poniedziałek, 3 czerwca 2019

Katy Kokosowa biała czekolada z wiórkami kokosowymi

Po Katy Kokosowej mlecznej bałam się białego wariantu. I to wcale nie dlatego, że ostatnio nie umiem myśleć o białych czekoladach z entuzjazmem. Akurat do kokosa biała czekolada mi pasuje (Chateau Weisse Kokos to jedna z moich ulubionych czekolad), same czekolady Katy wydają się zaskakująco dobre jak na swoją półkę... Czego więc się bałam? Wersja mleczna okazała się zlepkiem wiórków, w którym było ich tak dużo, że trudno to było nazwać czekoladą z kokosem. Zupełnie mi to nie odpowiadało, bo co za dużo, to nie zdrowo. Nie wyglądało na to, by tu proporcje były inne, więc zapowiadało się, że znów będzie kokosowy zlepek... Tylko że jeszcze słodszy i jeszcze tłustszy.

Katy Kokosowa Biała to biała czekolada (o zawartości 20 % tłuszczu kakaowego) z wiórkami kokosowymi.

Gdy tylko otworzyłam, trafiłam na wyrównane i wyraziste zestawienie zapachu wiórków kokosowych i zacukrzonej śmietanki.

W dotyku czekolada wydała mi się bardzo tłusta, a przy łamaniu wykazała pozorną miękkość i kruchość za sprawą ogromu wiórków. To właściwie wiórki zlepione czekoladą.
W ustach rozpływało się to w tempie umiarkowanym, opornie z racji dodatku. Czekolada była skora do zmięknięcia na gęstą masę o zaskakująco niskiej (jak na białą czekoladę) tłustości. Cały czas oblepiała dodatek. Ten wyłaniał się powoli, co nadało czekoladzie ulepkowatej zwartości. Mimo wszystko, proszkowości nie szło przeoczyć.
Wiórki okazały się chrzęszcząco- chrupiące, dość twarde, a z czasem bardziej tłusto-soczyste. Niestety, im bliżej końca, tym ta podprażona chrupkość przechodziła w denerwujące memłanie się, bo było ich po prostu o wiele, wiele za dużo.

W smaku czekolada przywitała mnie naturalnie słodziutką śmietanką / mlekiem, do których zaraz dołączyła nieśmiała, kokosowa nutka.

Ta zepchnęła na dalszy plan białoczekoladową maślaność i połączyła się ze słodyczą, która była silna, ale wcale nie jakoś mocno. Wydawała się wypływać z mleczności, choć w pewnej chwili i jakieś sztucznawe zapędy miała. Potem jednak wzrosła. Zafundowała mi wtedy to, jak wyobrażam sobie smak mleka z tubki, mleka skondensowanego. Uroczo nachalnie słodka, wydała mi się też wręcz cukrowo-kokosowa.

Był to bowiem moment, w którym wióry już nieźle się powyłaniały. Ich smak był naturalny i wyraźny. Wchodziły w śmietankowo-mleczny klimat i mieszały się ze słodyczą. Starałam się je trochę rozgryzać obok czekolady. Dzięki nim wszystko miało wydźwięk bardziej "naturalnie orzechowawy", może maślany, a białoczekoladowość... też jakoś odeszła w tło.

Silny był po prostu smak wiórków kokosowych i słodycz, która eliminowała jakieś nuty... bardziej oleiste. Czekolada wydała mi się bardzo głęboko mleczno-śmietankowa, taka skondensowana, ale i naturalnie słodka.

W posmaku pozostała już silna słodycz, wyraźny kokos (bo część wiórków zostało i po czekoladzie), trochę mleka z posmakiem... już właśnie nie wiem, czy mleka w proszku, "mlecznej słonawości" czy jakiejś sztuczności.
Gdy na sam koniec zostało dużo wiórków, trochę sobą przełamały zasłodzenie.

Całość zaskoczyła mnie pozytywnie. Wyraźnie czuć kokosa, a silna słodycz i mleczność nieźle się w jego towarzystwie dogadały. Dzięki ogromnej ilości wiórków, biała czekolada nie męczyła... w sumie wydała mi się zadowalająca jakościowo, taka trochę inna (w sumie ani mleczna, ani śmietankowa - obstawiałabym duży udział serwatki w składzie). Smak na plus, niestety struktura mnie drażniła. To raczej wiórki zlepione czekoladą  niż czekolada z nimi.
Lepsza od mlecznej siostry. Wydaje mi się, że przy takiej formie nie ma szans, by czekolada mleczna nie wydała się zbyt mało czekoladowa. Biała zaś... z natury jest w sumie nieczekoladowa, że do czegoś takiego bardziej pasowała. Osobiście jednak i tak o wiele bardziej kocham Chateau czy Bellarom, bo w nich proporcje były o wiele lepsze (chociaż tamte miały jeszcze płatki kukurydziane, to też nie mogę tak za bardzo ich porównywać). Katy w sumie już struktury czekolady nie miała.
Z tą miałam tak, że po czterech kostkach smakowo z chęcią jadłabym dalej, ale konsystencja była taka najeżono-niemoja, że oddałam Mamie. Jedzenie tego mnie po prostu męczyło. Mama nie jest tak wrażliwa na konsystencję, lubi taki "ogrom czegoś do żucia" (memłania?), więc całą resztę zaraz zjadła, a zachwytom nie było końca ("bo i jako biała czekolada jaka dobra!"). Aż się na mnie zdenerwowała, twierdząc, że powinno być 10, a ja się czepiam.


ocena: 7/10
kupiłam: Kaufland
cena: 1,69 zł (promocja, a normalnie jakieś 2,19)
kaloryczność: 551 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, wiórki kokosowe (18%), tłuszcz kakaowy, słodka serwatka w proszku, mleko w proszku pełne, tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu), aromat

4 komentarze:

  1. Ja ostatnio naprawdę polubiłam białą czekolade. Kiedyś stawialam ją pod gorzką, a teraz ich miejsca się zamieniły. Lubię też chrzęszczące wiórki :) a cena bardzo przyjemna no i dostępność jest w porzadku więc chyba w końcu znalazlam czekolade dla mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Umiarkowany rozpływ, proszek i wiórki w swej najgorszej postaci. O nie, dziękuję za takie atrakcje. Chociaż... wiórki zlepione czekoladą a nie czekolada z wiórkami? Brzmi kusząco, mimo tego jakoś nie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, zdecydowanie z ilością wiórów Katy przesadza. Mimo że biała jakoś i tak spójniejsza od mlecznej.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.