Luximo Premium Czekolada mleczna z nadzieniem o smaku piernikowym i kawałkami ciasteczek korzennych to mleczna czekolada o zawartości 32 % kakao z nadzieniem (50%) o smaku piernikowym i kawałkami ciasteczek korzennych, produkowana przez Millano-Baron dla Biedronki. Pojawiła się jako edycja limitowana zimą 2017 jako czekolada o masie 157,5g podzielona na 5 mini-tabliczek.
Już w dotyku minitabliczka była tłusta, ale przy łamaniu wykazała się twardością. Nadzienie przełożyło się na lekką kruchość.
Czekolada rozpływała się leniwie, ale bardzo łatwo z racji silnej, maślanej tłustości. Stawała się mocno proszkowym bagienkiem, odsłaniającym zbite, ale szybko przybierające na plastyczności plastelinowo-margarynowe nadzienie wypełnione dość twardymi w ziarnisty sposób ciasteczkami. Z czasem trochę miękły, uwalniając oleistość.
Po pewnym czasie aromat ten zaczął dominować, choć z pseudo owocowego zrobił się na chwilę bardziej jak jakieś "żelki o smaku coli" (moje wyobrażenie), potem nieco pseudo cynamonowy.
Wnętrze okazało się sztuczne, ale właśnie cynamonowe. Zaserwowało ogrom cukru, ale takiego... Z którym pewna mdłość margaryny próbowała rywalizować, z racji czego wyszło za słodko, ale nie aż tak morderczo cukrowo.
Korzenno-cukrowa słodycz mieszała się z bardziej mlecznym, ale nadal lekko cukierkowym smakiem.
Po czekoladzie pozostał korzenny posmak w całej mieszanie sztuczności, słodyczy i margaryniastości.
Całość wyszła w sumie korzennie, ale też bardzo słodko i sztucznie, na pewno nie piernikowo. Nadzienie było mdłe, nijako-mleczne z nijakimi ciastkami.
Nie smakowała mi, aromaty Barona znów mnie wykończyły po małej ilości (nie podołałam trzem kostkom), choć obiektywnie nie była to czekolada wyjątkowo zła, a trochę poniżej przeciętnej. Właściwie mój największy zarzut dotyczy samej czekolady (okropnie naaromatyzowana, samo nadzienie to po prostu przeciętniak).
Przypomniała mi się straszliwie tłusta Ritter Sport Spekulatius, która przynajmniej miała zadatki na coś dobrego, ta Luximo to po prostu kiepska, mało wyrazista nuda.
ocena: 4/10
kupiłam: dostałam (ale kupiona w Biedronce)
cena: -
kaloryczność: 566 kcal / 100 g; mini-tabliczka (31,5g) - 178 kcal
czy kupię znów: nie
Skład: cukier, tłuszcz roślinny w zmiennych proporcjach (palmowy, shea), mleko w proszku pełne, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku odtłuszczone, miazga kakaowa, kawałki ciasteczek korzennych 2% (mąka pszenna, cukier, tłuszcz palmowy, syrop glukozowo-fruktozowy, przyprawy, sól, subtsancja spulchniająca: węglany amonu, naturalny aromat cytrynowy, substamncja spulchniająca: węglany sodu; karmelowy syrop cukrowy), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, lecytyna sojowa, ekstrakt z wanilii, naturalny aromat cynamonowy, naturalny aromat
Kurcze, chyba wiem o jakiej sztuczności w smaku mówisz, bo tym się odznaczają tanie czekolady. Ja w podstawowce czesto takie dostawalam w jakichs konkursach czy coś, więc zjadłam ich kilogramy :D przez takie mile wspomnienia sztuczne czekolady z jednek strony mi nie smakuja, a z drugiej moglabym jesc po kilka tabliczek... Bo jednak w jakims stopniu są dla mnie pyszne! :D ale to raczej niezbyt obiektywna ocena :) w tej czekoladzie podoba mi się ten podzial na mini batoniki, to dosc praktyczne ^^
OdpowiedzUsuńOcena chyba nigdy nie jest w pełni obiektywna, więc się nie przejmuj.
UsuńJa właśnie nie lubię tego podziału. Niby praktyczne, ale... Nigdy nie wiem, jak je podzielić, gdy są smaczne, wolałabym 100 g, zwykłą tabliczkę i bym takiego problemu nie miała.
Twoja i tak wygląda niczym nówka... Ja moją trzymałam pod łóżkiem i przypominała kawałek rozpadającego się tyłka zombie :D Ponowiłabym testy (tym razem na świeżo) gdyby wróciły, ale na razie pozostaje mi figa z makiem... Choć czy to tak źle? Mak lubię, figi także ^^
OdpowiedzUsuńOna nie wygląda NICZYM nówka. Po prostu recenzja trochę spędziła w kolejce. Czekolady pilnuję, by się za długo nie leżały. Obecnie wyjadam te z datami do maja i boję się o nie, żeby zdążyć nim zdziadzieją.
UsuńBardzo żałuję, że ich nie kupiłam. Kolejna osoba pisze, że ble, ale kurde, coś mnie do nich przyciąga :P
OdpowiedzUsuńCzasem lepiej uwierzyć na słowo, naprawdę. No ale ja tam wierzę, że i za rok będą, więc może trafisz.
UsuńCzaję się na te czekolady Luximo już od dawna, ale jeszcze żadna nie trafiła ostatecznie do mojego koszyka. Dobrze przynajmniej, że nie ta :) Za piernikowym smakiem w takich produktach zwykle zresztą nie przepadam, bo zawsze daje on taki charakterystyczny posmak. A próbowałaś innych smaków? Czy wszystkie są takie do kitu i to kwestia samej czekolady?
OdpowiedzUsuńNie, nie próbowałam i nie mam zamiaru. Czuję, że wszystkie z tej linii są na tym samym, niskim poziomie. To producent, którego nie cierpię - Millano. Zawsze coś sknoci.
UsuńCoś w tym jest. Próbowałam może ze dwóch czekolad Milano (tych zwykłych) i z tego, co pamiętam, wszystkie były średnie.
UsuńWedług mnie, na podstawie tego co próbowałam, większość jest po prostu tragiczna. Nieliczne (z miętą oraz z solą) smaczne.
UsuńJuż miałam żałować,że nigdy jej nie widziała,ale po przeczytaniu recenzji uff dobrze,że nie spotkałam jej
OdpowiedzUsuńTo jest czekolada z 2017, nie 2018 roku.
OdpowiedzUsuńHaha, rzeczywiście środek smakuje colą. Co do niektórych szczegółów się zgadzamy, jednak odbiór całokształtu okazał się diametralnie inny. Mnie tabliczka smakowała, choć też bym do niej nie wróciła. Millano stać na duuużo więcej.
Przecież napisałam, że z 2017.
UsuńPięknie :D
Usuń