sobota, 25 stycznia 2020

Weinrich Trufle Czekolada mleczna z nadzieniem o smaku kokosowo-rumowym

Nie bez powodu tę tabliczkę zostawiłam na koniec trzech alkoholowych nadziewańców zakupionych w Lidlu. Obstawiałam, że będzie najlepsza i łudziłam się, że posmakuje mi na tyle, że nie oddam Mamie. Nikt na nią więc nie czekał, mogła poleżeć. Kokos i alkohol? Mniam, ale! Pojąć nie mogę, dlaczego jak je łączą, to przeważnie jako pina colada, która do mnie nie przemawia (lubię kokosa z owocami, ale z czymś innym chyba jeszcze bardziej). Wprawdzie taki wariant smakowy uważam za w porządku, jednak kokos z rumem wydaje mi się o wiele atrakcyjniejszy (piracki hue hue).
A i sięgnęłam po nią szybciej, niż się spodziewałam, bo niedługo po niesmacznej Roshen Coconut Nougat, ponieważ to ona mi o niej przypomniała. Narobiła mi ochotę na dobre kokosowe nadzienie - kokosowe za sprawą aromatu. Zdecydowanie wolę naturalnego kokosa, ale do aromatu też nic nie mam (o ile występuje w czymś "z głową").

Weinrich's Finest Chocolate Trufle Czekolada mleczna z nadzieniem o smaku kokosowo-rumowym to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z 40 % nadzieniem kokosowym z rumem.

Po otwarciu uderzył mnie mocny aromat kokosa w wydaniu niemal cukrowo-słodko, na szczęście jednak charakternie... likierowym. Alkohol czuć wyraźnie, lecz mimo że nuta rumu ujawniła się dopiero z czasem, to nie spirytus. Do tego wyraźnie mleczna, choć nie jakaś głęboka, czekolada i mamy kompozycję bardzo apetyczną.

Przy łamaniu tabliczka wydała mi się w miarę konkretna, mimo że krucha. Nadzienie cechowała gęstość, choć od czekolady było minimalnie rzadsze.
Czekolada rozpływała się w gęsty, kremowy, ale proszkowy sposób z wodnistym efektem. Mimo to, całkiem mocno zalepiała.
Nadzienie zlewało się z nią, lecz było bardziej plastyczne i nie tyle wodniste, co mokre. Tłuste jak śmietanka, a więc lekko śliskawe. Rozchodziło się w nieco gumiasty sposób, ale też zalepiając. Skojarzyło mi się z częściowo stopioną czekoladą, a chwilami wydawało się lekko pyliste.

Sama czekolada uderzała cukrem, do którego dopiero po chwili dochodził nieco mleczny wątek i sugestia kakao. Na znaczeniu traciły jednak tak szybko, jak się pojawiały.

Nadzienie przebijało się nutą sztucznawego kokosa, ewidentnie zespojonego z alkoholem. Ten sam w sobie był niemal cukrowy, więc drastycznie wzrastała słodycz. Nadzienie smakowało słodko, ale już po chwili, gdy alkohol zaczął rozgrzewać, ujawniło smak mlecznej czekolady. Zaraz jednak wyszło, że niestety, tak jak wierzch to czekolada mleczna głównie z cukru z nutą polewowego kakao. Na myśl przyszedł mi kokosowo-mlecznoczekoladowy likier.

Cukier gonił cukier, razem z alkoholem drapał, a kokos beztrosko rozbrzmiewał jako słodki likier / aromat. Lekką goryczkę początkowo przypisałam aromatowi, lecz jakoś w połowie uderzył rum. Podkreślił odrobinkę cierpkości kakao, po czym ulotnił się. Przesadzona słodycz jednak pozostała. Na miejsce rumu weszła nienapastliwa, ale też nie przyjemna sztuczność. Trzymała się kokosa i słodyczy. Bliżej końca znów wyraźnie czułam jakby likier kokosowy, a mimo powalającej cukrowości, wreszcie wyłoniła się także mleczność.

W posmaku pozostał cukrowy likier kokosowy, słodki kokos z aromatu, sztucznawość ogólna i poczucie kakałkowo-mleczne (nie mlecznej czekolady). Wszystko to przełożyło się na przecukrzenie nie do przebrnięcia po dwóch kostkach.

O ile przy pierwszej kostce uznałam, iż choćbym miała umrzeć z przesłodzenia, tę czekoladę zjem (a nie oddam Mamie), tak przy drugiej ilość cukru i jednak sztucznawość mnie zmogły. Szkoda, naprawdę szkoda, bo to czekolada genialna... tylko że zepsuta cukrem (i syropem glukozowym? mam wrażenie, że to jego motyw "słodka sztuczność" mi tam pobrzmiewała). Ocenę naciągam, by wyróżnić ją na tle serii, ponieważ gdyby nie tyle cukru, mogłaby mieć i 10.


ocena: 8/10
kupiłam: Lidl (Mama kupiła)
cena: 3,49 zł (Mama zapłaciła)
kaloryczność: 496 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: czekolada mleczna (cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, bezwodny tłuszcz mleczny, serwatka, miazga z orzechów laskowych, lecytyna sojowa, ekstrakt z laski wanilii), 40 % nadzienie (cukier, czekolada mleczna: cukier, miazga kakaowa, mleko w proszku pełne, tłuszcz kakaowy, serwatka) 12 % rum o smaku kokosowym 60%vol, bezwodny tłuszcz mleczny, syrop glukozowy, kakao w proszku, aromat kokosowy, substancja utrzymująca wilgoć: inwertaza

10 komentarzy:

  1. Faktycznie jak już coś jest z kokosem to często ma smak Pina colady, ale dla mnie to minus - polaczenie kokosa i ananasa wywołuje u mnie mdłości :D za to z rumem z chęcią bym spróbowała! Też mi się skojarzyło z piratami (z Karaibów :D) ^^ szkoda, że tak przedobrzyli z cukrem i dali sam aromat kokosowy, ale skoro nawet mimo to dostała aż 8 od Ciebie to znaczy że musi być warta spróbowania ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam to połączenie nie odpycha, ale też nie jestem jego fanką.

      Usuń
  2. Ja też zostawiłabym taką czekoladę na koniec. Zapach i spójnie gęsta konsystencja warstw? Obłęd. Tu jednak pytanko: czy wodnisty efekt to wodniste wykończenie bez bagienka? Plebejski cukier na tony, alkohol i kokos na tle mlecznej czekolady. Mmm. Jak dawno kupiłaś tabliczkę? Chciałabym ją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było bagienko, które pod koniec zmieniało się w zawiesinę z wodą i znikało.

      Dawno, zjadłam latem w ogóle. Jednak one chyba weszły do stałej oferty, bo wciąż je w Lidlu widuję.

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Kocham komentarze, które odmieniają moje życie.

      Usuń
    2. Lokowanie produktu. Komuś płacą za zostawianie na blogach adresu strony. To się nazywa marketing szeptany, tyle że robiony chujowo, bo reklamowanie puzzli na blogu o ciemnych czekoladach to żenada.

      Co do Twojej odpowiedzi na moje pytanie - dasz mi znać, jak będzie w Lidlu? Albo napisz, gdzie mam jej szukać. Nigdy nie widziałam, a naprawdę ją chcę.

      Usuń
    3. Wiem, że to marketing, w dodatku mistrz. xD

      U mnie zawsze jest...

      Usuń
  4. Patrząc na oferty słodkich produktów z Lidla, jestem zadowolony, że pobudują ten dyskont u nas w mieście... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo słodyczy w Lidlu rzeczywiście jest wartych uwagi, ale większość cechuje taka ilość cukru, że strach się bać, więc wybieraj ostrożnie, jak już wybudują!

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.