Sposób produkcji polegał na tym, że kakao uprzednio nasączono w whisky, zrobiono masę i podczas mieszania dodano nibsy (nie wiem, skąd mi się wzięło, że uprzednio także nibsy zmielono). Z taką wiedzą sięgnęłam po czekoladę. Potem doczytałam na opakowaniu, że to te nibsy nasączono w whisky. Przy fotografowaniu trochę się więc zdziwiłam...
Chocolate Tree 70 % Dark Whisky Nibs to ciemna czekolada o zawartości 70 % kakao z Peru znad rzeki Maranon (Marañón) z nasączonymi whisky (6%) nibsami (czyli kawałkami kakao również z Peru).
Tabliczka koloru mlecznej o podwyższonej zawartości kakao przy łamaniu trzaskała w taki "pykający", żywy sposób.
W ustach rozpływała się w tempie umiarkowanym, raczej powoli, ale bardzo łatwo. Nie była tłusta, ani do końca gładka. Sprawiała wrażenie trochę chropowatej. Wypełniała ją średnia ilość małych kawałków nibsów.
Podobała mi się ich soczyście-nasączona, zawilgocona, przypominająca świeże orzechy, struktura. Chrupały leciutko, bo były przyjemnie miękkawe.
W smaku od samego początku uderzała słodycz i whisky. Obie wydały mi się bardzo palone i apodyktyczne.
Słodycz szybko wzrosła nabierając wydźwięku palonego karmelu, a potem lekko drapiąc w gardle. Z tym efektem zbliżyła się do smaku palonomiodowego, coraz wyraźniej przybierając miodową postać.
Słodycz zeszła na dalszy plan, palono-dymny klimat namieszał w niej. Mimo że nie była silna, wydawała się wszechobecna i jakby drapiąca jak jaśniutki, ale charakterny miód.
Epizodycznie migał smak "wiśni w alkoholu", a bliżej nibsów owoce zdawały się odsłaniać nadgniłą nutę. Gorzkość i dym wykorzystały chwilę i narzuciły temu torfowy wydźwięk. Wilgotny torf, porastające go drzewa, dym... Alkoholowość whisky wydała mi się tu niemal pikantna.
Pod koniec zrobiło się bardziej gorzko, rozgryzane nibsy podkreślały właśnie gorzką torfowość / ziemistość, wiśnie w alkoholu i te niemal mięsno-skórzane nuty. Same w sobie wydały mi się przede wszystkim whiskaczowo dymno-ziemiste, słodowe, a zaskakująco mało kakaowe.
Słodycz bardzo, bardzo jasnego miodu wymieszała się z rześkością, po czym zasugerowała lukrecję.
W posmaku pozostała wyrazista, dymno-drewniano-skórzana whisky, zawilgocone nuty, poczucie silnego alkoholu i silnej, miodowej słodyczy. Całość palona i wyrazista. Trwało to bardzo długo.
Czekoladę uważam za świetnie zrobioną. Jej smaki wyszły niezwykle spójnie, że aż nie wiadomo, co płynie z czekolady, a co z whisky. Swoje bogactwo i intensywność, wyrazistość na pewno zawdzięcza doskonałemu doborowi ziaren kakao do whisky. Przede wszystkim dymna, mocno palona i o ciepłym wydźwięku tabliczka w pewnym momencie świetnie wypuściła taką lekkość, rześkość. Jej silna słodycz przypominała miód, także miód karmelizowany (?), ale też wynikała jakby z samej whisky. O tak, czuć tu whisky i jeszcze raz whisky - że nawet nibsy smakowały bardziej nią.
Lubię dobrą whisky, więc i ta czekolada bardzo mi smakowała, ale trochę mi żal, że nie wyszła bardziej czekoladowo... Wtedy mogłabym wprawdzie narzekać, że za mało intensywny dodatek, ale... to jednak ewidentnie czekolada Z Dodatkiem. Może jednak czekoladowość nie była tu tak zepchnięta? W końcu peruwiańskie kakao jest dymne. Za owocowym tchnieniem stało prawie na pewno.
ocena: 9/10
kupiłam: dostałam od Czekolady Świata
cena: -
kaloryczność: 491 kcal / 100 g
czy kupię znów: mogłabym kiedyś taką kupić
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, nibsy 10%, whisky 6%
Nigdy nie piłam whisky, więc pewnie nie wyczułabym tylu smaków co Ty. Jestem jednakże pewna, że nie byłabym nią za bardzo zadowolona - nie lubie smaku alkoholu w slodyczach :p 6% whisky niby nie wydaje się dużo, a jednak widzę że niemal zdominowała czekoladę :)
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że czasem w słodyczach jest 1-2% spirytusu... to i tak nie wiem, jak tu procent na whisky przenieść, haha.
UsuńTo po prostu na tyle intensywny dodatek, że nawet odrobina wiele zmienia.
Też próbowałem tylko jednej ich tabliczki, ale z przyprawami (Chai Spice) - bardzo fajna. Jako ciekawostkę można dodać, że firma jest szkocka (może whisky też było?), główną siedzibę mają w Edynburgu.
OdpowiedzUsuńO, jakoś kojarzyłam tę markę z Wielką Brytanią, nie wiem, dlaczego.
UsuńByć może. Chociaż akurat nie jestem pewna, czy w takiej formie to, jaka to whisky, jest aż tak istotne.
O, ciekawy podział degustacji. Nowy? Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek o nim wspominała. Ze starych czasów pamiętam tylko, że jak gorsza, to w góry ją :D W ogóle wyjeżdżasz jeszcze czy brak czasu?
OdpowiedzUsuńKonsystencja nie moja. Brak bagienka, proch i małe nibsy - eee, yyy. Za to piekąca ozór whisky sztos. Jadłabym.
Podział był mniej więcej taki zawsze. Nigdy tylko tak wprost chyba tego nie napisałam. W góry nie gorsze, a takie, które w normalnych okolicznościach by mnie nie interesowały, np. za bardzo chrupiące, z całymi orzechami. Miałam długą przerwę przez brak czasu i finansów, ale w kwietniu jadę.
Usuń