wtorek, 28 lutego 2017

Smucker's Goober Grape Peanut Butter & Grape Jelly Stripes masło orzechowe z winogronową galaretką

Prawda, że uwielbiam masła orzechowe. Prawda, że najlepiej takie tylko z orzechów z dodatkiem soli. Prawda, że nie wariuję na punkcie amerykańskiego hitu, jakim jest połączenie "PB&J" (czy to "jelly", czy "jam"). Powiem jednak tak: winogrona.
Na rynku słodyczowo-spożywczym jest stanowczo za mało rzeczy z nimi. A że do tych ciemnych żywię miłość przeogromną... nie no, musiałam. Musiałam to kupić, bo chyba bym umarła.
Prawda, że skład winogronowej części mógłby być lepszy, a cena niższa, ale... raz można zaszaleć.
To przynajmniej sobie powiedziałam będąc w Warszawie i czując, że muszę sobie jakoś wynagrodzić stanie w okropnych korkach.

Smucker's Goober Grape Peanut Butter & Grape Jelly Stripes to masło orzechowe z galaretką winogronową.

Produkty Smucker's są w Stanach popularne - w ofercie znajduje się mnóstwo galaretek / dżemów i maseł orzechowych 99% orzechów z solą, ale szczerze? Mnie zaciekawiło tylko to. Taak, wersja dla leniwców, ale znowu mój mocny argument: winogrona.

Po otwarciu słoika poczułam bardzo intensywny zapach masła orzechowego z mocno prażonych fistaszków i akcentem soli. Kiedy nabrałam łychę, poczułam też dżemor-galaretkę - słodkie to i autentycznie winogronowe. Galaretki i masła jest mniej więcej tyle samo.

Masło samo w sobie było idealnie kremowe, chociaż dość gęste i zwarte. Galaretka natomiast... no, nie jest galaretką. Ani dżemem, ale jakoś bardziej pasuje mi tu to pierwsze słowo. Była idealnie gładka, lepiąca i ciągnąca, może minimalnie glutowata, ale wciąż taka... marmoladowa? Soczysta? No, takie typowe amerykańskie "jelly".

Po zagarnięciu łychą, owocowa część okazała się wręcz zasładzająca, ale i z leciutką owocową cierpkością. Wyraźnie czułam winogrona.

W ustach masło rozchodziło się gładko, trochę zalepiało, podchodząc pod coś nieco oleistego (zwłaszcza przy zmieszaniu z jelly), ale olejo-tragedii nie było.
W smaku wyraźnie czuć mocno prażone orzeszki i solidną ilość soli. O tak, słone w typowo amerykański słodycz, ale pojawiła się tu i lekka, owocowa słodycz. Wyszło w porządku, bo nie była zbyt silna.
Całość w dużej mierze była słodka, ale nie znaczy to, że samo masło orzechowe miało słodki smak. O nie. Ma wyraźnie słono orzeszkowy smak, co sprawia, że całość nie zasładza.

Już sam zapach krzyczał, że z moim żytnim razowcem to się będzie gryzło, więc specjalnie do tego smarowidła kupiłam wafle jaglane (cienkie; bo ryżowych i innych tego typu nie cierpię). Nie chciałabym, by coś zakłóciło zbytnio specyfikę tego (a mój chleb ma wyrazisty smak, więc odpada).
I to był dobry pomysł, bo smarowidło zdominowało goryczkowato-neutralnego wafla. Było słodko-słono, bardzo orzechowo i jeszcze raz słodko, ale w winogronowy sposób. Tutaj wydawało mi się, że i trochę owocowej kwaskowatości czuję.
Tam, gdzie masło zmieszało się z galaretką, nie lepiła się, ale miejscami (gdzie wypływała), zachowała swoją pierwotną konsystencję.

Spróbowałam także z kaszą manną i muszę przyznać, że wyszło arcysmakowicie. Galaretka pod wpływem ciepła przybrała postać soku i trochę osłodziła (chociaż wciąż wyraźnie czułam winogrona), a masło orzechowe w pełni zachowało swój charakter, a więc mocną orzeszkowość i słonawość. Rozpływając się w mlecznej kaszy dało MNIAMefekt. :D

Idąc tym tropem (samodzielnie łyżeczką - smacznie; w czymś - bosko), walnęłam trochę do mojego ulubionego jogurtu greckiego (owczego <3) i powiem Wam, że z jogurtem ten taki owocowo-kwaskowaty charakterek galaretki odważniej się pokazał (chociaż słodycz nie zniknęła), a kremowe masło przyjemnie się z gęstym jogurtem zmieszało.

Reasumując, to masło jest bardzo przyjemnym dodatkiem do różnych dań, ale raczej tak żeby poeksperymentować. Na co dzień takiego masła bym nie chciała; wolę zwykłe. Jako ciekawostka jednak... jest świetne! Nie ukrywam, że kupiło mnie samym pomysłem na winogronowy smak, bo słodyczy itp. winogronowych jest strasznie mało.
Za ilość słodzidła w galaretce i jej skład dałabym producentowi po łapach, ale w sumie... skoro to masło orzechowe z "JELLY", nie mogę się tego czepiać. W końcu amerykańskie "jelly" (czyli ten ich owocowy zasładzający glutek) nigdy nie będzie miał składu marzeń.
Nie oceniam ceny w Polsce (mimo że nie żałuję wydanych pieniędzy, bo zaspokoiłam ciekawość na tę niecodzienną "dziwność") - w USA (na oficjalnej stronie) kosztuje 3,5 $, więc biorąc pod uwagę tamtejsze ceny (dla przykładu masło Wild Friends 454 g z zacnym składem kosztuje 5,99 $), więc jest normalna.


ocena: 9/10
kupiłam: Scrummy
cena: 29,75 zł (dostałam rabat 15 %; normalnie kosztuje ono 34,99 zł)
kaloryczność: 453 kcal / 100 g; 3 łyżki - 240 kcal
czy kupię znów: nie (chyba że miałabym okazję w amerykańskiej cenie zdobyć)

Skład: prażone orzeszki ziemne, sok winogronowy*, syrop kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy*, syrop kukurydziany*, dekstroza, monoglicerydy roślinne (z tłuszczu palmowego), pektyny owocowe*, sól, kwasek cytrynowy*, sorbinian potasu (konserwant), cytrynian sodu*

*składniki jelly

20 komentarzy:

  1. Fajne masło :) lecę do chłopaków i zobaczę co oni tam mają jeszcze w ofercie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! Tak czułam, że pewnie kosztuje ok 35 zł! No ale takie produkty do tanich nie należą. Im bardziej ,,wykokszone" i jeżeli jest ,,Hamerykańskie" tym więcej drobniaków trzeba na nie uzbierać.
    Jako ciekawostka - mega sprawa, sama bym chwyciła z nieukrywaną przyjemnością. Trochę mnie to kręci, troche obrzydza, trochę ciekawi i na pewno bym spróbowała gdybym tylko miała możliwość. Mnie podobnie jak Ciebie najbardziej tutaj przyciągnął smak winogronowy - no nawet brzmi to bosko! Nie wiem ale mam jakieś mgliste skojarzenia z tym choć nie wiem konkretnie o co chodzi. Na pewno winogronowa galaretka kojarzy mi się bardzo z odległym od nas kontynentem - nie wiem czy to za sprawą jakiejś amerykańskiej bajki czy serialu, ale ewidentnie to kwintesencja żywienia jej obywateli. Dla mnie super choć oczywiście raczej - na raz, wole zwykłe porządne masła 100% orzechów i sól.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie to najlepiej 99 % orzechów i 1 % soli. xD Prostota kluczem do sukcesu, ale tak jak sama napisałaś, taka ciekawostka o odległym, "hamerykańskim" smaku. :D

      Usuń
  3. Sklad tragiczny, juz chyba gorszych świństw dać nie mogli... 30 zł za tablice Mendelejewa, haha 😆 😆 ale wygląda smacznie 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weź pod uwagę, że to skład tego "jelly", a tego się po prostu nie da inaczej zrobić. :>

      Usuń
  4. charlottemadness28 lutego 2017 12:30

    Sama bym pewnie nie kupiła,bo nie do końca w moim stylu :> Wolę normalnego dżemiora na masło położyć :P

    OdpowiedzUsuń
  5. W pierwszej kolejności miałyśmy na myśli "o fuj" ale później podczas czytania opisu nawet nam ślinka pociekła :-) gdyby tak była wersja jagodowa to mogłybyśmy się skusić :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "O fuj" to też moja pierwsza reakcja na to, jak pierwszy raz miałam do czynienia z jelly. Tu jednak... winogrona zrobił swoje. :D

      Usuń
  6. no ja piermandole... myślałam, że nie wiele mnie jeszcze zaskoczy... ale, że przepadasz za winogronami, kupiłaś takie masełko z własnej nieprzymuszonej woli, a w dodatku Ci smakowało... Apokalipsa jak nic xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co jest dziwnego w tym, że uwielbiam winogrona? :P

      Usuń
    2. one do Ciebie nie pasują, bo są jednymi z najbardziej słodkich owoców, ale w sumie kto co woli ;) Ja wszystkim kojarzę się ze słodkim, a wręcz przeciwnie gustuje w wytrawnym więc :D

      Usuń
    3. Takie daktyle, banany też kocham, więc słodycz owoców mi nie straszna. ;) Chociaż np. jabłka wolę te niesłodkie.
      Wytrawnym? Ej, ale to jest logiczne, jak jesz słodycze, to lubisz jak są bardzo słodkie, a jak niesłodycze... To już normę cukru masz dawno uzupełnioną. xD

      Usuń
    4. E no! Faktycznie w tym jest logika :D Z jabłek moje ulubione to są zdecydowanie szare renety, ale każde lubię o ile twarde! <3 Tylko za miękkimi typu lobo nie przepadam :<

      Usuń
  7. ZAWSZE chciałam to spróbować, ale skład powala :P Może kiedyś dostanę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały czas podkreślam, że to skład jelly, a nie wydaje mi się, by tego gluta szło zrobić lepiej. A poza tym... co się dziwić, skoro jest tanie? (Z założenia producenta w USA). :P

      Usuń
  8. O ile nie interesują mnie klasyczne, recenzowane w blogosferze masła orzechowe, o tyle to bym kupiła od ręki, gdyby było tańsze i dostępne stacjonarnie. Rety, jaki bajer :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne, nie? xD Może kiedyś, np. w związku z jakąś współpracą, uda Ci się spróbować.

      Usuń
  9. Po raz kolejny zaskakujesz mnie produktem, którego u ciebie bym się nie spodziewała. Przyzwyczaiłaś mnie do po prostu do innych produktów, więc każde odstępstwo mnie lekko szokuje :)Przyznam, że ja bym się bała kupić to masło-galeretkę-dżem przez myśl, że mi krew się w cukier zamieni. Fajnie, że jednak to ci się nie przytrafiło.

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.