niedziela, 8 grudnia 2019

Ambiente Truffle Chocolate Negro Sabor Naranja ciemna 52 % z pomarańczowym nadzieniem truflowym

Niedługo po Scholeccie Orange Liqueur Truffle zdecydowałam się otworzyć drugą pomarańczową propozycję z Aldiego. Też nadziewana, też ciemna - tym razem miałam tego świadomość, jak miło. Po wielu próbowanych w końcu nie wiem, jak to u mnie jest z pomarańczowymi czekoladami... Zawsze coś nie tak. Na pewno uwielbiam wszelkie nuty pomarańczy / cytrusów w ciemnych, ale czy wolę nadziewane czy dodatki? Hm, one wychodzą tak różnie, że właściwie nigdy nie wiem, czego się spodziewać.

Ambiente Truffle Chocolate Negro Sabor Naranja / Czekolada Aromat Poamarańczowy to ciemna czekolada o zawartości 52 % kakao z nadzieniem truflowym i aromatem pomarańczowym (45 %), produkowana przez Natrajacali dla Aldi.
Limitowana linia, która weszła jakoś na jesieni 2018.

Po otwarciu poczułam intensywną woń bardzo słodkiej, palono-maślanej czekolady o kawowo-karmelowo-likierowym wydźwięku. Znaczący w niej był maślany wątek, rozrzedzający i odbierający soczystość pomarańczy, która i tak sprawiała wrażenie podcukrzonej i odległej.

To, co ukazało się moim oczom, łagodnie mówiąc, nie wyglądało atrakcyjnie, a termin ważności wynosił równo 5 miesięcy. Tabliczka mimo grubości, łamała się z łatwością, choć nie była miękka. Nadzienie, raczej zwartego typu, wyglądało na lekko kruche.
W ustach okazało się, że czekoladę cechowała silna tłusta, a także przyjemna i aksamitnie gładka kremowość. Maziście zalepiała usta i z wolna odsłaniała gęsto-tłuste nadzienie, tylko odrobinę bardziej oleisto-miękkie od siebie. Ono pozostawiało pod koniec leciutko pylisty efekt kakao, co świetnie minimalizowało poczucie zatłuszczenia.
Całość wydawała się jednak głównie gładka, błogo kremowa. Do złudzenia przypominała czekolady śmietankowe (zwłaszcza, gdy odsłaniało się zlewające się z czekoladą nadzienie).

W smaku czekolada przywitała mnie palonym smakiem, kojarzącym się z kawą ze śmietanką, mdławym piernikiem i nieco za silną słodyczą karmelu. Odebrałam ją jako głęboką i poważną, acz niespecjalnie gorzką, a jak czekolady śmietankowe. Może też lekko cierpkawą, bo przesiąkniętą subtelną pomarańczą.

Nadzienie kontynuowało smak czekolady, dodatkowo ją udelikatniając. Wzmocniło maślano-śmietankowy motyw. Kojarzyło mi się to, tak całościowo, z czekoladowym (leciutko pyliście kakałkowym) budyniem na mleku lub... łagodnym, maślanym piernikiem (kawowym?). Pomarańcza najpierw pobrzmiewała delikatną cierpkością, z czasem nasiliła się. Wpisała się w słodycz, łącząc "podcukrzenie" - jak kandyzowana skórka, ale również słodkawy aromat. Goryczka była, ale właśnie podcukrzona. Nie smakowało to jednak chemicznie, a zaskakująco soczyście autentycznie. Paloność zakradała się pod karmel... niemal miodowo drapiący w gardle.

Pomarańcza wmieszała się w maślano-czekoladową kremowość i silną, jakby miodową słodycz, ale również goryczkę podkreśliła. Miało to wydźwięk delikatnego piernika z soczystą nutą pomarańczy.

Bliżej końca pomarańcza tonęła w słodyczy, obok której kawowa nuta wciąż próbowała się przebić.

W posmaku pozostała maślaność, wręcz lekka oleistość, nienachalny motyw pomarańczy jako zaskakująco soczyście-skórkowy aromat oraz leciutka cierpkawo-cukrowa sugestia czekolady o kawowym wydźwięku. Z tymi ostatnimi wiązał się też drobny, pylisty efekt kakao, uprzyjemniający i "podsuszający" nadmiar tłustości. Tej trochę i tak na ustach zostało, ale - co dziwne - ta silna tłustość tak udawała nadziewaną śmietankową, że aż tak nie męczyła.

Całość wyszła smacznie i delikatnie. Bardzo dobra czekolada, mimo że nieco przesłodzona, mieszała się z mało intensywnym, niestety też bardzo słodkim, ale rozkosznym nadzieniem. Stała za tym ogólna czekoladowość i pozorna śmietankowość. Skojarzenia z piernikiem i budyniem w udany sposób wciągnęły pomarańczę. Nie była specjalnie silna, ale też nie sztuczna, więc to plus.
Drugim po słodyczy większym zarzutem jest tłustość... poniekąd kremowa i w porządku, chwilami mi była za silna.
Całość przypominała przepyszną Ambiente Truffle Chocolate Negro 52 % acz pomarańczę można by dopracować. Widzę ją jako Negro wymieszaną z Mount momami Edel-Zartbitter Blutorange. Zdecydowanie lepsza od Scholetty Orange Liqueur Truffle choć tamta miała być czymś nieco innym (czekoladą z truflowym nadzieniem z likierem pomarańczowym, nie pomarańczową). Obie były wprawdzie bardzo delikatnie pomarańczowe, ale Ambiente odróżniła się tym, że oprócz pomarańczowości nie była po prostu słodka, a złożona w swej słodyczy i całościowo spójna. Obie niby podobne (piernikowe zapędy), ale w rzeczywistości zupełnie inne.
Mimo śmietankowości i słodyczy, wyszła dość wytrawnie, bo goryczkowato (jak soczysty, "naturalnawy" aromat), a nie jak Scholetta - cukierkowo-likierowa, która właśnie ani trochę wytrawna się nie wydawała.


ocena: 8/10
kupiłam: Aldi
cena: 7,99 zł (za 195g)
kaloryczność: 570 kcal / 100 g
czy kupię znów: nie (ale mogłabym np. dostać)

Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcze roślinne (rzepakowy, palmowy, masło shea), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, olej maślany w proszku, serwatka w proszku, lecytyna słonecznikowa, naturalny aromat pomarańczowy, naturalny aromat waniliowy

4 komentarze:

  1. Fajnie, że ta czekolada wyszła naturalnie pomarańczowo :) połączenie czekolady i pomarańczy jest całkiem spoko, ale tylko właśnie jak nie jest sztuczne. Niektóre słodycze przypominają mi smakiem syropek pomarańczowy na gorączkę, który piłam w dzieciństwie... Był pyszny, ale kiedy czuję to w słodyczach, to zbiera mi się na mdłości xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że ja takich wspomnień nie mam.
      Taak, to tak samo jak np. Listerine uważam za super do płukania ust, ale w życiu nie chciałabym zjeść coś, co by nim smakowało (mimo że lubię miętę).

      Usuń
  2. Lubię miło się zaskoczyć, gdy nadzienie wyglądające na suche z natury bądź zeschnięte z uwagi na przejścia temperaturowe okazuje się łatwe do rozpuszczenia i kompatybilne z gęstą czekoladą. Maślany piernik kawowy? Życie <3 Do tego jeszcze budyń. Nie lubię skórkopomarańczowych pomarańczy, niemniej tu mnie nie przerażają. Chyba dlatego, że wcześniej zdążyłam się zachwycić innymi nutami smakowymi i konsystencją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak i dochodzi do tego, że nawet mniej lubiana nuta przecież może tak się wkomponować, że nie razi.

      Usuń

Moderacja włączona, żeby nie było problemów z weryfikacją obrazkową.