czwartek, 18 lutego 2016

Domori Cacao Criollo 70 % Guasare ciemna z Wenezueli

Na rzecz rzeczy z krótszą datą ważności, zrobiłam sobie przerwę od Domori. Przyszło mi to z pewnym trudem, ale pomyślałam, że skoro i tak nie mogę znaleźć dnia spokoju, bez ogromu spraw, to mogę te czekolady zostawić sobie na czas, kiedy to moje myśli nie będą zajęte przez nic innego.
W końcu nadszedł taki jeden dzień, w którym mogłam sobie na lepszą tabliczkę pozwolić. Jak zwykle miałam problem: którą wybrać?
Postawiłam na coś wyjątkowo ciekawego; mianowicie na archetyp kakao criollo, nazwany "matką wszystkich criollo", rosnący nieopodal rzeki Guasare. Od razu w mojej głowie powstał obraz czegoś pierwotnego, nie przerabianego... Czyżby ta degustacja miała być małą historią rodzinną criollo?

Domori Cacao Criollo 70 % Guasare to czekolada zawierająca 70 % kakao criollo z wenezuelskiej plantacji Hacienda San Jose i cukier trzcinowy. Tak, jej skład to jedynie dwa składniki. Już wiedziałam, że będzie dobrze.

Piękny kartonik z delikatnym i uroczym rysunkiem szybko został przeze mnie otwarty. Tradycyjnie rozerwałam złoto-bordowy papierek i poczułam bardzo silny zapach. Drzewa z suchą, miejscami odstającą wręcz, korą, nieopodal nich polana pełna kwiatów z ich lekko drażniącym pyłkiem - to właśnie wyrysowało się na idealnie kakaowej bazie o obliczu nieco surowym, a już na pewno gorzkim. To właśnie na gorzkość wskazywał mi zapach bardzo ciemnej tabliczki o przebłyskach mahoniu i czerni. Słodkie nuty zdecydowanie trzymały się z dala, ale było w nich coś... ja wiem? Miodowego? Jakby kajmakowego.

Przełamałam cienką i lśniącą taflę. Głośny trzask, pierwszy kęs.
Pierwsze, co mi przyszło do głowy to: delikatna w swej surowości.

Oto kawałek zaczął się rozpuszczać w idealnie kremowy sposób, typowy dla Domori. Czekolada wydała mi się tłustawa, trochę jak sernik z nieco "przedobrzoną" ilością masła, co w serniku uznałabym za wadę, a w czekoladzie... zrobiło się przyjemnie: tłusto, później trochę bardziej zalepiająco i bagniście.

W momencie rozpoczęcia rozpuszczania się, doszedł mnie niemal siarczysty kwasek, który w ciągu kolejnych sekund poszedł w owocową stronę. Czarne porzeczki i maliny? To pierwsze rozpłynęło się na rzecz drugiego.

Już w momencie wychwycenia "siarkowości" czułam słodycz - była jednak na drugim planie i wydała się... niejednoznaczna. Coś się w niej kryło. Jakby nuta ogniska, drzewa... W końcu pojawiła się minimalna goryczka - również przy słodyczy właśnie. Skojarzyła mi się z miodem lipowym, który ma nieco goryczkowaty smak.

Były tu więc dwie nuty: ta miodowo-drzewna i owocowa, dwie rozwijające się jednocześnie. Nadawało to pewnej harmonii.
Przy kwasku pojawiło się lekkie ściąganie, co skojarzyło mi się z aronią, a jak tylko pomyślałam o jej ciemnych owocach, to i przybył smak jagód, przy których kwasek kompletnie zniknął na rzecz owocowej słodyczy. Kiedy zeszła się ona z tą bardziej drzewno-miodową, poczułam, jakbym próbowała czegoś lekko korzennego: rozgrzewającego.
Tu przyszły skojarzenia ze śmietanką i słodkim maślanym karmelem i... po prostu czekoladą.
Spiorunowało mnie skojarzenie z czekoladowym cappuccino (którego w sumie nigdy nie piłam). Ta tabliczka wydała mi się... ciepła.

Na koniec znów pojawiło się lekkie ściągnięcie, szczypta goryczki i długi finisz, w którym pozostał już tylko ten lekki i przyjemny efelt.

Jak podsumować całość? Jako skąpo gorzką, bardziej słodką, ale nie całkiem słodką. Nuty drzew, miodu i owoców z kategorii "jagodowej". Mimo, że samej gorzkości zbyt wiele tu nie uświadczyłam, to jest to raczej wytrawna czekolada, chociaż przystępna dla każdego.
"Cud, miód i maliny" - to powiedzonko pasuje tu, jak nigdzie indziej. :D
Chcąc porównać ją do Ocumare 77, mogę powiedzieć tylko tyle, że mimo że nuty brzmią podobnie, Guasare ma to "coś", a pewne (z pozoru może nic nie znaczące) szczegóły bardzo je różnią.


ocena: 9/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 15,73 zł (za 25 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: 554 kcal / 100 g
czy kupię znów: kiedyś chciałabym

Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy

21 komentarzy:

  1. Zaciekawily mnie nuty aroniowe, drzewne ,karmelowe i sernikowe, ale miod juz nie, bo mam uczulenie xd Ale chyba najbardziej podoba mi sie opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam uczulenie, tutaj to tylko nutka smakowa w końcu. :P
      Kocham opakowania Domori!

      Usuń
  2. charlottemadness18 lutego 2016 06:54

    Pragnę tej czekolady! @_@ istna chwila odstresowania z nią!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rysunek piekny:) a czekolada urzekająca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piję właśnie kawę z mlekiem sojowym waniliowym, które okazało się bardzo słodkie (chociaż może to ja po prostu pijąc dzień w dzień czarną siekierę nie przywykłam do słodkiej kawy i stąd moje odczucie) więc czytając tą recenzję aż mam ochotę polizać monitor, aby się trochę ,,odcukrzyć" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ble, spróbowałam kiedyś u kogoś sojowego mleka waniliowego od Sante i odebrałam to jak wodę z cukrem. :P

      Usuń
  5. Kolejny bogaty opis, niemal poczułam smak tej czekolady przez monitor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dla mnie chyba najlepszy komplement, jaki tu przeczytać mogłam. :)

      Usuń
  6. Fajnie opisujesz te wszystkie smaki, ja jakos nie potrafię tak jednoznacznie kojarzyć ani nazywać tego co wyczuwam w czekoladzie. Ta Domori przez niektórych uważana jest za lepszą od Domori Porcelana, chclt.net ocenił ją najwyżej ze wszystkich ciemnych czekolad, ale ze względu na charakterystyczną dla Domori wytrawność, pewnie nie dla wszystkich bedzie łatwa w odbiorze. Kiedyś na pewno jej spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi bardziej odpowiadały nuty Porcelany, chociaż te czekolady jak dla mnie są nie do porównania. ;)
      Nazywanie smaków chyba w dużej mierze zależy od wyobraźni i od tego, że mi praktycznie wszystko kojarzy się ze wszystkim. ;) Wyłapywanie poszczególnych nut chyba przychodzi z czasem. Pamiętam, jak zaczynałam z Amedei Porcelaną - jej opis jest znacznie uboższy od tych, które piszę teraz.

      Usuń
  7. Zaśliniłam się, a żołądek pełny po kolacji, dzięki :P Aż boję się sprawdzać, ile kosztują te czekolady bez zniżki, ta cena jest dla mnie delikatnie poza granicami możliwości c': Zresztą, póki nie nabiorę doświadczenia nie będę się za takie tabliczki chwytać. Mam czas :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja trochę źle zrobiłam i zostałam z kilkoma gorszymi czekoladami już po spróbowaniu tych cudeniek... Dobrze robisz, przynajmniej możesz cieszyć się jeszcze z tych tańszych tabliczek. :P

      Usuń
  8. Masa kakaowa i cukier trzcinowy, czy czegoś chcieć więcej? :D No chyba nie, doskonałość w całej okazałości :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra. Najpierw sięgać po tabliczki criollo czy mleczne? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem... ja sięgnęłam najpierw po criollo. :P

      Usuń
    2. Przede mną rozplanowywanie kolejnych degustacji i jestem w kropce. Chyba mam za dużo czekolad :P

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.