środa, 27 lutego 2019

Organiko 95 % Cacao ciemna z Dominikany

Zdarza mi się, że patrzę na jakąś markę i nie umiem powiedzieć, czy zaliczyć ją do tych mniej znanych "do degustacji" czy takich zwyklejszych, a udających "super czekolady do degustacji". Żeby nie było, potrafią mi i posmakować, i nie podejść z obu tych kategorii. Rozgraniczam je tak sobie raczej tylko po to by... wiedzieć w jaki dzień tygodnia jaką zjeść. Gdy z Sekretów Czekolady mogłam zaopatrzyć się w czekolady Organiko, wybrałam trzy tabliczki bardzo ostrożnie. Potem doczytałam, że to mała hiszpańska czekoladziarnia założona w 2004 roku kupująca produkty od małych producentów, wszystko o odpowiednich standardach... Wyglądało w porządku. Dosłownie też, bo opakowania wydają mi się... malownicze.

Chocolate Organiko 95 % Cacao to ciemna czekolada o zawartości 95 % kakao trinitario z Republiki Dominikany.

Po rozerwaniu folii po całym pomieszczeniu rozniósł się smakowity i intensywny zapach soczystej cytryny i innych cytrusów, tak rześkich, że aż kojarzących się również z trawą cytrynową i chłodzącymi ziołami, czymś roślinnym. Niczym prąd, było to uziemione ziemistymi nutami. Ziemia łączyła się z "orzechową" kokosowością całego, naturalnego orzecha kokosowego i oleju kokosowego. Przy tym doszukałam się odrobiny imbiru z pogranicza rześkiego, a już ostrzejszego.

Przy łamaniu tabliczka trzaskała lekko, nie była twarda jak sugerował jej ciemny, lśniący wygląd. Przy robieniu kęsa wydała mi się dziwnie krucha. W  ustach rozpływała się idealnie gładko i bardzo tłusto. Leniwie i niechętnie zalepiała usta. Wydawała się zrobiona z oleju z pyłkiem (tak drobnym, że gładkim), przez co mimo poczucia otłuszczonych ust, lekko wysuszała.

W smaku najpierw poczułam mocno gorzką ziemistość. Była to ziemia czarna i wilgotna. Jej smak trwał przez moment, przemknął w nim kwasek wiśni, aż nagle...

Po ustach rozeszła się silna słodycz kojarząca się ze słodzikiem. Do poczucia wilgoci dołączył orzeźwiający chłodek. Słodzik zrobił się bardziej lukrecjowy, a poziom słodyczy wzrósł do niewiarygodnego poziomu. Normalnie jak w 60%, a nie 95%.

Gorzkość straciła na znaczeniu, gdy mignął smak cytryny. Kwaśność nieco przełamała słodycz, wpisała się w jej orzeźwienie, a po chwili i gorzkością się zajęła. Słodycz przybrała bardziej rześko-roślinny wydźwięk. Poczułam goryczkowatego grejpfruta jako "czerwonego cytrusa", który swój początek ulokował w wiśni. Jej wspomnienie gdzieś tam się zaznaczało.

Gorzkawość po chwili połączyła się z kwaskiem, podbijając tym samym ziemię, która po tym wszystkim, mniej więcej gdy już połowa kawałka się rozpłynęła, zaczęła wydawać mi się bardziej pieczona, "suchsza". Najpierw mignęło przypalone ciasto ze śmietanką (jakby nutka J.D. Gross Amazonas 60 %), a po chwili zrobiło się bardzo kokosowo w kontekście orzechowo-oleistym. Czułam się, jakbym jadła nieco słodzikową tabliczkę z oleju kokosowego i kakao (jak tabliczki Lifefood). Pojawiła się specyficzna nuta dymu i cierpkość oraz lekka pikanteria. Na myśl przyszły mi też ściągające, zielone jeszcze banany.

W posmaku pozostała kokosowo-ziemista cierpkość, ściągnięcie i poczucie chłodzącej, lukrecjowo-słodzikowej słodyczy - bardzo znaczącej, ale nie jako smak przewodni.

Całość wydała mi się dziwna. Część nut podobała mi się. Połączenie lukrecji i ziemi byłoby boskie, gdyby nie słodzikowość. Odjęłabym tu nieco słodyczy, której obecności w sumie nie rozumiem. Tłustość jest bardziej zrozumiała (czuję, że dużo tłuszczu jest i w tych 95 % kakao), ale słodycz? Kokos też byłby smakowity, gdyby za bardzo nie poszedł w olej. W smak szło się wciągnąć, ale tłustość bardzo mi przeszkadzała od początku do końca.

Jej lepiąco-bagnista struktura i lukrecjowo-ziemisty smak szybko skojarzyły mi się z Michel Cluizel Los Ancones 67 %, która jakby za sprawą słodyczy miała więcej nut (miodowa, wiśniowo-alkoholowa, kawowa). W Cluizelu było coś dziwnego (w internecie pisali o nucie oliwek), a tu przy większej zawartości kakao... ta dziwność chyba wyszła na pierwszy plan. Smak oleju kokosowego i tłustość z pyłkiem były obrzydliwe. To już właśnie poniekąd "setkowa oleistość", ale wymieszana z "bagienkowością", osadzająca się na ustach... i to jakby przy smaku 60% kakao.
Czułam tu jednak też "kokosową orzechowość" i sporo cierpkości. Cierpki i orzechowy był też Pralus Republique Dominicaine 75 %, ale on niósł także cudowny bukiet owoców. Kolejna cecha wspólna to bananowe ściągnięcie.
Aby sprawdzić, czy rzeczywiście jest z nią, jak jest, kawalątek dałam Mamie: konsystencję uznała za w porządku (lubi tłuste bagienkowate czekolady, a tłustość ogólnie jej nie straszna), ale w smaku przeszkadzała jej gorzkość i kwaśność (dla niej nie do przebrnięcia jak w przypadku takich o zawartości więcej niż 50%, bo setkami pluje po paru sekundach)... Właśnie, przeszkadzała i tyle, a nie skłaniała do wyplucia (jak to zazwyczaj bywa przy wyższych zawartościach kakao).


ocena: 6/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 13 zł (za 70 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 525 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, lecytyna sojowa

6 komentarzy:

  1. Konsystencja jak dla mnie ok :D ale lukrecjowo ziemisty smak... Blee. Jeśli Twoja mama uznala za niesmaczną to pewnie miałabym podobnie, bo chyba mam zblizony gust do niej, z tego co czytalam w niektórych Rowach recenzjach (zwłaszcza tych bardziej plebejskich produktow) :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście chyba macie podobny, jak tak na Twojego bloga raz i drugi zajrzałam.
      I... no cóż, jak dla mnie właśnie lukrecjowo-ziemiste nuty to jedne z nielicznych plusów tu.

      Usuń
  2. Dziwna jakaś, poczekam na recenzję jakiejś czystej 70-tki, one są najbardziej reprezentatywne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, nie doczekasz się, bo nie mam / miałam takiej, a tylko z solą i miętą.
      Zgadzam się, że te ok. 70% są najbardziej reprezentatywne. Obecnie doszłam do wniosku że w ogóle te 75% to taka moja zawartość, bo więcej to często a to konsystencja zawodzi, a to tłuszczem zapchane.

      Bardzo dziwna. I to niepozytywnie, podobnie jak i te z dodatkami. Zakładam więc, że także ich 70% nie jest warta uwagi.

      Usuń
  3. Za dużo goryczy, kwasku i ziemi. Do tego lukrecja i słodzik, brr. Za dużo % kakao.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.