poniedziałek, 5 czerwca 2017

Zotter Labooko Peru "Oro Verde" 75 % ciemna z Peru

Peruwiańską serię otworzyłam czekoladą "nieco inną", "Cacao Tocache" 72%, a teraz ruszę z... pod-serią tej serii, bo wszystkie trzy tabliczki, które na dniach Wam zaprezentuję mają po 75 % kakao (jak Labooko Peru Barranquita 75%), ale są wyrabiane nową metodą, w której chodzi o to, że pod koniec produkcji dodaje się trochę surowego kakao. Kolejność ułożyłam sobie przy zapoznaniu się z opisem tych trzech tabliczek.
Ziarna kakao dzisiejszej są mieszanką Criollo i Trinitario z górskich terenów północno-wschodniego Peru, prosto od kooperatywy Oro Verde, której to nazwa oznacza "zielone złoto", składającej się z tubylców z plemion Chanka i Awajun oraz w 30 %-ach z migrantów. Nie dość, że panuje tam różnorodność kulturowa, to jeszcze hodują różnorodne rośliny, co zapewnia niepowtarzalne nuty smakowe (i na pewno niepowtarzalną atmosferę). To wszystko zachwyciło Zottera podczas podróży, jaką tam odbył wraz z jego córką, Julią. Jakość, mieszanka tradycji i nowoczesności... I jeszcze ten nowy trik w produkcji. Jaki to dało efekt?

Zotter Labooko Peru "Oro Verde" 75 % to czekolada o zawartości 75 % kakao (miazga + tłuszcz) od farmerów z kooperatywy "Oro Verde" z północnego Peru, której czas konszowania wynosi 24 godziny.

Po rozchyleniu papierka zobaczyłam tabliczkę wyglądająca i zachowująca się przy łamaniu jak zaskakująco ciemna mleczna. Była twarda, owszem, ale miała taki "mleczny trzask" i przekrój.

Jej zapach był jednak znacząco prażony, powiedziałabym, że wręcz ze słonawością i mocno orzechowy, gdzie obstawiałabym orzechy laskowe, ale nie jestem pewna; trochę też "poważnie" owocowy. Obstawiać, co czułam w owocowej fuzji, która uplasowała się na drugim planie, nawet nie śmiałam. Mignęło mi coś z czerwonych owoców... coś z owoców w occie, ale nie miałam pojęcia, co konkretnie, więc po prostu spróbowałam.

Na początku także w smaku poczułam głównie prażoną nutę, w czym przejawiały się orzechy i lekka, żywa drzewność.
Ani na krok nie odstępowała tych nut słodycz - była jednak zrównoważona i głęboka. Jej połączenie z tymi prażonymi orzechami skojarzyło mi się z takowymi polanymi kropelką jakiegoś syropu klonowego lub...

Z dodanymi suszonymi, bardzo słodkimi owocami. Nuta owoców pojawiła się bardzo szybko i okazała się zaskakująco różnorodna. Odnalazłam w niej całe mnóstwo świeżych, dojrzałych i bardzo soczystych owoców, ale także właśnie coś podsuszanego. Na pewno były to suszone czerwone owoce - być może wiśnia lub żurawina.
Przez moment pomyślałam o śliwce, ale nawet nie wiem, czy jako o świeżej czy suszonej, bo zagłuszył ją ananas o swoim przenikliwym smaku. Znalazł się tu więc taki owocowy, orzeźwiająco-gorzkawy, ale nie gorzki smaczek. Czułam czerwone owoce; był to cały miks, w którym nic konkretnego nie umiałam jednak wyróżnić. Soczysty i smakowity, nie mający za wiele wspólnego z kwaskiem, nawet tym jedynie owocowym.

Całość miała raczej łagodny, słodkawy (ale też nie taki po prostu słodki) wyraz. Ten klimat, orzechy... w końcu skumulowało się to, doszedł motyw śmietankowy, a ja wreszcie "załapałam". Czułam dobrej jakoś praliny. Laskowoorzechowe nadzienia, kremowe, delikatne, ale bardzo wyraziste - to było to! Coś może nawet jakby skarmelizowane i ciut słonawe kawałeczki orzechów, jakieś czerwonoowocowe towarzystwo, odrobinka śmietanki jako wykończenie. O taak.

Na koniec pozostawał prażony, głównie orzechowy posmak, który na szczęście ani trochę nie wysuszał.

Ta czekolada okazała się bardzo łagodną, ale wyrazistą smakowo kompozycją. Harmonijna, lecz nie taka prosta. Jej cała orzechowość, wręcz pralinowość i owoce (ananas, jakieś czerwone) przyjemnie razem zagrały i - o dziwo - nie były jakoś specjalnie gorzkie, kwaśne czy słodkie, a mimo to daleko tej czekoladzie do nudy. Łagodność wcale nie znaczy tu czekolady nazbyt słodkiej, a już na pewno nie oznacza braku głębi. Była pyszna, idealna na dni, kiedy człowiek nie ma ochoty na wariactwa i dziwactwa. Miała niewątpliwie łagodniejszy charakter od Cacao Tocache, ale... nie smakowała łagodniej.


ocena: 9/10
kupiłam: foodieshop24
cena: 16 zł
kaloryczność: 596 kcal / 100 g
czy znów kupię: może kiedyś

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

16 komentarzy:

  1. Nie nazbyt szalona a zarazem kusząca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież nie musi być szaleństwa smaków, by było smacznie. :D

      Usuń
  2. Właśnie ją otworzyłem, bardzo mi smakowała, też uderzyła mnie ta łagodna słodkość. Jeszcze 2 lata temu nie przyszłoby mi do głowy, że 75%-ową ciemną czekoladę uznam za słodką :) Te "normalne" tabliczki Zottera trochę nikną wśród nadziewańców i innych dziwnych wynalazków, a szkoda, bo są świetne, naprawdę jakościowa czekoladana najwyższym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze dwa lata temu to mi Milka smakowała, a jakieś 4 lata temu w ogóle słodyczy nie jadłam, jednak dopiero teraz czuję, że się "spożywczo odnalazłam" i wreszcie mam z pewnych rzeczy 100 % satysfakcji. :D
      Liczę na to, że Zotter pomyśli nad zwiększeniem asortymentu ciemnych Labooko, bo w sumie skoro tak z Peru poeksperymentował, to kto wie?

      Usuń
    2. No, fajnie by było, gdyby z ciekawych, "czekoladowych" miejsc porobił takie serie. Zwłaszcza jeśli miałoby to być 70+.

      Usuń
    3. Albo mi się marzy jeszcze taka seria nadziewańców z ciemną czekoladą i np. owocowymi nadzieniami a'la nuty danego regionu. Powiedzmy "Madagaskar" i jakieś cytrusowo-grejpfrutowe nadzienie. To by też było coś. :D

      Usuń
    4. Madagaskar może być też z pieprzem :)

      Usuń
    5. Albo z czymś jogurtowym, cokolwiek. :P Albo słodko-owocowy (nawet z miodem!) Ekwador, albo cytrusowo-drzewne (może coś słodowego?) Peru.

      Usuń
  3. Była cudowna... a kurczę ja jeszcze nie ruszyłam pozostałych tabliczek z tej serii. Jeszcze chwilę poczekają, niech nabierają mocy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam tak, że im dłużej zwlekam z otwarciem, tym potem czekolada jeszcze bardziej cieszy.

      Usuń
  4. Znalazłam w niej bardzo podobne nuty :) Smakowała mi, chociaż muszę powiedzieć, że najmniej z 3 nowych Peru 75. Za to Tocache i Barranquita jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Za dużo już czerwonych owoców w ciemnych czekoladach. Czuję przesyt, nawet czytając o nich. Zjadłabym ciemną o smaku słodkich dojrzałych bananów. Co polecisz na taką okazję? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://chwile-zaslodzenia.blogspot.com/2017/04/a-morin-perou-toumi-noir-70-ciemna-z.html <3

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.