czwartek, 21 stycznia 2016

Zotter Pink Coconut and Fish Marshmallow biała kokosowo-malinowa z kremem i wiórkami kokosowymi oraz galaretką z pstrąga z jagodami, cebulą, koprem włoskim, pieprzem, chili, liściem laurowym i miętą

Przeglądając mojego bloga łatwo jest dojść do wniosku, że lubię niekonwencjonalne czekolady. Nie raz już próbowałam czekolad z mięsem i... ze zdziwieniem (ale nie aż tak dużym), odkryłam, że bardzo mi to połączenie pasuje. Łosoś z Alaski w czekoladzie też zrobił na mnie niemałe wrażenie, więc teraz już naprawdę coraz trudniej znaleźć dodatek, który wywołałby u mnie jakiś szok. Zainteresowanie - owszem, ale nie wiem, czego by trzeba było, żeby mnie zszokować. 
Tak też, od wymyślnych dodatków, jeszcze bardziej zaciekawiła mnie ciekawa forma tej czekolady, o którą naprawdę umiejętnie opisała Basia na swoim blogu Sex, Coffee & Chocolate.


Zotter Pink Coconut and Fish Marshmallow to czekolada kokosowo-malinowa z kokosowo-malinowym kremem i wiórkami kokosowymi oraz galaretką z pstrąga z małą ilością ciekawych dodatków takich jak: jagody, cebula, koper włoski, mięta, pieprz, chili, liść laurowy. 
Jesteście na to gotowi? 

Szybko rozchyliłam złoty papierek i moim oczom ukazała się czekolada, która wydała mi się dziwnie twarda, jak na białą tabliczkę. Nazwanie jej "białą" jest jednak małym minięciem się z prawdą, bo, jak widzicie na zdjęciach, ma ona bardziej beżowo-"pudroworóżowawy" kolor. 
Zapach jest przede wszystkim kokosowy, można w nim wyróżnić nawet np. mleko kokosowe, ale także typowy dla białej czekolady, czyli maślano-słodki, taki lekko waniliowy. Malinę czułam dopiero, jak się porządnie skupiłam i prawie dotykałam czekolady nosem.

Przy przełamywaniu czekolady poczułam, że zaczyna się lekko nadtapiać w palcach, a środek (galaretka) jest... dość ciężka do rozdzielenia: rozciąga się, ale w końcu ulega i się urywa. 
Środek ma "beżowawy" kolor o naprawdę lekkim, niewyraźnym różowym zabarwieniu. Nie jest to tak różnobarwne, jak na stronie Zottera, ale kojarzy mi się z... filetem z wędzonej ryby. 

Przy pierwszym kęsie poczułam bardzo silną słodycz czekolady o kokosowo-mlecznych nutach. Zaczęła się bardzo szybko rozpuszczać za sprawą tłustości, która jednak nie była zbyt ciężka, co często się zdarza w białych czekoladach. Ta była bardziej mleczna i taka kokosowa; powiedziałabym, że nieco rzadka. Po pewnym czasie pojawiał się i lekko owocowy kwasek malin oraz jagód.

Przejście od czekolady do kremu było tak spójne, że można by je przeoczyć. W pewnym momencie zrobiło się po prostu bardziej malinowo, wydaje mi się, że słodycz jeszcze bardziej się nasiliła, a tłustość już w ogóle przybrała na sile. Konsystencja była dość kremowa, ale nie całkiem gładka, bo tu już zaczęły pojawiać się soczyste wiórki z nieco twardawą konsystencją. Przy nich nasilił się kokosowy smak.

W pewnym momencie maliny stały się jakby mdłe i wymuszone, co skojarzyło mi się z Lindt'em Pink Explosion, co jednak miłym skojarzeniem nie było. Tutaj pojawiła się nowa nuta... jakby jakiś przypraw, taka nieco ostrzejsza... czego jednak nie byłam w stanie bliżej określić ze względu na słodycz, która tu już prawie wszystko zdominowała. Doszło do tego, że przy jednej trzeciej tej czekolady, było mi za słodko, ale... zjadłam ją do końca - już wyjaśniam dlaczego.

Te wiórki skojarzyły mi się z takimi twardszymi kawałkami rybiego mięsa w momencie gdy mój język natrafił na coś twardego i gumowatego... kojarzącego się z obślizgłym kawałkiem tłuszczu, który znajduje się przy rybich ościach.
Tu nasilił się "obcy" smak przypraw. Pokusiłabym się o wyróżnienie cebuli, chili albo kopru włoskiego, a wtedy... w ustach została tylko ta galaretka, słodycz zelżała, mimo że pozostała taka kojarząca się z piankami i... taki akcent lekko rybny dał się we znaki. Nie wiem, czy potrafiłabym stwierdzić, że to smak ryby (to samo tyczy się tych konkretnych przypraw), gdybym nie wiedziała, co jem.

Galaretka jest pełna małych kropek, które na pierwszy rzut oka mogłyby być wzięta za wanilię - nic bardziej mylnego. Spróbowana osobno ma o wiele intensywniejszy smak; mimo wciąż silnej słodyczy i motywu pianki czuć tu przyprawy i nutę... rybną.

Wtedy całość zaczyna grać: wierzchnia warstwa to względnie chude rybie mięso, przejście do kremu - mięso nieco tłustsze, a reszta tak, jak pisałam wcześniej. Nie ma tu jasno wyczuwalnego smaku ryby, ale jest zagranie na skojarzeniach i... oczywiście subtelny posmak.

Całości postanowiłam nie oceniać, bo... nie pasowała mi ta mdła nuta malinowa, nadmierna słodycz w ogóle trochę mnie zmęczyła, ale... ta czekolada dostarczyła mi niewyobrażalnie dużo zabawy, uśmiechu i humoru na cały dzień.
To nie czekolada: to granie na skojarzeniach i zabawa.


ocena: -
kupiłam: zamówiłam u dystrybutora
cena: 16 zł
kaloryczność: 466 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: surowy cukier trzcinowy, masło kakaowe, syrop fruktozowo-glukozowy, wiórki kokosowe (8%), proszek ryżowy (ryż, woda, olej słonecznikowy, sól), pstrąg (4%), śmietanka z pełnego mleka w proszku, mleko, koncentrat ananasowy, proszek kokosowy (mleko kokosowe, maltodektryna), mleko kokosowe (2%), odtłuszczone mleko w proszku, suszone maliny (1%), cebula, słodka serwatka w proszku, koncentrat cytrynowy, żelatyna, suszone jagody, pełny cukier trzcinowy, lecytyna sojowa, wanilia, sól, proszek cytrynowy (cytryna, skrobia kukurydziana) lecytyna słonecznikowa, koper włoski, mięta, pieprz, cynamon, chili Bird's eye, liść laurowy

29 komentarzy:

  1. Śmieszna, ale bardzo ciekawa! Chyba chcialabym pograc w takie skojarzenia xd Ale rzeczywiscie-to jako tako nie jest czekolada. W sumie, posiliłabym sie o cos takiego jak,, jelly beans,, xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko takie ekskluzywniejsze i mimo wszystko smaczniejsze. :P

      Usuń
  2. charlottemadness21 stycznia 2016 06:03

    Nie jest to czekolada, którą bym chciała zaraz, już spróbować, chociaż to Zotter."Środek" czekolady mnie jakoś odrzuca i inne jej rybie parametry, chociaż to nie oznacza,ze nie "trawię" ryb.Lubie je ale w tej czekoladzie jakoś nasuwa mi się jakiś "pierwiastek obrzydliwości"..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, coś takiego rzeczywiście w niej jest, ale myślę, że gdyby była mniej słodka, lepiej by to wypadło.

      Usuń
  3. Nareszcie jest ona u Ciebie! Wiesz, lubię jak się linkujemy w swoich recenzjach. Nie chodzi tu bynajmniej o reklamę, ale w zestawieniu z opinią innych własne przemyślenia na temat czekolady wydają mi się pełniejsze. Dlatego też w swoich postach linkuję nie tylko Ciebie, ale i inne osoby, które wcześniej niż ja jadły daną tabliczkę.

    Super, że podłapałaś również zabawowy charakter tej czekolady :D. Dla niektórych specyfika zmiennych konsystencji i niejednoznacznych skojarzeń może być zbyt przytłaczająca, obrzydzająca wręcz - my się wspaniale bawiłyśmy, hehe :D Jeden z najciekawszych pomysłów Zottera! W sumie w czekoladzie z krwią też wystąpiła taka gra konsystencji i przypraw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Uwielbiam to podrzucanie linków! Tyle nowych perspektyw się wtedy pojawia i... nie trzeba się rozpisywać, można się jedynie odnieść, albo uzupełnić. :D

      Rzeczywiście, ale w tej to było bardziej perfidne.

      Usuń
  4. Takiego połączenia jeszcze nie widziałam, ale z pewnością warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawde lubie testowac nowe rzeczy, nie przerazaja mnie dziwactwa, ale taka czekolada wydaje mi sie czyms paskudnym:) raczej nie wpadlabym na pomysl produkowania jej, aczkolwiek sprobowalabym, gdybym miala ku temu okazje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie nie wiem, czy bym wpadła na taki pomysł... w sumie jakbym miała doświadczenie i możliwości Zottera, to kto wie?

      Usuń
  6. Połączenie szokujące jak na czekoladę,ale warte spróbowania :)dla odważnych oczywiście bo konserwatywni wielbiciele czekolady raczej będa na nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konserwatywni bądź co bądź coś z konserwami wspólnego mają... A od konserwy do ryby już dość blisko!
      Ale błysnęłam sucharem. :>

      Usuń
    2. ale mnie rozbawiłaś tym sucharem:)

      Usuń
    3. Hah, to jestem z siebie dumna. :D

      Usuń
  7. Ja odpadam z takiej zabawy ;) Rybi posmak skutecznie zniechęca mnie od 90% produktów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie widziałam takiej czekolady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwi mnie to, w końcu to dość niecodzienne połączenie.

      Usuń
  9. A gdybyś jednak musiała wystawić ocenę, to byłaby to...?

    Nawet nie musiałam klikać w link do bloga Basi i sprawdzać, co tam napisała, bo czuję to z całego serca: FUUJ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dałabym 7, obniżając głównie za słodycz i małą wyrazistość smaków.

      Usuń
  10. Niesamowicie rajcuje mnie ta czekolada i to ciekawe bo nie ze względu na smak, ale samą tą konwencję, zastanawiam się czy gra w skojarzenia by mi się spodobała czy raczej mnie obrzydziła.. Niee, ja dziwna jestem, na pewno bawiłabym się świetnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dziwne, ale przy niej smak zupełnie zaczyna tracić na znaczeniu. :P

      Usuń
  11. Czyli bardziej działa na zmysły :P Ona chyba po prostu musi budzić tą ekscytację kiedy bierze się kęs i czeka się na ten pierwszy rybny pierwiastek :P Jednak nadal nie chciałybyśmy jej kupić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, takie oczekiwanie, kiedy się coś zacznie dziwnego. :D

      Usuń
  12. jesteś odważna tak jak Nasia szacun... podoba mi się to bo igrasz z losem... ale wiesz co... i u mnie ciekawość nierze górę i nawet bym się nie skupiała opisie tylko spróbowałabym jej z czystej ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawość to pierwszy stopień do... rybnych czekolad. :D

      Usuń
    2. mwahahaha ta wersja znacznie bardziej mi się podoba :D

      Usuń
  13. Powiem jedno - ta czekolada jest przerażająca :D Nigdy bym jej nie ruszyła, nawet jak bym jadła mięso :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Również podziwiam odwagę ;) Nie zdecydowałabym się na zakup tej czekolady, no i generalnie wolę czekolady bez dodatków.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.