środa, 15 stycznia 2020

Weinrich Trufle Czekolada mleczna z nadzieniem o smaku Marc de Champagne

Nie lubię likierów, zbyt słodkich alkoholi, ale w słodyczach mam tak, że te dobrze zrobione czekolady alkoholowe mi smakują. Niestety, takie według mnie zdarzają się wyjątkowo rzadko. Weźmy na ten przykład niedawno jedzoną Zotter Amaretto Marzipan - ok, raczej nie zakochałabym się w amaretto, ale w tej tabliczce go prawie nie czuć. Na ten moment nie podchodzi mi ogromna część alkoholowych słodyczy, nie chciałabym by np. ten Zotter walił wódą (bo i tak mi smakował), ale kilka dni nastawiałam się na "bardzo słodkie i alkoholowe nadzienie niezbyt w moim stylu" (przypominam, że ostatnio coś mi i marcepan nie leży). Szkoda mi było takiego psychicznego nastawiania się, więc parę dni później zdecydowałam się na tabliczkę, którą w zasadzie kupiła Mama, licząc, że mi nie posmakuje i wpadnie jej.

Weinrich's Finest Chocolate Trufle Czekolada mleczna z nadzieniem o smaku Marc de Champagne to mleczna czekolada o zawartości 30 % kakao z 40 % mlecznym nadzieniem z okowitą Marc de Champagne.

Po otwarciu poczułam nienachalny, acz wyraźny zapach mocno słodkiej czekolady i "alkoholu z białych winogron". Minimalnie soczysty, ponieważ narzucona mu została śmietankowo-słodka ciężkość. To jednak nie negatywne stwierdzenie, gdyż obok zarysował się kakaowy wątek, wraz z alkoholowością dodający powagi.

Tabliczka wydała mi się dość konkretna, lekko pykała. Nadzienie kojarzyło mi się ze zbito-śliskim likiero-żelem. Maziste to, ale raczej zwarte niż plastyczno-miękkie.
W ustach czekolada zwróciła na siebie uwagę głównie proszkowością, jednak tego, że była kremowo-tłusta nie mogę jej odmówić. Jednak prawie nie zalepiała, a jej gęstość odebrałam jako pozorną. Rozpuszczała się szybko przez lekką (też prawie pozorną) wodnistość.
Nadzienie okazało się mniej wodniste, ale zarazem lżejsze od czekolady. Tłusto-śmietankowe, gładkawe, z lekkim proszkowo-scukrzonym efektem.
Niezbyt to spójne, bo czekolada znikała, a nadzienie trochę zalepić próbowało jako pseudoczekoladowa masa. Niby miało w sobie coś z czekolady, ale nie pasowało do tej mlecznej. Mam wrażenie, że po prostu za dużo tu takiej mlecznej czekolady w stosunku do nadzienia.

Czekolada przywaliła mi cukrem, gonionym przez jeszcze więcej cukru i mleczno-maślany smak. Wydała mi się lekko kakałkowa, acz w tej cukrowości smak był zgłuszono-wodnisty.

Nadzienie przebijało się jako rześka i zarazem straszliwie słodka nuta. Sugestia alkoholu przebiła cukrowość, co umożliwiło rozlaniu się ogromowi śmietanki. Śmietanka zalała całą słodycz, wymieszała się z nią spójnie. Alkohol rósł leniwie, acz zdecydowanie jako smak jasnowinogronowy. Bez problemu poczułam smak, za którym nie przepadam: szampan. Lekko soczysty, owocowo-słodki i zmieniający się w coś bardziej likierowego.

Wydawało się bowiem, że cukier zamiast się rozpuszczać i znikać, jest ciągle dosypywany. Śmietanka przyszła z pomocą. Obudowała go białoczekoladowym, błogim smakiem. Mniej więcej od połowy rozpływania się kęsa dałabym sobie rękę uciąć, że to czekolada nadziana likierem śmietankowym lub białoczekoladowym. Alkohol był wyraźny, ale nie uderzał do głowy ani w sumie nie szczypał, nie rozgrzewał gardła. Jego smak wyszedł zaskakująco czysto.

Pod koniec trochę odciągnął uwagę od cukru, zrobiło się śmietankowo, a po chwili zostałam z posmakiem śmietankowego likieru w ustach. Dobrej jakości, ale niestety do pary z przecukrzeniem tak silnym, że po kostce aż mi serce łomotało.

Całość widzę jako bardzo dobrą tabliczkę, którą zepsuto nadmiarem cukru. Wyraźnie czuć w niej szampana, choć i poczucie likieru śmietankowego,  białoczekoladowość były silne. Nadzienie naprawdę wysokiej jakości, więc myślę, że gdyby jeszcze dodać lepszą (mniej słodką!) czekoladę, byłoby super. Śmietankowa, nie zaś cukrowa czekolada i... może nawet mi ta tabliczka bardziej by smakowało. Tu bowiem pojawia się kwestia taka, że... no tak, wyjątkowo zgodna z tytułem, szampańska jak mało co, a ja... właśnie takich alkoholi nie lubię. Likier śmietankowy? Biała czekolada? Niee... Jednak zostało to tak zrobione, że gdyby tak dodano mniej cukru, jako ciekawostkę zjadłabym z przyjemnością.
Aż nie wiem, do czego się odnieść. Wydała mi się słodsza od np. Magnetic Czekolada deserowa z nadzieniem kokosowym i na pewno od swojej siostry wódkowo-cytrusowej Weinrich Trufle.

Większość trafiła do Mamy i... szok. I ja byłam w szoku, i ona. Ona dlatego, że czuć szampana jak na dłoni, a ja, że dlatego stwierdziła, że nie będzie jadła, a odda komuś. O co chodzi? Otóż liczyła, że wyjdzie to o wiele gorzej, czyli jak "mleczna z jakimś alkoholem", bo Mama smak szampana lubiła (jak piła, obecnie nie pije w ogóle), ale słodyczy z szampanem nie (a z wszelkimi innymi słodkimi alkoholami uwielbia). Tym to mnie zastrzeliła. Stwierdziła, że "jest w szoku, że aż tak dobra jakościowo, tak wyrazista czekolada jest w Lidlu".


ocena: 7/10
kupiłam: Lidl (Mama kupiła)
cena: 3,49 zł (Mama zapłaciła)
kaloryczność: 496 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: 60 % czekolada mleczna (cukier, tłuszcz kakaowy, odtłuszczone mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz mleczny, serwatka w proszku, pasta z orzechów laskowych, lecytyna sojowa, ekstrakt z laski wanilii), nadzienie z okowitą Marc de Champagne (cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, śmietanka w proszku, serwatka, lecytyna sojowa, ekstrakt z laski wanilii; 11% okowita Marc de Champagne, bezwodny tłuszcz mleczny, aromat szampana, substancja utrzymująca wilgoć: inwertaza

4 komentarze:

  1. Może gdyby użyli ciemniejszej czekolady to byłaby lepsza. Dla mnie słodycz to nie taki problem, gorzej ze smakiem nadzienia - szampana akurat nie lubię, więc skoro tak go czuć to pewnie i tej tabliczki bym nie polubiła :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem pewna, bo do takiego środka i alkoholu ciemna, gdy chodzi o wydźwięk, z kolei średnio by pasowała. Chyba że taka ciemna śmietankowa.

      Usuń
  2. W teorii lubię gęste i kremowe nadzienie. Po degustacji Lindorów czy Giotto wiem jednak, że jak wnętrze jest tłussste i w sekundę rozpuszcza się na wodę, i tak może mnie oczarować. W końcu oba przytoczone słodycze dostały u mnie uni. Zgodzę się za to z Tobą w kwestii proporcji. W kompozycji czekolada + nadzienie nie można przesadzić z grubością tej pierwszej. Już wolałabym proporcje zaburzone w drugą stronę (patrz: Loffel Ei <3).

    Likier śmietanowy i biała czekolada? Yummm!

    PS Po zakochaniu się w Niedereggerze Marc de Champagne ja tylko widzę ten wariant smakowy, świecą mi się oczy. Podobnie mam z irish cream.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Nie dziwię się, bo też tak czasem mam. Niestety, łatwo się tu naciąć... Dany wariant może przecież tak różnie wyjść (patrz np. Mama była pewna, że... Haha).

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.