To pewnie przypadek, ale co tam. Naive chodziło raczej o Elizabeth Agudelo, zaangażowaną w ochronę rzadkich ziaren kakao. W 2011 przywróciła do życia kolumbijską plantację Villa Gabi i zajęła się sprowadzaniem ziaren z innych regionów, a także hodowlą ziaren finca z kolumbijskiego regionu Arauca, w tym hybrydy Nano_Lot (rosnącej raczej w Nikaragui). Jest ona ekstremalnie rzadka, wydająca plony przez krótki okres w roku.
Naive Nano_Lot Chocolate Elizabeth Agudelo to ciemna czekolada o zawartości 68 % kakao Nano Lot z Kolumbii.
W dotyku tabliczka koloru ciemnej mlecznej wydała mi się dziwnie szorstka i sucho-tłusta. Przy łamaniu wydawała trzaśnięcia brzmiące dokładnie "pyk". Jej przekrój też sugerował chropowatość.
W ustach rozpływała się jednak idealnie kremowo, łatwo i dość tłusto. Przypominała kremowy ser (typu Camembert / Brie), podobnie do niego miękła, a także zalepiała usta.
Wytrawność kakao jako lekko palona nuta zasugerowała też bardziej gorzkiego grejpfruta, a słodycz w pewnym momencie wydała mi się melonowa i już wręcz chłodząca, a nie tylko orzeźwiająca. Mniej więcej w połowie rozpływania się kęsa wyraźnie poczułam słodką (choć jakby mgliście) lukrecję. Cytrusy dokooptowały jej nuty jasnego piwa. Także orzeźwiające, nieuderzające do głowy, ale całkiem wyraziste. To piwo jakby właśnie wywodziło się z pomelo i limonki.
Owoce i słodycz rosły, aż w końcu zbudowały sojusz. Lekki kwasek pobrzmiewał, nakręcał soczystość, ale owoce z cytrusów przybrały postać dojrzałych, jędrnych truskawek. W drugiej połowie rozpływania się kawałka, kwasek znikał niemal zupełnie. Palone nuty znajdowały ujście w smaku pianki łagodnej kawy, która zakończyła występ.
Mimo to, całość rozkochała mnie w sobie. Kupiły mnie rzadko występujące nuty (piwo, camembert przy zachowanej cudnej czekoladowości, a nie "obiadowości").
Dodatkowo spodobało mi się, że silna tłustość kojarzyła się nie z masłem, a serem (bardzo lubię camemberty i brie, więc ich tłustość mi nie przeszkadza), a także w smaku znalazła ujście (jako "mleczny ser").
Była zupełnie inna od wcześniej jedzonych czekolad z Kolumbii. Manufaktura Czekolady Grand Cru Kolumbia 70 % była o wiele bardziej kawowa, Domori Teyuna Colombia 70 % orzechowa, Morin Colombie Sua Noir 70 % miał tę taką wędzoność i alkoholowość, a jeśli o owoce chodzi, najbliżej Naive było chyba do cytrusowo-grejpfrutowego Zottera Labooko Colombia 75 %. Niższej zawartości kakao nie czuć, okazała się bardzo wyrazista.
Była zupełnie inna od wcześniej jedzonych czekolad z Kolumbii. Manufaktura Czekolady Grand Cru Kolumbia 70 % była o wiele bardziej kawowa, Domori Teyuna Colombia 70 % orzechowa, Morin Colombie Sua Noir 70 % miał tę taką wędzoność i alkoholowość, a jeśli o owoce chodzi, najbliżej Naive było chyba do cytrusowo-grejpfrutowego Zottera Labooko Colombia 75 %. Niższej zawartości kakao nie czuć, okazała się bardzo wyrazista.
ocena: 10/10
kupiłam: Sekrety Czekolady
kupiłam: Sekrety Czekolady
cena: 31,49 zł (chyba, możliwe, że ze zniżką, ale na pewno za 55 g)
kaloryczność: 560 kcal / 100 g
czy kupię znów: chciałabym
Skład: kakao, cukier, tłuszcz kakaowy
Piwo i sery plesniowe od razu skreslaja te tabliczke w moich oczach, to nie moje smaki :) w jakie jeszcze gry wideo gralas? :D
OdpowiedzUsuńCzekolada jest absolutnie piękna. Niestety wśród odnotowanych przez Ciebie nut przeważają nieatrakcyjne dla mnie. Z drugiej strony... skreślam Twoje czekolady z uwagi na nuty, a przecież i tak bym ich nie wyczuła. Hmm.
OdpowiedzUsuńCo do gier, najpierw były automaty i Tekken (głównie, choć nie tylko), potem przygodówki na komputer (Atlantis <3) i Simy. Na końcu Tibia. W liceum nie grałam już w nic.
Bardzo ciekawie i owocowo wyszło, czyli coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuń