wtorek, 9 sierpnia 2016

miód kremowany rzepakowy (Bartnik Mazurski)

Dzisiejszy wpis na pewno wielu z Was zaskoczy. Ja też nigdy nie myślałam, że będę pisać coś takiego. Czym jest to spowodowane? Moje "źródełko", z którego zawsze kupowałam naturalny miód wyschło (wiadomo, starsi ludzi, a jednak roboty dużo, "wschodnia ściana płaczu" gdzie nic się nie opłaca), a miód czasem bardzo lubię. Zwłaszcza te ciemne i charakterne, jednak raz na jakiś czas nachodzi mnie ochota na coś zupełnie innego.
I nie jest to "zjadła bym coś dobrego", jak u większości ludzi, a np. (naprawdę ostatnio tak miałam i tym motywowany jest ten wpis): "zjadłabym kromkę pumpernikla z kremowym miodem rzepakowym".
Przyszło mi też do głowy, że wiele osób nie lubi miodu... a może po prostu nie wie, że jest taki miód, który by im smakował? Jest w końcu taki wybór! Tylko od czego zacząć? Postanowiłam przy okazji opisać parę miodów - może komuś się przyda, a może i ja odkryję jakiś ciekawy.

Miód kremowany rzepakowy (nektarowo-rzepakowy) - mój pochodzi akurat z Bartnika Mazurskiego i jest dostępny na pewno w woj. podlaskim, na Mazurach w sklepach i działach z lokalnymi produktami.
Warto stawiać na pewne gospodarstwa pasieczne, bo na smak miodu przekłada się nieskończona ilość czynników, ale mimo wszystko myślę, że większość miodów kremowanych rzepakowych będzie smakować tak, jak ten.

Po odkręceniu słoika i wstępnym sprawdzeniu konsystencji łyżeczką już wiedziałam, że jest nieco skrystalizowany. To proces naturalny, cecha naturalnego, prawdziwego miodu.
Swoją drogą, właśnie rzepakowy krystalizuje się najszybciej.

Ruszając słoikiem, powodowałam, że gęsty miód leniwie się... przesuwał? Bo na pewno się nie przelewał.
To wszystko w akompaniamencie lekkiego, słodkiego zapachu pola z pikantnym i nieco ziołowych charakterkiem, który leciutko drapał w nosie.

Nabrałam łyżeczkę i najpierw rozlałam na kromce, potem troszeczkę na talerzyku. Słodki krem powoli się rozlewał, tworząc stożki, czyli tak, jak najprawdziwszy miód powinien. Ten jest kremowany, więc naprawdę wygodnie rozsmarowuje się go na chlebie i nie obkleja wszystkiego wokół.

Konsystencję opisałabym jako kremową i gładką, a równocześnie rzadką i szybko rozchodzącą się w ustach.
Wreszcie przejdźmy do smaku samego miodu. Po ustach rozeszła się przede wszystkim silna słodycz,  (przez pierwszą sekundę czułam jakby delikatny lukier), która po chwili przybrała wydźwięk nieco mdły, niemulący, a wręcz nieco orzeźwiający. Można go porównać trochę do melasy.
W ustach pojawiło się wrażenie lekkiego pieczenia, co przyniosło na myśl przyprawy. Mignęła mi tu subtelna swoista ziołowość.

W gardle zaczęło trochę drapać, ale nie od za silnej słodycz. Ta wydawała się ustępować coraz bardziej z każdą chwilką, zwalniając pole do popisu innym smakom. To zdecydowanie zboże, złote pole latem i kwiaty. Te delikatne, polne, słodkawe. Pikanteria przypraw (teraz jeszcze pewniejsza) cały czas drapała raz po raz ukazując także troszeczkę goryczki.

Te wszystkie smaki malowały się na złożonym tle mdłej (ale nie w negatywnym tego słowa znaczeniu) słodyczy. Właśnie dzięki temu, że była taka "melasowo-mdła", można było wyraźnie poczuć kwiecistą goryczkowatość i tym, co nazwałabym "posmakiem pola" rzepaku.

Całość jest dość wyrazista, specyficzna i naprawdę charakterystyczna, ale smak wciąż jest łagodny, jednak mocno podkreślony przez zdecydowany, boski zapach.

Ten miód świetnie pasuje do mocnego, wręcz jakby przypalonego, w smaku pumpernikla, który nasila te polno-ziołowe nuty. Z żytnim razowcem też jest przepysznie. Miodowo-kremowe piwo "zrób to sama" (dodać łychę do kufla) też nieźle smakuje, ale jak na coś takiego, konkretnie ten miód jest nieco za "melasowy", chociaż konsystencja świetna.
Innych sposobów na ten miód nie próbowałam, bo... te mi wystarczą. ;)


ocena nut smakowych i konsystencji: 9/10
kaloryczność: ok. 368 kcal / 100 g
czy znów kupię: mogłabym

24 komentarze:

  1. Dzisiaj nawet nie czytałam-wystarczy ze miód i już nie dla mnie ;p (uczulenie XD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W pełni rozumiem i... współczuję uczulenia. :P

      Usuń
  2. charlottemadness9 sierpnia 2016 06:45

    Miodu już dawno nie jadłam.Owsianki/jaglanki od jakiegoś czasu zaczęłam słodzić syropem klonowym albo daktylowym.Gospodarz też jakiś rok temu zmarł i stąd ta przyczyna zmiany "słodzików".Miód kupowałam gryczany.Jest ostry,lekko piekący.Pyszny! Sklepowe się z nim nie równały i nie ma co ich porównywać.Tęsknię za tamtym smakiem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gryczany to jeden z moich faworytów. ;)

      A jaglanek i owsianek nie wyobrażam sobie słodzić czymkolwiek. :P

      Usuń
    2. charlottemadness9 sierpnia 2016 13:33

      Dobre słodzidło to podstawa jaglanek i owsianek.Nie wiem jak niektórzy mogą słodzić słodzikami typu stewia itp. Nie przeszłoby mi to przez gardło.

      Usuń
    3. Nie! :> Żadna podstawa, haha, ja bardzo nie lubię owsianek i jaglanek słodzonych. Owsianka to u mnie przeważnie płatki + mleko (no, karob to tylko w połączeniu z wiśniami), a jaglanek... też nie słodzę, ale jem z owocami i to jedyne słodzidło.
      Co do słodzików... nie rozumiem, jak cokolwiek tym można słodzić, chociaż... nie rozumiem słodzenia ogółem. :>

      Usuń
    4. charlottemadness9 sierpnia 2016 20:21

      Ja dodaję łyżeczkę do "smaczku" :> i..łyżeczkę oleju kokosowego,co nadaje jej lekkiej "maślaności"

      Usuń
    5. O nie, ja "maślaności" w owsiance to już w ogóle bym nie zniosła. ;> Ale olej kokosowy czasem używam. Tak mi się przypomniało: próbowałaś kawy z nim? Jak usłyszałam, że ludzie tak piją, to tylko oczy wytrzeszczyłam i sama na razie nie rwę się do próbowania. :P

      Usuń
    6. charlottemadness10 sierpnia 2016 06:45

      Oj nie, do kawy z olejem chyba mi nie spieszno xd.Zastanawiam się czy po tym nie ma jakiś "rewolucji" xd W sumie dodają go też do koktajli..Może w tej wersji prędzej bym wypróbowała :>

      Usuń
    7. Haha, też o tym pomyślałam. xD Osobiście trochę źle znoszę nawet zbyt tłuste cappuccino (jak zamawiam to na jakimś chudszym niż te 3,2% czy ile tam, mleku mimo że np. zerówka to dla mnie nie mleko, a woda), bo... kurde, kawa nie może być tłusta, haha. Dlatego pewnie nie cierpię tych wszystkich piętrowych z bitą śmietaną (a ostatnio znowu się nacięłam i zapomniałam poprosić o wersję bez). :>

      Usuń
  3. Kiedyś brat przyniósł ten miód, dostał z pewnego źródła. Na tyle pewnego, że słoik był nieoklejony, ot czysty szklany słoik z białą kremową zawartością. Chyba przez miesiąc tego nie ruszałam, bo myślałam, ze to smalec xD Zorientowałam się, że chyba jednak nie, jak zobaczyłam, że ojciec dał łyżkę "smalcu" do mleka. W sumie smaku nie pamiętam, ale mi smakował, mimo dziwnego wyglądu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, "dziwny wygląd" - to prawda, chyba jedyny jego minus, ale... jest na tyle nieapetyczny, że przynajmniej nikt niewtajemniczony nie wszamie go właścicielowi. :>

      Usuń
  4. My generalnie miody też nie lubimy ale robimy wyjątki dla gryczanego i z czarnego bzu ;) Może na kanapkę to go nie polejemy ale do wypieku chętnie użyjemy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gryczany to także mój ulubiony, a z czarnego bzu jeszcze niestety się nie spotkałam.
      Ja bardzo rzadko jadam, ale bardzo lubię właśnie na kanapce, najlepiej z twarogiem jeszcze. :D

      Usuń
  5. Wow!:)Pierwszy raz widzę taki miodzio:)zawsze kupuję normalne tylko że w małych sloiczkach ale różne smaki:)moje zapasy właśnie się skończyły więc jak będę w sklepie pszczelarskim to rozejrzę się za takim:)moje ulubione miody to lipowy i spadziowy ale i tak nie rownaja się z miodem mojego dziadka kktóry miał kiedyś swoje pasieki:)no ale wiadomo,wiek robi swoje i Dziadek musiał zrezygnować:/ Dziękuję za oświecenie i chętnie zobaczę recenzje kolejnych miodziów:)
    Pozdrawiam Gwiazdeczka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lipowy jakoś bardzo rzadko akurat kupuję. ;P
      Ależ ja kiedyś uwielbiałam podkradać dziadkowe miody! Teraz bardzo żałuję, że w moich okolicach ludziom "nic się nie opłaca" i wszystkie ule likwidują, to samo z kobietami, które sprzedawały na rynku sękacze i mrowiska - już prawie ich nie widuję. Dobre czasy chyba w ogóle mijają. :(

      Usuń
  6. Bardzo fajna konsystencja, ale kiedy napisałaś o drapaniu w gardle, przysięgam, że je poczułam, i od razu mi się przypomniało, dlaczego nie przepadam za miodem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miód uwielbiam:) . Moi teściowie maja kilka uli to mam taki ich miód na cały rok. Teraz przywiozłam wielokwiatowy i lipowy . Maż wiedząc,że miód bardzo lubię zrobił mi niespodziankę i kupił mi dwa miody lawendowe:) . Narobiłaś mi smaku na kanapkę z miodem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To możesz sobie jutro na śniadanko taką zaserwować. :D
      O, to miło z jego strony! Lawendowy jadłam bardzo dawno temu i przyznam, że teraz będę musiała sobie przypomnieć (tak, właśnie przypomniałaś mi o nim :D).

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Prawda, bo jak jest gęsty za sprawą scukrzenia, to już nie to samo.

      Usuń
  9. miodu rzepakowego jeszcze nie jadłam, ale olej rzepakowy zimnotłoczony to podstawa w mojej kuchni. Nie zmieniłabym go na żaden inny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mama wszystko robi sobie właśnie na rzepakowym, ja w ogóle olejów nie używam, ale właśnie też nigdy nie dałam się porwać narracji, że z rzepakiem jest coś nie tak (swego czasu jakieś artykuły głupawe się pojawiały).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.