wtorek, 24 maja 2016

Domori D-Fusion Javagrey Milk Chocolate mleczna 45 % z Jawy z mlekiem tyrolskich krów

Po paru czekoladach mlecznych z solą, jakie pojawiły się na moim blogu, przyszedł czas na zgrabne przejście do czystych mlecznych. Jako, że to właśnie akurat te dwie Domori chciałabym do siebie troszeczkę porównać, myślę, że w tej roli doskonale się sprawdzą. Po Domori Lattesal, zdecydowałam się na drugą mleczną tabliczkę tej marki, gdzie zamiast wyjątkowo konkretnego dodatku ujawniono, jakie mleko zostało użyte do produkcji. Jest to mleko szarych krów z Tyrolu (regionu Austrii).
Nie wiem, ile sensu będzie miało moje porównanie z racji innego pochodzenia kakao, ale cóż... trzeba sprawdzić.

Domori D-Fusion Javagrey Milk Chocolate to mleczna czekolada, o zawartości 45 % składników kakaowych pochodzących ze wschodniej Jawy, z mlekiem szarych tyrolskich krów.

Po otwarciu sreberka i zbliżeniu jasnej, rudawej tabliczki do nosa, poczułam łagodny zapach mleka, przy którym delikatnie zarysowała się sugestia kakao i toffi. Przez moment wydawało mi się, że czuję tu i pewną kwiatową nutkę konwalii.

Trzymana w rękach czekolada wydawała mi się bardzo tłusto-miękka (trochę jak niektóre białe przypominające taflę masła), więc przy łamaniu jej na kostki ze zdziwieniem odebrałam chrupnięcie bądź co bądź twardawej tabliczki. 

W chwili pierwszego kęsa zaskoczyła mnie "niesłodkość" czekolady. W aż takim stopniu naprawdę bardzo rzadko spotykana w mlecznych. W tym miejscu natomiast pojawił się ogrom tłustego, świeżego mleka. 
Czekolada zaczęła się rozpuszczać bez problemu, powoli. Nie była jednak gładka jak ciemne Domori, a bardziej proszkowo-szorstka (ale tylko trochę), szorstko-mazista.

Kawałek czekolady uwolnił odrobinkę goryczki kakao, w której "coś" się kryło. To "coś" zostało bardzo szybko zalane naturalną i 100 %-owo mleczną słodyczą. W tej z kolei jakby kryła się słonawość, ale nie słony smak soli, a taka naturalna nutka wzbogacona jeszcze o bliżej nieokreślony motyw. 
Przy tym ponownie pojawiły się kwiaty, ale w wydaniu cięższym. Podsuszone, "poddymione"... Może to po prostu akcent dymu?
Kwiaty wydawały się wyłaniać z mlecznej słodyczy, która wraz z tym, jak maziście rozpuszczał się kawałek, przybrała wyraz mlecznego toffi. Ten posmak pewnie wziął się z cukru trzcinowego.

Pod koniec akcent kakao złączył się zarówno z toffi, jak i z dużą ilością mleka, a "dymne kwiaty" wydały mi się mieszanką jakiś przypraw, zalanych mlekiem. 

Podobała mi się tu silna mleczność, która była bardzo jednoznaczna (a nie płaska jak w np. mlecznej Valrhonie Jivara), a także słodycz, która była, ale... jakby zarazem jej nie było, a przynajmniej nie wprost. Jakby robiła uniki. To, co mnie trochę męczyło, to straszliwie delikatne nutki pochodzące od kakao, którego było za mało, by jakoś szczegółowiej je opisać. Zostały zalane mlekiem i toffi, co przełożyło się na smaczną, ale bardzo łagodną i nie taką niezwykłą kompozycję.
Chyba sól Guerande rzeczywiście mocno podkreśla smaki, bo Domori Lattesal jest o wiele wyrazistsza.


ocena: 8/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 11,90 zł (zniżka) za 25 g
kaloryczność: 602 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku (20%), miazga kakaowa, lecytyna sojowa

8 komentarzy:

  1. Mleko z tyrolskich krów? :) Sama nazwa zachęca XD Chiapabym sprobowac jakiejś Domori...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie większość czekolad na świecie rzekomo jest zrobiona z tego mleka. :P Tak coś czytałam, ale rzeczywiście brzmi świetnie.

      Usuń
  2. charlottemadness24 maja 2016 06:36

    Jak widać nie obyło się bez wad (takie małe drobnostki):> ale.. i tak z chęcią bym jej spróbowała :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie intensywne mleczne czekolady lubię,ale ciut mniej niż gorzkie:) . Wczoraj jadłam Galaxy karmel z solą bardzo smaczna czekolada :) . Jadłaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając twój opis stwierdziłam, że właśnie tego oczekiwałam po słynnej Valrhonie. Mleczności, nieoczywistej słodyczy i nutki "tego czegoś" co by odróżniało ją od innych mlecznych czekolad. Kurcze, chce.

    OdpowiedzUsuń
  5. O rety, jak ja kocham mleko. Zaraz śniadanko i płatki z nim. Czekoladę też bym przygarnęła, wreszcie coś względnie dla mnie. Nastał dzień litości dla Olgi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna, choć trochę szkoda, że słabo z kakaowością. Ostatnio tak mnie zaskoczyła Domori Gianduja, niby ciemna, ale strasznie słodka, taki słodziutki krem orzechowy. Ale i tak nic nie pobije Domori z owczego mleka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Milkowa fioletowa krowa jedynie może przeczytać taką recenzję i wyciągnąć wnioski aby udoskonalać swoje wyroby :D

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.