czwartek, 28 lutego 2019

Lindt Creation Pistachio Delight with Almond Pieces ciemna 47 % z pistacjowo-migdałowym nadzieniem z kawałkami migdałów

Uwielbiam pistacje, jak i pistacjowe rzeczy. Nawet jeśli nie wychodzą pistacjowo, co jest dość śmieszne. Gdy zamiast pistacji czuję marcepan, w sumie jestem usatysfakcjonowana, bo często się z tym liczę (albo nawet na to liczę? hue hue). Sztuczność orzechów laskowych przeważnie mi przeszkadza, a tu... bo rozumiem, że to aromat pistacjowy nadaje ten dziwny posmak? W sumie to nie wiem i średnio mnie to obchodzi, dopóki efekt jest smaczny. Sięgając po tę czekoladę liczyłam, że taki będzie, ale nawet nie próbowałam obstawiać, czy autentycznie będzie pistacjowo, czy może jednak marcepanowo. W tym przypadku bardzo ciekawiła mnie forma, bo myślałam, że z taką tabliczką Lindta jeszcze się nie spotkałam (grafika na opakowaniu zasugerowała mi brak podziału, coś a'la Zotter).

Lindt Creation Pistachio Delight with Almond Pieces to ciemna czekolada o zawartości 47 % kakao z "nadzieniem truflowym o smaku pistacjowym z kawałkami migdałów", choć ja bym powiedziała, że raczej z pistacjowo-migdałowym kremem mlecznym z kawałkami migdałów.

Gdy zabrałam się za rozrywanie sreberka, dobiegł mnie intensywny zapach przesłodzonej, ale niewątpliwie ciemnej czekolady i mocno migdałowego marcepanu.
Po połamaniu i "rozdziabaniu" kawałka czekolady, doszła do tego lekko pistacjowa nutka.

Tabliczka trochę zaskoczyła mnie tym, jak wyglądała (jednak podział na kostki), ale... tak to typowy ciemny Lindt: niemal czarny, trzaskający przy łamaniu, ale nie strasznie twardy.
Gruba warstwa czekolady skrywała pokaźną ilość twardego, zbitego nadzienia pełnego sporych kawałków migdałów.
Przy robieniu kęsa wydała mi się twarda i konkretna. W ustach czekolada bardzo szybko zdradzała swoją silną tłustość, mięknąc w maślano-ulepkowaty sposób. Przejście do nadzienia było gładkie, gdyż i ono było tłuste, ale w lżejszy, o wiele przyjemniejszy, bardzo mleczno-gładki sposób. Co więcej, poczucie tłustości rozganiała pokaźna ilość sporych kawałków świeżo-chrupiących migdałów.

Od pierwszej chwili zaatakowała mnie przesadzona cukrowość, która po chwili przeszła w scukrzony kakaowy sos / syrop. Bardzo słodki, ale jednak lekko cierpko-wytrawny o palonym wydźwięku.
Czekolada  wydała mi się przesiąknięta aromatem marcepanu (czuć to nawet po oddzieleniu jej nożem), co wyszło bardzo przyjemnie. Wraz z kakao stworzył on złudzenie alkoholowego posmaku.

Marcepanowy smak nadzienia ujawniał się bardzo szybko, a potem rósł, częściowo nieco zwalczając słodycz, poniekąd zagarniając ją do siebie. Wraz z rozpływaniem się kawałka, nadzienie nieco przełamywało cukrowość.
W ustach rozszedł się smak mleka i delikatnych migdałów. Poczułam coś z pogranicza nugatu migdałowego i marcepana. Gdy zrobiło się bardziej mlecznie, pojawiły się pistacje, by zaraz czmychnąć przed świeżymi migdałami, wzbogaconymi o leciutką goryczkę.

Zaczęłam bowiem rozgryzać kawałki migdałów, których naturalny i wyrazisty smak na moment wszystko zdominował. Podkreślił tym samym skojarzenie z marcepanem.

Migdałowo-marcepanowy, choć znacząco "umleczniony" (jak marcepanowo-mleczny krem) smak na koniec połączył się z czekoladą sugerującą niemal likierowo-kakaowe nuty w cukrowej tonacji, tworząc całkiem wyraziste i smaczne połączenie.

W posmaku pozostały migdały, mleczność i lekkie poczucie sztuczności z pogranicza marcepana i pistacji. Było mi też za słodko.

Całość wyszła całkiem smacznie, choć zdecydowanie za bardzo cukrowo. Zdziwiło mnie, jak wyraźnie mleczno-migdałowe i nieprzesłodzone było nadzienie. Taka baza świetnie połączyła się z marcepanowymi nutami, ale i pistacjom pozwoliła na co nieco. Wszystko zepsuła jednak przecukrzona czekolada. Czuję, że poważniejsza, a więc 70 %, dopiero mogłaby nadać charakteru tej tabliczce. Ewentualnie, jak miało być słodko-słodko, lepszym rozwiązaniem byłaby mleczna, wtedy wyszłoby pewnie uroczo mlecznie i marcepanowo. Cukrowa ciemna o zdecydowanie za silnej tłustości to najgorszy możliwy wybór.


ocena: 7/10
kupiłam: Tesco
cena: 13,49 zł (za 150 g)
kaloryczność: 599 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (za darmo z chęcią bym przygarnęła)

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, tłuszcz kokosowy, migdały (3%), krem migdałowy (migdały, cukier), bezwodny tłuszcz mleczny, laktoza, lecytyna sojowa, barwnik (chlorofile i chlorofiliny), aromat pistacjowy, odtłuszczone mleko w proszku, aromat, ekstrakt słodowy jęczmienny

PS Zapraszam do aktualizacji recenzji Lindt Chocolate Cake, bo i tę tabliczkę robią w nowej oprawie. Zmiany nie tylko w wyglądzie.

9 komentarzy:

  1. Po Lindtcie spodziewałam się ze da chociaż 1% pistacji... A tu sam aromat. Dlatego jak widać czekoalda "o smaku" :p ale ja tez lubie ten marcepanowy smak aromatu. Orzechy laskowe tez mnie nie przekonują jako aromat, bo często jest plastikowy. A ta tabliczka to powinna być nazwana marcepanowa albo migdalowa chyba :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, wreszcie się w czymś zgadzamy. Też masz wrażenie, że aromat laskowych tak aż "wgryza się" w język i ciężko się go pozbyć?
      Tak, albo przynajmniej mogliby zaznaczyć połączenie migdałów i pistacji.

      Usuń
    2. Noo, jak jest taki chamski i sztuczny to często potem długo go jeszcze czuje :/

      Usuń
  2. Oczywiście też lubię marcepanowość występującą przy lub obok pistacji, ale nigdy nie kupuję pistacjowego produktu, licząc na marcepan. Wolę jednak zgodność z nazwą. Czekolada Lindta prezentuje się zacnie, zjadłabym. Złudny alkohol to karmel na moje serce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę zgodność z nazwą. Przecież często za niezgodność nawet obniżam ocenę o punkt. Jeśli z tym kupowaniem odnowisz się do tego mojego "albo nawet na to liczę" we wstępnie, to podkreślam "hue hue". Może nie wybrzmiało, jak trzeba, ale to liczenie na marcepan w przypadku produktu pistacjowego to była lekka ironia.
      Złudny alkohol jest miły, ale pomyśl, jak zacnie by było, gdyby był prawdziwy. Swoją drogą, ostatnio jadłam czekoladę, w której był prawdziwy, a wyszła niealkoholowo.

      Usuń
    2. Tak, właśnie do tego fragmentu się odniosłam.

      To zdecydowanie gorzej, zwłaszcza dla mnie. Nie mogę pić, więc kupuję tabliczkę z nadzieją na namiastkę %, a tu alkoholowa nicość. Koszmar.

      Usuń
  3. Mi tutaj też nie bardzo pasowała ta gorzka czekolada i z mleczną pewnie wyszłoby lepiej...jakoś tak zostały zdominowane te pistacje, ale mimo wszystko miło się ja jadło :)

    OdpowiedzUsuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.