sobota, 20 czerwca 2020

Das Exquisite Karamell & Meersalz / Karamell-Mandel-Nougat mleczna z solonym karmelem i migdałami

"Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego" - mogłabym pewnie powiedzieć, planując, że otworzę kolejną czekoladę marki własnej Rossmanna. To mogłyby być również słowa, jakie producent wyrzekł, swoje czekolady komponując. W Rossmannie bywam bardzo rzadko, bo nienawidzę kupować kosmetyków i właściwie tego nie robię, nigdy mnie ich słodycze specjalnie nie interesowały. Jak jednak parę miesięcy temu tam zaszłam, trafiłam na promocję czekolad i akurat pojawienie się nowych smaków, toteż postanowiłam dać szansę, robiąc rozeznanie w "różnych kategoriach". I o ile Chili Zartbitter była smaczna, tak Mouse au Chocolate czy Minze Zartbitter to porażka. Na koniec zostawiłam potencjalnego najsilniejszego zacukrzacza, bo po tamtych nie miałam wątpliwości, że będzie słodko. Również dlatego, że to z zakupionych jedyna "inna", a więc mleczna, odróżniająca się. Niestety jakością pewnie nie.
Na mej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech, gdy dzień po Czekoladzie Gorzkiej 72 % Belgijskiej od Baronie z Biedry (recenzje rozplanowałam trochę łamiąc chronologię) właśnie ta miała mieć swój dzień. Światowo, co? Zaraz jednak optymistyczniej pomyślałam, że tamtą też posądziłam o niesmaczność.

Das Exquisite Karamell & Meersalz Milchschokolade mit Gesalzenem Karamell-Mandel-Nougat to mleczna czekolada o zawartości 34 % kakao z karmelem z solą morską, a dokładniej solonym nugatem karmelowo-migdałowym.

Gdy tylko otworzyłam opakowanie, poczułam się nieźle skołowana. Otóż dosłownie jak bym wąchała plastelinę / ciastolinę. Taką ciepłą, mdląco-naaromatyzowaną i... słodką. W życiu nie powiedziałabym, że wącham czekoladę, ewentualnie plastelinę naaromatyzowaną "czekoladowo". To było okropne, odpychające.

W dotyku tabliczka sprawiała wrażenie dziwnie tłusto-suchej.
Przy łamaniu trzaskała, gdyż była dość twarda. Nie kruszyła się, mimo iż wtopiono w nią mnóstwo małych kawałków karmelu i mikroskopijnych drobinek... nugatu? Na oko trudno stwierdzić, powiedziałabym, że jest tam tylko karmel.
W ustach rozpływała się raczej łatwo, w tempie umiarkowanym i dziwnie z... poślizgiem. Była gładka, nie za mocno tłustawa i trochę pyliście-proszkowa. Wyszło, że jest strasznie najeżona twardo-ostrawymi kawałkami: mniejszymi i większymi.
Okazało się, iż drobinki migdałów znalazły się w karmelu. Jego kawałki były chrupiące jak grudki cukru. Minimalnie się lepiły, ale w żadnym stopniu nie przypominały tworu z Toblerone, a po prostu orzechy w ogromie cukro-karmelu. Znalazło się w nich także sporo soli. Karmel bowiem w zasadzie rozpuszczał się, tylko że bardzo powoli - a sól wraz z nim. Przynajmniej jej kryształki nie zostawały na języku samodzielnie.

Już robiąc pierwszego kęsa także w smaku poczułam słodką plastelinę.

Po ustach jednak jako smak wiodący rozeszła się słodycz. Cukrowo-niecukrowa, a zabarwiona... czymś dziwnym, sztucznym (najpierw do głowy przyszły mi jakieś tanie czekoladki "o smaku cappuccino / karmelu", a tak naprawdę po prostu nijakie).

Słodycz goniona była przez smak masła. Po prostu. Czułam masło i jakby "aromat maślany", smak mojego wyobrażenia o "Smakowitej z masłem" (Mama to codziennie je, ja nigdy nie próbowałam). Słodycz poganiana masłem... skrywała... jeszcze więcej słodyczy? i mleko? W tle pobrzmiewało mi sztuczne toffi i mleczność najtańszych czekolad - mleko w proszku. Cukrowość szybko drapała w gardle.

Smak toffi nasilał się, gdy trafiałam na dodatki. One jeszcze bardziej podbijały cukrowość, ale... nagle atakowała sól. Nie pożałowali jej, co wyszło na jaw wraz z częściowym rozpuszczaniem się dodatku. Kawałki karmelo-nugatu smakowały więc do bólu słodko i słono jak lizawka dla konia. Kontrast był nie do zniesienia, ale nie odwrócił uwagi od smaku tychże chrupaczy.
W żadnym wypadku nie był to solony karmel. To raczej cukierki maślane / śmietankowe typu karmelki, ale właśnie z karmelem niemające wspólnego. To było jak tanie, sztuczne i słone toffi.

Dodatek ten podkreślił cukrowo-maślany, ten sztucznie-maślany, tani smak czekolady. Plastelinowość może trochę się zagubiła, ale to i tak było podłe.
Gdy bliżej końca i na koniec gryzłam te kawałki, nasilał się smak sztucznych toffi-karmelków, soli i pojawiała się nutka migdało-orzecha (tak niejednoznaczna i delikatna, że można przeoczyć - w ciemno nie umiałabym powiedzieć, czy to orzech, czy migdał).

Po wszystkim został tandetny posmak plasteliny / ciastoliny, sztuczny i maślany. Czułam masło, ale właśnie i jakby "aromat masła", wzmocniony solą i solonym toffi.

Od razu pragnę zaznaczyć, iż nienawidzę masła, a u mnie karmel z zasady wygrywa z toffi. Być może więc, czekolada jest po prostu kiepską czekoladą, a to ja odebrałam ją jako aż tak skrajnie parszywą. Nie mniej jednak, trudno w niej znaleźć plusy.
Struktura czekolady przeciętna, ale dodatek zły - ot, jakby zatopić tam dużo bryłek cukru, w których niby miały być migdały, ale których prawie brak.
Paskudny zapach smród plasteliny i plastelinowo-sztuczna nuta w smaku to kwestie odpychające. Cukrowość przesadzona, jak tylko się dało, a do tego jeszcze taniość, sztuczność i masło. Nie wiem, po co tam ono. Karmel to nie karmel, a toffi złej jakości. A do tego wszystko to przesolone. Sól podkreśla... tak, zwłaszcza tutaj świetnie podkreśliła wady.
Tabliczkę postrzegam jako ohydną. Nawet połowie kostki nie dałam rady. W zasadzie gdyby nie blog, po powąchaniu bym jej nie ruszyła. Ocenę tak wysoką wystawiłam tylko dlatego, by te naprawdę zabijające trutki na wielbicieli słodyczy słodycze czuły się wyróżnione; a tu jednak silny był też pryzmat mojego "ja".
Reszta powędrowała do Mamy. Ucieszyła się, stwierdzając, że według niej smaczna (wystawiłaby 6/10) i podobało jej się, że "te solone to bardziej toffi niż karmel". Jak wypytywałam, czy czuła masło, odparła, że "raczej nie, ale wiesz, ja nie mam problemu z masłem, takiego jak ty" (lubi masło i rzeczy maślane).

Wprawdzie struktura chrupacza była o niebo lepsza niż w Toblerone Milk, ale całościowo np. z Toblerone Crunchy Salted Almonds (wersja amerykańska) przegrała z kretesem.


ocena: 2/10
kupiłam: Rossmann
cena: około 3 zł (promocja)
kaloryczność: 536 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, nugat karmelowo-migdałowy 13% (cukier, migdały, pełne mleko w proszku, masło, sól morska 3%, syrop glukozowy), miazga kakaowa, pełne mleko w proszku, odtłuszczone mleko w proszku, masło skoncentrowane, lecytyna sojowa, aromaty

3 komentarze:

  1. Och, ależ mi się podoba wstęp. Mam ochotę rzucić się na książki i filmy o H.P. i wciągnąć wszystkie naraz. Mmm, ten zapach. Plastelina i sól w smaku to dla mnie oczywiste paskudy, niemniej cała reszta - nawet jeśli tania - wydaje się spoko. Odnoszę wrażenie, że - pomijając sól - konsystencja rozczarowałaby mnie bardziej niż smak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Struktura czekolady czy dodatku? Tragedii nie było, ale kiepścizna (znowu słowo czyjeś, a nie wiem czyje). Nie taka jednak potworna, więc... werdykt? Pewnie znów Twoja opinia byłaby między moją, a Mamy.

      Usuń
    2. Konsystencja całokształtu. Ale z osobna każda część też na "nie".

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.