czwartek, 22 lutego 2018

Idilio Origins 4rto Carenero Urrutia Superior ciemna 70 % z Wenezueli

Pewne regiony uprawy kakao ciekawią mnie mniej, inne bardziej. Tabliczki pewnych marek ciekawią mnie wszystkie, niezależnie od regionu. Gdy zaś mam sięgnąć po czekoladę takiej marki z regionu co najmniej tajemniczego... Dawna ja czułaby się onieśmielona. Obecnie zauważyłam, że to się zmieniło w jakąś... satysfakcjo-"ruszajmypoprzygodę". Tym razem do regionu Urrutia w Barlovento, skąd pochodzi kakao Carenero Superior, czyli zacna odmiana trinitario zawdzięczająca swą nazwę portowi, z którego je eksportowano ("oryginalny" pomysł).

Idilio Origins 4rto Carenero Urrutia Superior to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao zwanego Carenero z regionu Barlovento z Wenezueli.

Od razu po otwarciu poczułam bardzo intensywny zapach o słodziutkim charakterze. Pomyślałam o czymś (pewnie nieistniejącym) w stylu "kwiatowy lukier lub karmel". Później (w trakcie degustacji) "kwiaty" zmieniły się w jakieś wodniste owoce oraz pomarańcze (a przynajmniej jakieś żółte owoce). To wszystko tonował palony akcent dymu i pumpernikla z wręcz sojowo-roślinną nutą.

Ciemna (choć na sposób tych bardzo ciemnych śmietankowych) tabliczka wydała pełny trzask, a przekrój wydał mi się lekko (ale i tak zaskakująco) ziarnisty. Co w tym było dziwnego? A bo rozpływała się, jak trzaskała, czyli w pełny sposób, niczym gładki krem lub lekko lepiąca pełnomleczna czekolada.

W smaku od pierwszej chwili czułam słodycz.

Jej nieco bardziej soczysta strona przywodziła na myśl sok pomarańczowy zagęszczony marchwią i bananami.

Spod tego wypływała niemal dziecinna słodycz jasnego miodu i mleka z takim miodem lub waniliowego. Tu jednak szybko angażowała się lekko roślinna, owocowa nuta. Zmieniała to w wizję "daktylowego mleka", a potem (przez delikatnie palone nutki z tła) w wypiek... być może jakiś chlebek daktylowy lub daktylowy spód czegoś bardziej kremowo-mlecznego. Przez leciutko opalano-gorzkawe niuanse pomyślałam o takowym nasączonym w kawie, przyprawionym słodziutkim cynamonem, a przez owoce (które po debiucie dopiero po czasie znów zaczynały grać odważniej, ale o nich za moment) do głowy przyszły mi jakieś "zdrowe pączki z marmoladą".

Była to na pewno nie za słodka, gładka i wodnista marmolada. Z jakiś żółtych owoców (i znów jakby akcent pomarańczy). Ta wodnistość sugerowała mi pewną egzotykę - melony? Na innych blogach wszyscy piszą o lychee - to chyba będzie trafne (mi do głowy nie przyszło, bo już nawet nie pamiętam, kiedy je ostatnio jadłam).

Końcówka była bardziej "ciastowa", słodko wypieczona i z nieco konkretniejszymi nutami przypraw (cynamon, goździki), przez co zaczęłam myśleć też o takich owocach "z konkretniejszym wnętrzem" - jak jakieś papaje czy coś. To one i "przypieczona roślinność" pozostawały w posmaku.

Całość wyszła bardzo słodko, ale to taka nieprzesłodzona, a naturalna słodycz. Nie brak jej głębi, choć ciężko w jej przypadku mówić o jakiejkolwiek gorzkości czy kwasku.
Niezwykle łagodna, wręcz dziecinnie. Kupiła mnie wszelkimi daktylowymi akcentami i ciekawymi egzotycznymi owocami.

Zdziwiło mnie, jak wiele nut pokryło się z Franceschi 60 % Carenero (mleko, wanilia, cynamon, goździki i egzotyka). Egzotyczne owoce miały podobny, lekki charakter, jednak Idilio była o wiele poziomów głębsza, wyrazistsza. Przy Franceschi kombinowałam z jakimiś "egzotycznymi gruszkami", "może mango", a tutaj... taka soczysta esencja - słodziutko, ale w ambitny, bogaty sposób.


ocena: 9/10
cena: 26,99 zł (za 80 g; dostałam zniżkę)
kaloryczność: nie podana
czy znów kupię: mogłabym

Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy

12 komentarzy:

  1. Tak niepozornie wyglądają, a takie pyszne. Mam nadzieję, że w marcu będę mógł sam ich spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę Ci tego.
      Przy nich np. Domori nie wydają mi się już aż takie oszałamiające.

      Usuń
  2. Pomimo tego, że smaki wydają się nie do końca moje, nie spisuję jej na straty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spisuj, bo to cudo! Ogólnie "dziecinną słodycz" w czekoladach raczej krytykuję, ale ta tutaj miała to coś w sobie.

      Usuń
    2. Nie wiem czy widziałaś, ale są dostępne nowe smaki HD, w tym salted caramel cheesecake :D Oprócz niego udało mi się dorwać mint leaves with chocolate i rum raisin. W kerfie i to nie jakimś dużym.

      Usuń
    3. W internecie widziałam, ale nie na żywo, bo nie mam Carrefoura.
      No nic, na wiosnę przeprowadzka, to przynajmniej już wiem, czym zamrażarkę zapełnię na nowym mieszkanku. :D

      Usuń
    4. Mniam, faktycznie melony, papaja, mleko i pomarańcze. Uwielbiam konsystencję tych czekolad, cudownie gładkie, ale nietłuste.

      Usuń
    5. Powiedzieć, że uwielbiam to w moim przypadku za mało. Ubóstwiam! Tłustość właśnie często mi przeszkadza i prawie zawsze występuje z kremowością, to zawsze mi się marzy krem bez tłustości, i tu proszę, ideał dla mnie.

      Usuń
  3. Taka esencja egzotycznych owoców w jednej tabliczce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Połączenie wszystkiego, co lubię. Tylko "wodniste owoce" brzmią średnio, ale chyba nie przełożyły się na smak. Czy owoce egzotyczne = wodniste owoce? Podsumowując: jadłabym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że brzmi źle, ale chodziło mi o takie jakieś melony, arbuzy itp. o takim trochę niepełnym smaku (ale też dobre). Taka delikatna nutka w tle, a nie że coś rozwodnionego, więc myślę, że i Tobie by nie przeszkadzało.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.