Lindt Excellence Noir Pink Grapefruit Intense to ciemna czekolada o zawartości 48 % kakao z różowym grejpfrutem
Po otwarciu poczułam zapach soku z grejpfruta i ogólnie cytrusowy (choć nie skórkowy) motyw, a także silną słodycz czekolady, która na szczęście i nutkę kakao zachowała.
W gładko-kremowej, nie za tłustej, ale szybko mięknącej i rozpływającej się czekoladzie zatopiono ich odpowiednią ilość. Niedosytu nie czułam, a tabliczka nie była irytująco najeżona.
W smaku od pierwszej chwili czułam niemal cukrową słodycz, z którą splatało się kakao nadające jej wytrawnego wydźwięku.
Kawałki smakowały przede wszystkim owocami, ale także były bardzo słodkie. Uwypukliło to słodycz czekolady, chwilami wydała mi się jakby lekko cukierkowa, a na pewno przesadzona.
Po czekoladzie pozostało poczucie naprawdę silnej słodyczy, ale nie przesłodzenie czy zaulepkowanie, bo ta silna słodycz przyjemnie zmiksowała grejpfruta i łagodną czekoladę.
Grejpfrut wyszedł tu bardzo wyraźnie, jednoznacznie, acz nie uderzał smakiem, gdyż był uładzony m.in. jabłkami. Nie zagłuszał czekolady, choć ona ewidentnie stanowiła tło. Słodka, wciąż kakaowa, ale nie gorzka, dobrze wyszła do tych kawałków - tak spójnie, dzięki czemu całość była delikatna i słodka, przyjemna. Mimo że wolałabym tu widzieć 70 % kakao, bo ogólnie było mi za słodko, tak ulepkiem tej czekolady za nic nie nazwę. Dodatek zaskoczył mnie tym, jak soczyście i autentycznie wyszedł.
ocena: 8/10
kupiłam: Carrefour
cena: 9,99 zł
kaloryczność: 510 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym (ale w promocji czy coś)
Skład: cukier, miazga kakaowa, kawałki grejpfrutowe 12% (sok z różowego grejpfruta 43%, jabłko, cukier, syrop fruktozowy, mąka ryżowa, tłuszcz kakaowy, aromat, substancja żelująca: pektyny; zagęszczony sok cytrynowy), tłuszcz kakaowy, bezwodny tłuszcz mleczny, lecytyna sojowa, aromaty
Ta akurat nie dla mnie, ale wczoraj kupiłam sobie wersję z prażonymi orzechami laskowymi :D
OdpowiedzUsuńTa jakoś specjalnie mnie nie kusi, ale może kiedyś kupię, jak na dużą promocję trafię.
UsuńMam tak z pomarańczami: lubię, ale nie chce mi się obierać, więc z cytrusów to zjadam głównie mandarynki i wyciskam sok z cytryn :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ciekawe połączenie smaków - takiej nie jadłam. Jednocześni cytrusy i czekolada (pomarańcza) to nie moje smaki
OdpowiedzUsuńTo i nie masz co jej próbować raczej.
UsuńLubię czekolady Lindta, a grejfrutowej nigdy nie jadłam.
OdpowiedzUsuńW takim razie powinnaś ją kupić.
UsuńUwielbiam, kocham i doceniam mleczną czekoladę Lindta, ale przyznaję, że gdyby marka pożegnała się z Polską, nie odczułabym tego. Milka - owszem, bo poza tabliczkami wypuszcza jeszcze inne słodycze. Baron - również, bo dopiero się z nim zakumplowałam. Lindt... no cóż, choć przepyszny, leży na obrzeżach mojej bajki.
OdpowiedzUsuńCiemna czekolada z grejpfrutem w ogóle mnie nie interesuje. W tym tygodniu nie masz dla mnie litości.
No tak, rzeczywiście niezbyt wpisuje się w Twój słodyczowy jadłospis. Ja tam się jednak wolę, jak dana marka skupia się na czymś konkretnym (np. na czekoladach). Nie mówię, by Milka czy Wedel nie robili różności, ale czasem mam wrażenie, że przesadzają. Chyba by mnie nie zdziwiło, gdybym trafiła na kiełbasę wedlowską.
UsuńA tak co do różności od wymienianych marek. Jaffa cakes Milki są w Twoim stylu?
Kiełbasa wedlowska, to nawet dobrze brzmi.
UsuńJaffa Cakes Milki z musem czekoladowym - odlot. Pozostałych nieowocowych smaków muszę dopiero spróbować. Zrobię to na pewno.
Prawie tak dobrze, co sucha krakowska.
UsuńMi kiedyś toffee o dziwo nawet całkiem całkiem smakowały (o Tobie pomyślałam) , i tak się zastanawiałam, czy w ramach bloga i trochę pod Mamę, nie porwać się na czekoladowe Twór nie mój, ale i dość nietypowy, a o już plus.