę. Wiem, że obezwładniająca mlecznoczekoladowość trafi do mojego serducha, a nuta kwasku w kontrolowanej ilości i formie jest jak najbardziej pozytywna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, baton w tym przypadku to bardziej opłacalna opcja. Mi ta tabliczka to była taka już potem... Łe. O ile z jogurtowo-karmelowej 100-gramowej bardzo się cieszyłam, tak tej wystarczyłoby mi mniej.

      Usuń
  2. To niesprawiedliwe, że te czekolady u nich są takie tanie, a u nas po 20 zł za tabliczkę :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak, w promocji za mniej niż 1 euro ponoć idzie kupić.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.